[ Pobierz całość w formacie PDF ]
między tyranem a społeczeństwem.
TYRANI I POECI
Cały ów wywód Platona wydaje się bardzo logiczny i przekonywający. Ale przecież moż-
liwa jest także inna sytuacja i sam Platon dobrze o tym wiedział:
Władzę tyrańską obejmuje filozof. Decyduje się na to, ponieważ zdaje sobie sprawę, że
państwo, w którym żyje, nieuchronnie zmierza ku katastrofie; niszczy je bowiem bezprawie i
głupota polityków. Aby uzdrowić społeczeństwo, filozof-tyran musi oczywiście sprawować
rządy twardą ręką. Nigdy jednak, ani na moment, nie traci z oczu swego zasadniczego celu;
jest nim wprowadzenie trwałego ładu i sprawiedliwości, czyli ustanowienie ustroju doskona-
łego. Wszelako dla realizacji szczytnych zamierzeń trzeba niekiedy stosować metody tyrań-
skie. Właśnie mędrzec najlepiej zna ułomność ludzkiej natury. Wie doskonale, że większość
obywateli musi traktować jak dzieci, albowiem są jeszcze niedojrzali, intelektualnie i etycz-
nie; nie umieją nawet współżyć ze sobą. Należy więc uczyć ich i karać, wychowywać i
kształtować, aby się rozwinęli i usamodzielnili. Oczywiście nie działa sam. Dobiera współ-
pracowników z ludzi sobie podobnych. Są oni uczciwi, roztropni i pryncypialni; wiedzą, w
jakim kierunku państwo ma się rozwijać, toteż konsekwentnie wcielają w życie ideał ustrojo-
wy, który uznają za dobro najwyższe.
Cała koncepcja Państwa, głównego dzieła Platona, opiera się właśnie na tym założeniu:
władza filozofa-tyrana. A w iluż to miejscach wypowiadana jest tam myśl, w sposób mniej
lub bardziej zawoalowany, że w państwie doskonałym nieraz trzeba będzie użyć środków
drastycznych, by odpowiednio uformować społeczeństwo! Wspomniałem już, że Platon do-
puszcza stosowanie przez rządzących oczywiście dla dobra rządzonych chwytu tak ohyd-
nego i znieprawiającego, jakim jest świadome kłamstwo.
Załóżmy wszakże, że tyranem, jak to zresztą dzieje się zwykle, zostaje człowiek bez-
względny i zbrodniczy, dla którego jedynym i ostatecznym celem wszystkich wysiłków nie
jest doskonalenie ustroju, lecz po prostu władza. Ale przecież i on, gdy stanie już u szczytu
swych dążeń, mógłby się zmienić. Historyk z pewnością bez trudu przytoczyłby wiele przy-
kładów. Iluż to polityków pięło się w górę po trupach, ale ująwszy ster rządów w swe ręce
rządziło sprawiedliwie, a nawet wspaniałomyślnie!
74
Dalej. Czy stosunki muszą rzeczywiście i zawsze układać się w ten sposób, że tyran usuwa
i niszczy wszystkie wartościowe jednostki ze swego otoczenia? Przecież z pewnością bywa
też inaczej. Doradcy mogą wywierać ogromny wpływ na despotę; powstrzymują jego krwio-
żercze zapędy; wskazują mu skuteczne, a ludzkie metody działania; stopniowo rozszerzają
jego horyzonty myślowe. W krótkim wierszu ujął to któryś z tragików ateńskich, Eurypides
lub Sofokles:
Tyrani sami stajÄ… siÄ™ mÄ…drzy, gdy obcujÄ… z mÄ…drymi .
I oto rzecz zaskakujÄ…ca! Platon przynajmniej dwa razy przytacza to zdanie w swych
dziełach, ale tylko w tym celu, by zjadliwie je krytykować. Po raz pierwszy atakuje tę wypo-
wiedz, i to dość obszernie, w dialogu Teages. Po raz drugi w ósmej księdze Państwa; krócej,
lecz równie ostro. Przytacza cytowany wiersz, potem zaś mówi o poetach, autorach takich
właśnie ,,mądrości :
Chodzą po różnych miastach. Zbierają wokół siebie tłumy. Sprzedają swoje głosy pięk-
ne, donośne, przekonywające i ciągną ustroje państw ku tyranii lub ku demokracji. W za-
mian otrzymują wynagrodzenie i cześć; najwięcej, rzecz prosta, od tyranów, mniej zaś od
demokracji.
Po czym dodaje złośliwie, że w lepszych ustrojach owa cześć poetów musi upadać, jakby
tchu jej brakło i nie miała sił piąć się ku górze.
Platon nie tylko tu daje wyraz swej niechęci i pogardzie dla poetów; o tym już mówiłem.
W tym miejscu, w księdze ósmej, jest to tylko dygresja. Ważna jednak, bo zjadliwość ataku
ma w tym zwiÄ…zku pewne uzasadnienie. Przynajmniej tak podejrzewam. Bowiem i on, Platon,
pobłądził. On również chciał uczynić z tyrana mędrca.
Wszelako, nim przedstawię tę przedziwną historię, wypada mi dla porządku powrócić do
wypadków po śmierci Sokratesa. Co czynił wówczas Platon?
PLATON W MEGARZE
Czytelnik listu siódmego musi odnieść wrażenie, że natychmiast po procesie i śmierci So-
kratesa Platon, wstrząśnięty, zrażony do Aten, do głębi oburzony na swych rodaków, udał się
w daleką podróż, niemal na krańce świata zamieszkanego przez Hellenów. Autor bowiem
listu pisze bezpośrednio po gwałtownym ataku na całość życia politycznego w swej ojczyz-
nie:
Takie to mając poglądy przybyłem do Italii i na Sycylię gdy przybyłem tam po raz
pierwszy.
Podróż w odległe strony byłaby, jak uważam, zrozumiała i usprawiedliwiona. Uczeń pra-
gnie uciec jak najdalej od miejsc, z którymi łączy się bolesne wspomnienie śmierci mistrza; a
także od ludzi, których uznaje za zwykłych morderców. Wybór zaś celu podróży budziłby
mój szacunek dla młodego filozofa. Oto zjawia się na Sycylii, gdzie toczył się wtedy śmier-
telny bój Hellenów z ich odwiecznymi wrogami, z Kartagińczykami. Gardząc zgniłym ustro-
jem i małymi politykami swej ojczyzny Platon spieszy poznać państwo, którego młody wład-
ca buduje niemal od podstaw nowy porządek społeczny. Myślę o Dionizjosie.
Jednakże wszystkie tego rodzaju wnioski byłyby zupełnie błędne. Albowiem list siódmy
pomija, niewątpliwie w sposób zamierzony, długi i ważny okres życia Platona. Okres dziesię-
ciu lat, jaki minął od śmierci Sokratesa, nim jego uczeń rzeczywiście udał się do Italii i na
Sycylię. Co porabiał w tym czasie, wiadomo, choć tylko ogólnie, ze wzmianek u różnych
autorów.
Zaraz po zgonie mistrza Platon wraz z grupką swych przyjaciół wyjechał na pewien czas z
Aten. Niezbyt wszakże daleko, bo tylko do Megary, a więc do miasta, które graniczy z Atty-
ką. Powodem wyjazdu były na pewno ból i uraza, ale może i lęk przed prześladowaniem.
75
Mogło przecież się zdarzyć, że ktoś pozwałby przed sąd uczniów rzekomego bezbożnika.
Platon, tak bliski krewny Kritiasa i Charmidesa, znienawidzonych przez demokratów, byłby z
pewnością jedną z pierwszych ofiar!
Megarę wybrano nieprzypadkowo. Znajdował się tam gościnny dom Euklejdesa. Był to
starszy już człowiek, filozof, jeden z pierwszych przyjaciół Sokratesa, towarzyszący mu na-
wet w ostatnich chwilach jego życia.
NAUKI EUKLEJDESA
Poglądy filozoficzne Euklejdesa stanowiły połączenie Sokratesowych zainteresowań etyką
oraz metafizycznych koncepcji Parmenidesa, wielkiego myśliciela z miasta Elea w Italii. Eu-
klejdes więc nauczał: Prawdziwie istnieje tylko jeden Byt, wieczny i niezmienny; jest nim
Dobro; zwie się go jednak różnie: Bogiem, Rozumem lub jeszcze inaczej. Tak samo zresztą
nie całkowicie oryginalny był sposób, w jaki Euklejdes i jego uczniowie dowodzili słuszności
powyższych założeń. Nie podawali bowiem systematycznego wykładu, lecz argumentowali
przy pomocy pytań i odpowiedzi. Czyli posługiwali się dialogiem, ulubioną metodą Sokratesa
i sofistów. Szkoła Euklejdesa specjalizowała się również w obmyślaniu pułapek logicznych:
Kłamca twierdzi, że kłamie; a więc kłamiąc mówi prawdę. Jedno ziarno nie czyni stosu;
także nie czynią go dwa, trzy, cztery; ilu więc ziarn trzeba, by można mówić o stosie?
Euklejdes nie tylko nauczał żywym słowem, lecz także pisał; a dziełka jego miały właśnie
formę dialogów.
Zetknięcie ze środowiskiem filozofów megaryjskich nie mogło pozostać bez wpływu na
[ Pobierz całość w formacie PDF ]