[ Pobierz całość w formacie PDF ]

– To okropne kiedy ktoś, kogo kochasz, na końcu cię zawodzi,
więc rozumiem, o czym mówisz. Dziękuję, cóż, chyba za wszystko.
Naprawdę się cieszę, że cię spotkałam.
Zbierała się do odejścia. Nigdy nie potrafiłem zatrzymać tej
dziewczyny ani nawet zrozumieć, dlaczego chcę ją zatrzymać. Może
dlatego, że rozmawialiśmy o ślubach, a może dlatego, że chciałem ją
pocałować i znacznie więcej, ale nie mogłem się powstrzymać i
rzuciłem nagle:
– Chodź ze mną na ślub Rule’a.
Zatrzymała się i znieruchomiała. Spojrzała na mnie przez ramię i
widziałem, że chce odmówić, nie używając przy tym słowa „nie”.
Uniosłem jedną brew i uśmiechnąłem się szeroko.
– Będzie za tydzień, w Wigilię. Nie mów „nie”, po prostu pomyśl
o tym. – Zahaczyłem kciukiem o zamknięte drzwi, za którymi leżał
Phil. – Znajdziesz mnie, jeśli się zdecydujesz. Będzie fajnie… no, na
tyle, na ile to możliwe w sytuacji, kiedy panna młoda nie powiedziała
rodzicom, że wychodzi za mąż, a pan młody jest nieprzewidywalny.
Ale pomyśl o tym.
Zanim zdążyła wprost odrzucić moją propozycję, wślizgnąłem
się do ciemnego pokoju Phila i zamknąłem za sobą drzwi. Zaskoczyło
mnie, że jeszcze nie spał. Jego oczy, tak bardzo podobne do moich,
były szeroko otwarte i patrzyły na mnie ze szczerym rozbawieniem.
– Ruda pielęgniarka?
Burknąłem coś i usiadłem obok łóżka.
– Taaa.
– Urocza i śliczna jak laleczka. Wstąpiła tu kilka dni temu, żeby
sprawdzić, co u mnie, a kiedy powiedziałem, że nudzę się jak mops,
przyniosła mi to. Miałem ochotę ją ucałować. – Wskazał grubą stertę
magazynów przy łóżku ze zdjęciami motocykli i skąpo ubranych
dziewczyn na okładkach. Rany, była naprawdę słodka. Nie musiała
tego robić.
– Na pewno jest inna niż wszystkie. Nigdy nie spotkałem laski
takiej jak ona. Chdziliśmy do jednej szkoły.
Phil uniósł brwi i poruszył nogami pod kołdrą.
– Myślisz, że to ma coś wspólnego z czasami, kiedy byłeś
koszmarnym nastolatkiem? Kłapałeś dziobem i zwykle nie
zastanawiałeś się, co mówisz, a do tego kiedy cię naszło, nieźle
rozrabiałeś. Tak samo jak Rule. Może facet zapłaci teraz za grzechy
młodości.
Zastanowiłem się nad tym i wskazałem go głową.
– Wyglądasz trochę lepiej.
– To pojęcie względne. Wyciągnęli mnie z zapalenia płuc i
mówią, że może wyjdę stąd pod koniec tygodnia. Będę musiał
poszukać sobie jakiejś opieki domowej, bo najgorsze dopiero przyjdzie,
a nie chcę zostać w szpitalu z tymi wszystkimi maszynami i czekać na
koniec.
Zmarszczyłem brwi, splotłem dłonie i oparłem łokcie na
kolanach.
– Jak możesz tak rzeczowo mówić o tym, że umierasz? Mnie to
całkiem rozwala, a ty mówisz o tym tak, jakbyśmy omawiali, co zjeść
na obiad.
– Miałem więcej czasu, żeby przyzwyczaić się do tej myśli, niż
ty, synu. Za pierwszym razem byłeś jeszcze bardzo mały, a mnie
wydawało się, że jestem niezniszczalny. Tym razem wiem już, że to
nieprawda.
Nie pocieszyło mnie to ani trochę, ale chyba już nic nie mogło
mnie pocieszyć. [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl