[ Pobierz całość w formacie PDF ]

a nadzieja zwycięstwa tak wzrosła, że każda zwłoka wydawała się
opóznieniem powrotu do Italii, i jeśli Pompejusz czynił coś powolniej
i rozważniej, sarkano, że wszystko dałoby się skończyć w jeden dzień,
ale on rozkoszuje się władzą naczelnego wodza, a dawnych konsulów
114
i pretorów ma za niewolników. I już między sobą otwarcie spierali się
o nagrody i kapłaństwa, układali na lata naprzód listę konsulów, inni
upominali siÄ™ o domy i majÄ…tki tych, co byli w obozie Cezara.
Podczas narady wynikł wśród nich wielki spór o to, czy należy na
najbliższych komicjach pretorskich uwzględnić nieobecnego
Lucyliusza Hirrusa, którego Pompejusz wysłał do Fartów. Jego
przyjaciele odwoływali się do opieki Pompejusza, który mu to ręczył
na wy jezdnym, i mówili, że nie godzi się, by Hirrusa spotkał zawód
dlatego, że zaufał powadze swego wodza, reszta zaś oświadczyła się
przeciw wyróżnianiu jednego spośród wszystkich, gdy każdy w
równym stopniu ponosi trudy i niebezpieczeństwa.
Już o kapłańską godność Cezara Domicjusz, Scypion, Spinter
Lentulus kłócili się codziennie i posuwali się jawnie do najcięższych
obelg, przy czym Lentulus powoływał się na szacunek należny
wiekowi, Domicjusz chełpił się swoim wpływem i znaczeniem w
stolicy, Scypion opierał się na powinowactwie z Pompe-juszem.
Akucjusz Rufus oskarżył nawet przed Pompejuszem L. Afraniusza o
zdradę wojska na podstawie wypadków w Hiszpanii. A. L. Domicjusz
oświadczył na naradzie, że po skończonej wojnie powinno się dać trzy
tabliczki sędziowskie tym ze stanu senatorskiego, którzy razem z nimi
brali udział w wojnie, aby wydali wyrok o każdym, kto został w
Rzymie albo kto był wprawdzie na ziemiach zajętych przez
Pompejusza, ale niczym się nie przyczynił do wojny. Jedną z tych
tabliczek uwalniałoby się od wszelkiej kary, drugą skazywałoby się na
śmierć, trzecią na grzywnę. Słowem, wszyscy zabiegali albo o
zaszczyty i nagrody pieniężne dla siebie, albo o prześladowanie swych
wrogów i zamiast obmyślać środki do zwycięstwa, zastanawiali się,
jak mają je wyzyskać.
Zapasy zboża były gotowe, żołnierze podnieśli się na duchu. Cezar
wyczekał dość długi czas po walkach pod Dyrachium, aby mógł się
należycie przekonać o zmianach nastroju żołnierzy, po czym uznał, że
trzeba się przekonać, w jakim stopniu Pompejusz ma zamiar lub chęć
wystąpić do bitwy. Wyprowadził więc wojsko i uszykował najpierw w
upatrzonym miejscu, dosyć daleko od obozu Pompejusza, następnych
zaś dni coraz się odsuwał od swego obozu, a zbliżał ku wzgórzom
zajętym przez pompejanów. Dzięki temu jego wojsko z każdym
115
dniem nabierało więcej otuchy. Co do konnicy, trzymał się dawnej
zasady, o której była mowa, mianowicie: ponieważ znacznie
ustępowała nieprzyjacielskiej liczebnością, wybierał spośród
przedchorągiewnych najmłodszych i najbardziej ochoczych, uzbrajał
tak, by rynsztunek pozwalał na żwawość ruchów, i kazał walczyć
wśród jezdzców. Codzienne ćwiczenia oswoiły ich z tym rodzajem
walki. Doszło do tego, że w razie konieczności tysiąc jezdzców nawet
na otwartej równinie ośmielało się stawić czoło siedmiu tysiącom
Pompejusza, nie trwożąc się bynajmniej ich liczbą. I nawet w tych
dniach stoczył, pomyślną bitwę kawaleryjską, w której wśród kilku
innych zabił jednego z dwóch Allobrogów, tych, co, jak mówiliśmy,
zbiegli do Pompejusza.
Pompejusz, który miał obóz na wzgórzu, zawsze u samych jego stóp
szykował wojsko, oczekując, jak się zdaje, czy Cezar nie przyjmie
bitwy w tym niedogodnym miejscu. On zaś, widząc, że nie da się w
żaden sposób zwabić Pompejusza do walki, za najwłaściwszą uznał
taktykę następującą: zwinąć obóz i wciąż być w drodze, co by mu
pozwalało docierać do różnych okolic i łatwiej zaopatrywać się w
zboże, mogłaby się również zdarzyć sposobność do bitwy, a wojsko
Pompejusza, nie przywykłe do takich trudów, nękałby codziennymi
marszami. Z .tym postanowieniem dał znak do wymarszu, lecz kiedy
już namioty zwinięto, zauważono, że wbrew codziennemu
zwyczajowi wojska Pompejusza odsunęły się nieco dalej od okopów,
tak że w razie bitwy miałoby się wcale dogodne warunki. Już
pierwsze nasze szeregi stały w bramach, gdy Cezar zwrócił się do
swego otoczenia: "Musimy - rzekł - w tej chwili odwołać wymarsz, bo
trzeba myśleć o bitwie, której wciąż żądaliśmy. Duchem bądzmy
gotowi do walki, niełatwo znajdziemy pózniej taką sposobność". I
natychmiast wyprowadza wojsko w pogotowiu bojowym.
Pompejusz również, jak to pózniej stało się wiadome, za radą całego
otoczenia, postanowił stoczyć bitwę. Już dawniej bowiem podczas
narady powiedział, że wojsko Cezara pójdzie w rozsypkę, zanim zetrą
się ze sobą. Wywołało to u wielu zdumienie. "Wiem - odparł - że
obiecuję rzecz nie do wiary, lecz odkryje wani mój plan, abyście z
tym większą pewnością szli do bitwy. Nakłoniłem naszych jezdzców
(i oni mnie zapewnili, że to uczynią), by gdy dwa wojska zbliżą się do
siebie, wpadli na prawe skrzydło Cezara od nieosłoniętego boku i,
zaskoczywszy jego szeregi z tyłu, rozbili je, zanim od nas padnie
116
choćby jeden pocisk. Tak, nie narażając legionów i niemal bez
szkody, zakończymy wojnę. A nie jest to trudne, skoro taką mamy
przewagę w konnicy". Wezwał ich jednocześnie, by byli zdecydowani
na to, co przyszłość niesie, i skoro zjawia się sposobność do walki, o
której tak często myśleli, powinni doświadczeniem i walecznością
potwierdzić dobre mniemanie, jakie mają u żołnierzy.
Po nim zabrał głos Labienus. Lekceważąc siły Cezara, najwyższymi
pochwałami wynosił plan Pompejusza. "Nie sądz, Pompejuszu - rzekł
- że to jest to samo wojsko, które zwyciężyło Galię i Germanię.
Brałem udział we wszystkich bitwach i nie mówię na wiatr rzeczy mi
nie znanych. Została -z tamtego wojska tylko bardzo szczupła garstka,
większa część zginęła, co musiało nastąpić w tak długich walkach,
wielu pochłonął pomór jesienny w Italii, wielu rozeszło się do domu,
wielu zostało na kontynencie. Czyż nie słyszeliście, że całe kohorty
potworzono w Brundizjum z tych, którzy zostali pod pozorem
choroby? Wojsko, które widzicie, sformowano z zaciągów ostatnich
dwóch lat w Galii Przedalpejskiej, wielu zaś pochodzi z osadników po
tamtej stronie Padu. Zresztą, co było najtęższego, zginęło w dwóch
bitwach pod Dyrachium". To rzekłszy zaprzysiągł, że nie wróci do
obozu inaczej niż zwycięzcą, i wezwał drugich, by tak samo uczynili.
Pompejusz pochwalił to i również zaprzysiągł: nikt z pozostałych nie
wahał się pójść za ich przykładem. Zamknięto naradę wśród wielkich
nadziei i powszechnej radości. W duchu już widzieli zwycięstwo,
wyobrażając sobie, że w tak wielkiej sprawie i od tak wielkiego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl