[ Pobierz całość w formacie PDF ]

uwielokrotnienie tej samej pracy), podział ten przekształca się nieuchronnie, podobnie
jak konkurencja w przemyśle, w akumulację.
Dlatego też tam, gdzie dochodzi do podziału posiadłości ziemskich, nie pozostaje nic
innego, jak tylko albo powrót do monopolu w postaci jeszcze bardziej odrażającej, albo
negacja samego podziału posiadłości ziemskich, zniesienie go. Nie jest to jednak powrót
do własności feudalnej, lecz zniesienie prywatnej własności ziemi w ogóle. Pierwsze
zniesienie monopolu jest zawsze jednoznaczne z nadaniem mu powszechnego
charakteru, z jego rozszerzeniem. Zniesienie monopolu, który upowszechnił się i doszedł
do możliwie najpełniejszego rozwoju, jest jednoznaczne z jego całkowitym
unicestwieniem. Zrzeszenie w zastosowaniu do ziemi podziela ekonomiczne walory
wielkiej własności ziemskiej i ono dopiero realizuje pierwotną tendencję podziału,
mianowicie równość, a także przywraca emocjonalny stosunek człowieka do ziemi,
urzeczywistniając go w sposób racjonalny, a nie za pośrednictwem poddaństwa,
panowania i niedorzecznej mistyki własności, ziemia bowiem przestaje być przedmiotem
kupczenia i dzięki wolnej pracy i wolnemu używaniu znowu staje się prawdziwą,
osobistą własnością człowieka. Wielką zaletą podziału jest to, że tu masy, które nie
godzą się na dalszą pańszczyznianą niewolę, giną od własności inaczej niż w przemyśle.
Co się tyczy wielkiej własności ziemskiej, to jej obrońcy utożsamiają wszędzie w
sofistyczny sposób korzyści ekonomiczne, jakie daje wielka gospodarka rolna, z wielką
własnością ziemską, jak gdyby nie dostrzegali, że korzyści te właśnie dopiero dzięki
zniesieniu własności osiągają maksymalne rozmiary i stają się pożyteczne dla
społeczeństwa. Podobnie szydzą oni z szachrajskiego ducha drobnej własności, jak
gdyby wielka własność ziemska nie kryła w sobie szachrajstwa, nawet już w swej formie
feudalnej, a cóż dopiero mówić o współczesnej formie angielskiej, w której feudalizm
wielkiego właściciela ziemskiego łączy się z szachrajstwem i przedsiębiorczością
dzierżawcy.
Rzecznicy wielkiej własności ziemskiej mogą zrewanżować się tym samym zarzutem
monopolu, który wysuwają rzecznicy podziału posiadłości ziemskich, gdyż również
podział opiera się na monopolu własności prywatnej; podobnie rzecznicy podziału
posiadłości ziemskich mogą zrewanżować się rzecznikom wielkiej własności ziemskiej
zarzutem podziału, gdyż i tam panuje podział, tyle że w sztywnej, zastygłej postaci. W
ogóle własność prywatna opiera się przecież na podziale. Zresztą podział własności
prowadzi z powrotem do wielkiej własności jako bogactwa kapitalistycznego, a feudalna
własność ziemska musi nieuchronnie ulec z czasem podziałowi lub przynajmniej wpaść
w ręce kapitalistów, choćby nie wiem jak się od tego wykręcała.
Albowiem wielka własność ziemska, jak widać to w Anglii, rzuca przeważającą część
ludności w objęcia przemysłu, a własnych robotników doprowadza do skrajnej nędzy.
