[ Pobierz całość w formacie PDF ]
na gubernatora złożyć doniesienie. Delikatna to sprawa, Mi-
ster Richard, złożyć na swoją zwierzchność doniesienie! Nie
można tak walnąć prosto z mostu, na chybił-trafił, bo okaże
się, że gubernator ma w pałacu możnego protektora, a ten
wpadnie w złość, uzna notabli za warchołów i jeszcze ich skar-
ci. Więc ci najpierw półsłówkami, szeptem, potem coraz śmie-
lej, ale ciągle jeszcze nieformalnie, tylko tak sobie, dla wypeł-
nienia rozmowy, zaczęli informować, że Germame bierze ła-
pówki i za te łapówki buduje szkoły. Teraz niech pan sobie
wyobrazi zatroskanie tych notabli. Bo oczywiście i wszyscy no-
table pobierają daniny. Władza rodzi pieniądz, tak było od po-
czątku świata. Ale oto pojawia się anormalność - gubernator
oddaje daninę na szkoły. A przykład z góry jest nakazem dla
podwładnych, to znaczy, że wszyscy notable mają oddawać
swoje daniny na szkoły! A jeszcze dopuśćmy na chwilę nie-
godną myśl i powiedzmy, że w innej prowincji pojawi się dru-
gi Germame i zacznie rozdawać swoje łapówki. I zaraz mamy
bunt notabli, protestujących przeciw zasadzie oddawania ła-
pówek, i w następstwie - koniec cesarstwa. Piękna perspekty-
wa - na początku kilka groszy, a na końcu upadek monarchyy.
O, nie! Wszyscy w pałacu powiedzieli - o, nie! I dziwna spra-
wa, Mister Richard, bo czcigodny pan nie powiedział nic. Wy-
słuchał, ale nie odezwał się słowem. Milczał, to znaczy dawał
mu jeszcze szansę. Ale Germame już nie potrafił wejść na dro-
gę posłuszeństwa. Po pewnym czasie znowu pojawili się no-
table z Sidamo. Pojawili się z doniesieniem, że Germame za-
pędził się daleko: zaczął rozdawać bezrolnym chłopom leżącą
odłogiem ziemię, a więc targnął się na własność. Germame o-
kazał się komunistą. O, grozna to sprawa, mój panie. Dzisiaj
rozda odłogi, jutro zabierze ziemię dziedzicom, zacznie od ma-
jętnostek, a skończy na dobrach cesarskich! Tym razem szczo-
drobliwy pan nie mógł dłużej milczeć. Germame został we-
zwany do stolicy na godzinę nominacji i zesłany na guberna-
tora do Dżidżigi, gdzie nie mógł rozdawać ziem, ponieważ 'tam-
ten okręg zamieszkują sami koczownicy. W czasie uroczysto-
ści Germame dopuścił się wykroczenia, które w czcigodnym
panu powinno było obudzić największą czujność - po wysłu-
chaniu nominacji nie ucałował monarchy w rękę. Niestety
Dalej twierdzi, że właśnie wtedy Germame zawiązał
spisek. Nienawidzi tego człowieka, ale podziwia go. Było w nim.
coś, co przyciągało innych. Płomienna wiara, dar przekonywa-
nia, odwaga, zdecydowanie, bystrość. Dzięki tym cechom jego
postać wyróżniała się na tle szarej, służalczej i lękliwej masy
zgodowców i pochlebców wypełniających pałac. Pierwszą oso-
bą, którą Germame zjednał dla swoich planów, był jego star-
szy brat - generał Mengistu Neway, dowódca gwardii cesar-
skiej, oficer o nieustraszonym temperamencie i niezwykłej mę-
skiej urodzie. Następnie obaj bracia pozyskali sobie szefa ce-
sarskiej policji - generała Tsigue Dibou, a wkrótce potem sze-
fa ochrony pałacu - pułkownika Workneha Gebagehu i in-
nych ludzi z najbliższego otoczenia cesarza. Działając w ści-
słej konspiracji, spiskowcy utworzyli radę rewolucyjną, która
w chwili zamachu liczyła dwadzieścia cztery osoby. W więk-
szości byli to oficerowie doborowej gwardii cesarskiej i wy-
wiadu pałacowego. Najstarszym człowiekiem w tej grupie był
Mengistu, który liczył czterdzieści cztery lata, ale przywódcą
pozostał do końca młodszy od niego Germame. Twierdzi, że
Makonen zaczął coś podejrzewać i że doniósł cesarzowi. Wów-
czas Hajle Sellasje wezwał pułkownika Workneha i spytał, czy
to prawda, ale Workneh odpowiedział: nic podobnego. Work-
neh należał do ludzi osobistych, cesarz wprowadził go wprost
z nizin społecznych do salonów pałacu i wierzył ~nu bezgra-
nicznie, może był to jedyny człowiek, któremu rzeczywiście
wierzył bodaj także z powodu pewnej wygody psychicznej-
podejrzliwość w stosunku do wszystkich jest męcząca, trzeba
komuś ufać, bo trzeba przy kimś odpocząć. Cesarz nie dał wia-
ry doniesieniom Makonena również dlatego, że w tym okresie
podejrzewał o spisek nie braci Newag, ale dostojnika Endelka-
czewa, w którym zaczęło się ujawniać pewne osłabienie libe-
ralne, zmniejszona gorliwość, markotność i jak gdyby ujście
ducha. Pozostając przy tym podejrzeniu włączył Endelkacze-
wa do orszaku, aby mieć go na oku w czasie wizyty w Brazylyy.
Przypomina, że szczegóły tego, co nastąpiło potem, znajdują
się w zeznaniach generała Mengistu złożonych pózniej przed
sądem wojennym. Po odlocie cesarza Mengistu rozdał pistolety
oficerom swojej gwardii i polecił im czekać na dalsze rozka-
zy. Było to we wtorek, trzynastego grudnia. Tego dnia wieczo-
rem w rezydencji cesarzowej Menen zebrała się na kolacji ro-
dzina Hajle Sellasje i grupa najwyższych dostojników. Kiedy
zasiedli do stołu, przybył wysłannik Mengistu z wieścią, że ce-
sarz w czasie podróży zaniemógł, że jest umierający i że wszy-
scy proszeni są o zebranie się w pałacu, aby rozważyć sytu-
ację. Po przybyciu na miejsce zostali aresztowani. Jednocze-
śnie oficerowie gwardii dokonywali aresztowań w rezyden-
cjach innych dostojników. Ale jak to bywa w takiej nerwowej
sytuacji, zapomniano o wielu notablach. Kilku zdołało uciec
z miasta albo pochować się w domach znajomych. W dodatku
zamachowcy pózno odcięli telefony i ludzie cesarza zaczęli po-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]