[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zmieniając ustalone zasady. To, że czuła się winna, nie miało żadnego zna-
czenia.
Odwróciła się z powrotem do Neila. Z pewnością ten mężczyzna mógł
pomóc pani Morgensen, nawet jeśli nie wiedział, jak Brad traktuje swoich
klientów.
164
RS
Natalie odezwał się Neil, a ona uświadomiła sobie, że nawet na niego
nie patrzy.
Odwróciła się do niego w momencie, gdy wzburzony Vincent wszedł do
restauracji. Nie patrzył w jej kierunku, lecz poprosił kelnerkę o miejsce
nieopodal Neila i Natalie.
Natalie nie wiedziała, gdzie się podziać. Wpatrywała się w Neila z
nadzieją, że zaraz jej wszystko opowie i będzie się mogła stąd wydostać.
Słucham odparła.
Dlaczego zadajesz się z Bradem, skoro go nie lubisz? zapytał ze
zmarszczonymi brwiami. O co chodzi?
Usilnie starała się skupić na Neilu, choć bardzo pragnęła spojrzeć na
Vincenta i wszystko mu wyjaśnić.
Nie poznasz kogoś, dopóki kilka razy z nim nie porozmawiasz.
Mężczyzni zgrywają się czasem na zdobywców, choć zwyczajnie brakuje im
pewności siebie. Uznałam, że Brad należy do tej grupy. Myślisz, że to
możliwe?
Natalie zdawało się, że Vincent burknął, gdy Neil jeszcze bardziej się do
niej zbliżył. Myliła się. Obserwowała go kątem oka i widziała, że siedział
niewzruszony. Pił kawę i udawał, że czyta gazetę.
Pragnęła zapomnieć o obecności Vincenta, który prawdopodobnie gotuje
się ze złości, niezależnie od jego nastroju i tego, jak bardzo próbował być
niewidzialny, Natalie cały czas czuła jego obecność.
Moim zdaniem Brad jest dokładnie taki, na jakiego wygląda.
Natalie zmusiła się do poświęcenia Neilowi więcej uwagi. Pokiwała
zachęcająco głową.
Pewnie w pracy zdążyłeś go już dobrze poznać. Twarz mu
spochmurniała.
165
RS
Nie rozmawiamy za dużo. Nie jestem zbyt gadatliwy.
Ale jesteś kierownikiem do spraw inwestycji spojrzała na niego z
podziwem. Wydawało się jej, że słyszy szelest gazety Vincenta.
To prawda uśmiechnął się nieznacznie. Kierownik do spraw
inwestycji nie musi za wiele mówić. Powinien po prostu wykonywać swoją
robotÄ™.
Zakładam, że jesteś w tym dobry uśmiechnęła się do niego, choć
czuła, że Vincent musiał się gotować ze złości.
Neil się uśmiechnął, ale nic nie odrzekł.
Zatem to Brad ma kontakt z klientami stwierdziła.
Zazwyczaj tak podał jej kartę. Wolisz facetów, którzy potrafią
rozmawiać z ludzmi? zapytał z rozdrażnieniem.
Natalie spojrzała na niego.
Nie jestem pewna, czy to zaleta. Ktoś taki jak Brad może zrobić
krzywdę, jeśli ludzie mu uwierzą. Jak byś się czuł, gdyby Brad wykorzystał
jednego z twoich klientów, tak jak wykorzystuje kobiety?
Neil natychmiast wzmógł czujność. Jego nieśmiałość zastąpił niepokój.
Wyciągnął dłoń, mimo że nie dotknął Natalie.
Masz na myśli siebie i Brada?
Pokręciła głową, mocniej odczuwając pełną napięcia ciszę w miejscu, w
którym siedział Vincent, niż troskę Neila.
Nie, lecz wydaje mi się, że osoba na jego stanowisku może komuś
zrobić krzywdę, jeśli chce. Lękam się tego.
Chodzi ci o kobiety głos mu spoważniał. Zmarszczył brwi. Brad się
czasem zapomina. Dużo mówi, na zbyt wiele sobie pozwala, zachowuje się
nieodpowiedzialnie.
166
RS
Wcale nie chodzi mi o kobiety. Te, z którymi spotyka się Brad, raczej
nie szukają stałych związków odparła z uśmiechem, usiłując rozładować
napięcie. Trudno było jednak udawać beztroskę, gdy zastanawiała się nad tym,
co się dzieje między nią a Vincentem. Wiedziała, że był na nią zły, lecz nie
zareagował żadnym gestem. Widać, postanowił odczekać, choć nie winiłaby go
za awanturę. Jego obowiązki nie polegały na umożliwieniu jej napisania
artykułu, lecz na utrzymaniu jej przy życiu, a ona bez przerwy mu w tym
przeszkadzała. Zżerało ją poczucie winy. Uświadomiła sobie, że zależy jej na
uznaniu Vincenta. Nie chciała być kimś takim jak Brad, kłamcą, który potrafi
krzywdzić ludzi.
A ty się różnisz od kobiet Brada? Tobie zależy na stałym partnerze?
Natalie spojrzała na Neila ze zdziwieniem. Czuła, że obaj mężczyzni
poświęcają jej pełnię uwagi. Nigdy nie zależało jej na stałych związkach, lecz
ostatnio, gdy pojawił się Vincent, pragnęła...
Nie odparła z większą mocą, niż zamierzała. Miała przecież
pracować, skupić się na Neilu, a nie na Vincencie, z którym nigdy nie zwiąże
się na stałe.
Westchnęła.
Przepraszam, że zmusiłam cię do rozmowy o Bradzie rzekła do Neila,
uświadamiając sobie, że nie kłamie. Problem polega na tym, że znam kilka
osób, które Brad mógł wykorzystać. To staruszkowie, których okłamał.
Pomyślałam, że może cię to zainteresować. W końcu ty też pracujesz dla
Starson.
Neil zmarszczył brwi.
Masz rację. Tak się nie robi. Zaintrygowałaś mnie. Myślisz, że Brad
robi przekręty?
167
RS
Tego nie wiem. Myślę, że robi to, w czym jest dobry, zmuszając ludzi
do rzeczy, na które nie są gotowi.
I pomyślałaś, że mógłbym ci jakoś pomóc?
Zawahała się.
Owszem, tak pomyślałam.
Uśmiechnął się.
Dlaczego?
Wzruszyła ramionami.
Może dlatego, że wydajesz się inny. Nie próbowałeś ze mną żadnych
sztuczek. Nie przeszkadza ci, że wolę grać w rzutki i bilard niż słuchać
kiepskich komplementów.
Wolno pokiwał głową.
Nie wydaje mi się, by Brad kogokolwiek wykorzystał, ale skoro się w
to zaangażowałaś, będę miał oczy i uszy otwarte. Możesz mi podać jakieś
nazwiska?
Spojrzała na niego. Miała nazwiska w głowie.
Nie nie miała ochoty ich ujawniać. Nie powinnam o tym
opowiadać.
Wstała i pożegnała się. Neil się uśmiechnął.
Vincent odprowadził ją wzrokiem do drzwi. Chciała się odwrócić i go
przeprosić, lecz oczywiście nie mogła tego zrobić.
Wychodząc z restauracji, szybko wybrała numer Mar ty'ego. Pewnie
czekał tuż za rogiem, bo pojawił się niemal natychmiast. Wcale jej to nie
zdziwiło.
Poczekała, aż Vincent opuści lokal. Dopiero wtedy wsiadła do wozu.
Teraz opowiadaj ponaglił Marty.
168
RS
Nie mogła tego zrobić. Gdy wychodziła z The Ladder", Vincent nawet
na nią nie spojrzał. Nie mogła czekać z wyjaśnieniami, aż wróci do domu.
Rozczarowała i oszukała Vincenta. Nic dziwnego, że nie interesowały go takie
kobiety jak ona.
Poczuła ból. Uświadomiła sobie, że jego uznanie bardzo wiele dla niej
znaczy. Coraz bardziej jej na nim zależało.
Odwróciła się do Marty'ego i lekko potrząsnęła głową.
Nie dzisiaj, błagam. Muszę porozmawiać z Vincentem. Zrozum. Wiesz,
o czym mówię.
Marty umawiał się z dziewczynami bez przerwy, odkąd skończył
podstawówkę.
Zawahał się, lecz zaraz skinął głową.
W porządku, ale jeśli niedługo wszystkiego nie wyśpiewasz,
siostrzyczko...
Wszystko ci opowiem. ObiecujÄ™.
Opowie mu przynajmniej tyle, ile zechce. Podjechali szybko pod dom.
Uścisnęła brata i weszła do budynku, świadoma, że Vincent podąża za nią.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]