Rodzi więc ona i wzmaga potęgę swego wroga, kapitału, przemysłu, oddając w jego ręce
biedotę i w ogóle całą działalność w kraju. Sprawia, że większość ludności kraju staje się
przemysłowa, a więc staje się przeciwnikiem wielkiej własności ziemskiej. A gdy
przemysł osiągnie wielką potęgę, jak to widać obecnie w Anglii, odbiera stopniowo
wielkiej własności ziemskiej jej monopol wobec zagranicy i rzuca ją w wir konkurencji z
własnością ziemską innych krajów. Pod panowaniem przemysłu własność ziemska
mogła bowiem zabezpieczyć swą feudalną wielkość tylko dzięki monopolom wobec
zagranicy, broniąc się w ten sposób przed ogólnymi prawami handlu, sprzecznymi z jej
feudalną istotą. Raz rzucona w wir konkurencji, podlega prawom konkurencji jak każdy
inny wciągnięty do niej towar. Tak samo się chwieje, rośnie i maleje, przechodzi z rąk do
rąk, i żadna ustawa nie zdoła już jej utrzymać w rękach niewielu predestynowanych do
tego osób. Bezpośrednim skutkiem jest rozdrobnienie jej między wielu właścicieli, a w
każdym razie podporządkowanie władzy kapitału przemysłowego.
Wreszcie, jeśli wielka własność ziemska zostaje w ten sposób przemocą utrzymana i
rodzi obok siebie potężny przemysł, to jeszcze szybciej doprowadza to do kryzysu niż
podział własności ziemskiej, przy którym potęga przemysłu zachowuje wciąż jeszcze
znaczenie drugorzędne.
Wielka własność ziemska, jak widać to w Anglii, straciła już na tyle swój feudalny
charakter i nabrała charakteru przemysłowego, że usiłuje zbijać możliwie jak najwięcej
pieniędzy. Przynosi ona właścicielowi maksymalnie wysoką rentę gruntową, a
dzierżawcy - maksymalnie wysoki zysk z jego kapitału. Dlatego też zarobki robotników
rolnych ograniczają się do minimum, a klasa dzierżawców reprezentuje już w łonie
własności ziemskiej potęgę przemysłu i kapitału. Wskutek konkurencji z zagranicą renta
gruntowa przeważnie przestaje już stanowić wystarczający dochód. Wielka część
właścicieli ziemskich musi zająć miejsce dzierżawców, których część stacza się w ten
sposób do szeregów proletariatu. Z drugiej strony również wielu dzierżawców może
zawładnąć własnością ziemską, gdyż wielcy właściciele, którzy dzięki łatwym dochodom
stają się po większej części utracjuszami, przeważnie już nie nadają się do prowadzenia
gospodarki rolnej na wielką skalę, gdyż nie posiadają ani kapitału, ani odpowiednich
kwalifikacji. Tak więc również część z nich doszczętnie się rujnuje. Wreszcie
ograniczoną do minimum płacę roboczą trzeba jeszcze bardziej ograniczyć, by móc
wytrzymać nową konkurencję. A to prowadzi nieuchronnie do rewolucji.
Własność ziemska musiała rozwijać się zarówno w jeden, jak i w drugi sposób, by i w
jednym, i w drugim przypadku doczekać się nieuchronnej zagłady, podobnie jak
przemysł zarówno w postaci monopolu, jak i w postaci konkurencji musiał dojść do
ruiny, by nauczyć się wierzyć w człowieka.
[Praca wyobcowana]
Wyszliśmy z przesłanek ekonomii politycznej. Zgodziliśmy się na jej język i jej prawa.
Przyjęliśmy jako założenie własność prywatną, oddzielenie od siebie pracy, kapitału i
ziemi oraz płacy roboczej, zysku z kapitału i renty gruntowej; następnie podział pracy,
konkurencję, pojęcie wartości wymiennej itd. Na podstawie samej ekonomii politycznej,
używając jej własnych słów, pokazaliśmy, że robotnik spada do poziomu towaru, i to
najlichszego towaru, że nędza robotnika pozostaje w odwrotnym stosunku do mocy i
rozmiarów jego produkcji, że nieuchronnym wynikiem konkurencji jest akumulacja [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl