[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- To mi wygląda na wieś Krupe - zauważył Pan Samochodzik, wertując mapę.
- Przejeżdżaliśmy przez nią w drodze z Krasnegostawu do Krynicy - zauważyłem.
ROZDZIAA SZÓSTY
WIEZ KRUPE " BUSZUJEMY NA ZAMKU " SYGNAAY  PLUSKWY "
WYKIWANI " PRZECITA OZ " DZIEJE ZAMKU " CZY OPAACA SI ESKALACJA
PRZEMOCY? " SIA TO NIE SZTUKA!
Wieś Krupe była typową ulicówką. Rozciągała się po obu stronach szosy na
przestrzeni dwóch kilometrów.
- Ciekawe, gdzie siÄ™ zadekowali? - mruknÄ…Å‚ Piotrek.
Po lewej stronie drogi pojawił się rozległy staw. Zaraz za nim, na niedużym
zadrzewionym pagórku rozciągał się cmentarz.
- Tu ich nie ma - westchnąłem. - Może zatrzymali się na chwilę i pojechali dalej?
- A tu jak na złość żadnej budki telefonicznej - mruknęła Malwina.
- Za to mają podczepioną  pluskwę - uśmiechnąłem się, uruchamiając namiernik. Na
ekranie koło tablicy rozdzielczej samochodu pojawiło się zielone, pulsujące światełko.
- Jesteśmy jakieś trzysta metrów od nich - powiedziałem. - Zaraz ich capniemy.
- Tylko uważaj, żeby nas nie zauważyli - ostrzegł mnie pan Tomasz.
- Spokojna głowa - uśmiechnąłem się. - Zaparkujemy gdzieś tutaj...
Po prawej stronie pojawił się przystanek autobusowy. Zaraz za nim ukazał się
zdziczały zupełnie park i zaniedbana droga, prowadząca do bramy zbudowanej z
zardzewiałych prętów. Obok wznosił się mocno przechylony budynek, mieszczący pierwotnie
stajnię lub oborę folwarku. Ustawiłem samochód tak, aby nie było go widać z szosy.
- Jakiś dworek - zauważyła Malwina, przyglądając się zabudowaniom za bramą.
- Obejrzymy pózniej - zadecydowałem. - Tędy - wskazałem ścieżkę przez gęste
chaszcze.
Ruszyliśmy szybkim krokiem. Po spróchniałym pniu drzewa przeszliśmy nad rowem
pełnym czarnego błota. Za przeszkodą teren zaczynał się wznosić. Rósł tu dość gęsty
zagajnik, ale wszystkie drzewka były młode. Miały cienkie pnie, a sposób, w jaki rosły
wskazywał, że wysiały się same. Wyszliśmy na sporą łąkę. Przed nami wyrósł zamek.
- O rany - mruknął chłopiec. - Nawet nie wiedziałem, że w tych stronach są takie fajne
ruiny.
Spojrzałem na wskaznik.
-Musieli objechać zamek tą drogą naokoło - wskazałem mocno błotnisty trakt - i
schować samochód z drugiej strony. Tylko ciekawe, czego tu szukają...
Zeszliśmy z górki. Przed nami wznosiła się wysoka na co najmniej cztery piętra
ceglana ściana. Puste otwory okien wskazywały, że wnętrze budowli dawno już przestało
istnieć. U góry mur był zwieńczony renesansowym fryzem z pięknymi sterczynami, od dołu
podpierała go solidna skarpa, wymurowana z dużych czerwonych cegieł. Zciana pokryta była
jeszcze ciÄ…gle tynkiem. Solidnie kiedyÅ› budowano...
- Herbem Oxenstiernów była biała gwiazda na błękitnym polu - powiedział pan
Tomasz w zadumie.
- Ale to nam chyba w niczym... - urwałem.
Poniżej zwieńczenia muru namalowano pas herbów. Obecnie farba mocno się
złuszczyła, ale nadal było widać zarysy umożliwiające identyfikację.
- Gwiazdy nie widzę - powiedziała Malwina.
- Może jest na jakiejś innej ścianie - podsunął Piotrek. - O ile w ogóle jest, bo po co
ozdabialiby swój dom herbem więznia?
- Niczego nie można wykluczyć - powiedział poważnie szef. - Tak czy inaczej, nasi
przeciwnicy czegoś tu szukają... Może warto przemknąć się wzdłuż budynku i popatrzeć im
przez ramiÄ™.
Ruszyliśmy naokoło zamku. Na drodze były odciśnięte w błocie ślady kół kilku
pojazdów.
- Oho, nie pierwszy raz tu buszują - zauważył nasz młody przyjaciel.
- O ile to koła ich samochodu - mruknąłem. - Ich - stwierdziłem, patrząc na ekran
namiernika  pluskwy . - Jesteśmy blisko, coraz bliżej...
Na rogu zamku wznosiła się solidna baszta na planie kwadratu. Kolor cegieł
wskazywał, że stary mur podczas konserwacji pokryto dla zabezpieczenia nowymi cegłami.
- Dziwne to jakieś - powiedział Pan Samochodzik, oglądając szereg okien, ciągnących
się u podstawy ściany. - Z militarnego punktu widzenia te otwory to całkowity bezsens...
- Może to były stanowiska dział? - zamyślił się Piotrek.
- Za szerokie otwory - zaprotestowałem. - Myślę, że to raczej błędna rekonstrukcja lub
wykuto je w czasach, gdy zamek przestał pełnić swoje obronne funkcje. Bo nie sądzę, żeby
poziom gruntu podniósł się o 3-4 metry w ciągu zaledwie trzystu lat, które minęły od
opuszczenia zamku...
Minęliśmy basztę. Także po tej stronie nie było widać ani śladu przeciwników.
- Dziwne - mruknÄ…Å‚em, patrzÄ…c na wskazania  pluskwy . - Wjechali samochodem do
środka?
Przekroczyliśmy bramę i znalezliśmy się wewnątrz budowli. Spora część murów
wewnętrznych runęła i przekształciła się w wysokie stosy gruzów. Porastały je krzewy oraz
całkiem spore drzewka. W zachowanych ścianach ziały otwory prowadzące w głąb.
- Niezły labirynt - mruknął szef. - Ale samochodem raczej tu nie wjechali; za wąsko i
śladów nie ma...
- Faktycznie - przyznałem - to dziwne...
- Ale byli tu - Malwina podniosła z ziemi puste opakowanie po papierosach. Tekturka
była jasnobłękitna, a na niej wyraznie odcinał się napis:  Blend .
Pan Tomasz uniósł opakowanie do oczu.
- Faktycznie, szwedzkie - mruknÄ…Å‚.
Koło pudełka w miękkiej ziemi odbiły się ślady kilku stóp obutych w adidasy. Kilka
dni temu spadł deszcz, a w cieniu murów ziemia nadal była miękka i wilgotna. Ruszyliśmy
tym tropem.
- Dziesięć metrów - mruknąłem, patrząc na wskazania  pluskwy . [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl