[ Pobierz całość w formacie PDF ]
oczywiście pierwsi. - Caitlyn oparła ręce na biodrach. - I nie wydaje mi się,
bym popełniła błąd. Więc nie wiem, czego teraz chcecie. Masz zamiar wejść i
113
S
R
wysłuchać mojej propozycji rozwiązania tej sytuacji, czy wolisz, by wygrał
Donosiciel"?
- Niech będzie, siostrzyczko. Zawsze jestem ciekaw interesujących
propozycji. Mów.
- Sprawa jest prosta. W dniu, w którym wyjdzie nowy numer
Donosiciela", firma Dante wyda oświadczenie dla prasy. Zgadzamy się ze
wszystkim, co napisano w artykule. Tak, Płomień istnieje naprawdę. To
prawda, że kiedy uderza, łączy Dante'ów z ich wybrankami na całe życie.
- Powiedz mi, tylko szczerze. Odebrało ci rozum?
- Czekaj, czekaj. I napiszemy jeszcze, że to między innymi dzięki
Płomieniowi klejnoty naszej firmy są tak doskonałe i niepowtarzalne. %7łe to
dlatego w naszych bransoletkach, naszyjnikach i pierścieniach jest tyle pasji i
namiętności.
Nicolo wyprostował się na krześle. Jego twarz wyrażała teraz podziw.
- Niech cię! To się może udać. I wymyśliłaś to wszystko sama? Wtedy
właśnie? Ot tak? Wiesz, co myślę? %7łe się kompletnie marnujesz w
finansowym! - uśmiechnął się szeroko.
Marco przyjechał do San Francisco tak zmęczony, że ledwie widział na
oczy. Przez tydzień, kiedy go nie było, jego złość na Caitlyn częściowo minęła,
ale wciąż miał jej za złe, że powiedziała Britt o Płomieniu. W międzyczasie był
nieustannie bombardowany telefonami. Dzwonili bracia, Francesca, Primo i
babcia. Wszyscy uważali, że do momentu interwencji Caitlyn Britt działała
sama. Wszyscy też popierali decyzję, którą podjęła jego żona.
On też ją popierał, musiał w końcu przyznać sam przed sobą. Kiedy to się
już skończy, muszę znalezć sposób, by w naszym małżeństwie było już zawsze
dobrze, myślał. Poczuł też ulgę, kiedy zobaczył na lotnisku, że czeka na niego
114
S
R
Lazz. Ale ulga szybko przerodziła się w złość. Gdy tylko wsiedli do
samochodu, Lazz natychmiast zaczął mówić o Caitlyn.
- Nie rozumiesz, że ona chciała wykorzystać to, co napisze Britt, na naszą
korzyść? - Lazz zrobił minę.
- A ile razy mam ci powtarzać - spytał chłodno Marco - że Płomień nie
może być sztuczką marketingową?
- Nie słyszałeś jeszcze o jej pomyśle.
- Tak? To mi powiedz, co wymyśliła tym razem.
Lazz wprowadził go w szczegóły. Marco chłonął każde słowo brata.
- To nie jest złe - przyznał w końcu.
- Nie jest złe? To jest bomba. Kobiety ruszą do naszych stoisk stadami.
Każda będzie chciała mieć swoją własną, malutką cząstkę Płomienia. Ci z
Donosiciela" wpadną we wściekłość, widząc, jak się nam przysłużyli.
- Mimo to - Marco się skrzywił - wiesz, co sądzę o czerpaniu zysków z
Płomienia. I gwarantuję ci, że Primo podzieli moje zdanie.
Lazz obserwował brata przez dłuższą chwilę, zanim ponownie
przemówił.
- Myślałem jeszcze... Wiesz, wydaje mi się, że Caitlyn uwierzyła w
Płomień. Zadziwiające. Poza tym to nie jest jakaś agresywna kampania
reklamowa. To jest słodkie i romantyczne. I uczciwe.
- Co jest uczciwe?
- No bo jeżeli naprawdę wierzysz w Płomień...
- Oczywiście, że wierzę.
- ...to musisz też wierzyć, że i nasza biżuteria ma w sobie trochę jego
namiętności. Przecież Francesca stworzyła swoje najlepsze projekty po tym,
jak się zakochała w Sevie. A Primo? Zawsze mówi, że to babcia jest dlań
największą inspiracją. Nie sądzisz, że to Płomień tak ich natchnął?
115
S
R
Marcowi trudno było zaprzeczyć.
- Naprawdę myślisz, że Płomień natchnął też Caitlyn, kiedy wpadła na
ten pomysł? - spytał.
- Masz lepsze wyjaśnienie? - odpowiedział pytaniem Lazz, wzruszając
ramionami.
Marcowi przyszła do głowy pewna myśl. Tak, w ten sposób można by
rozwiązać wszystkie trapiące ich problemy, rozmarzył się. Musi tylko zebrać
myśli i stworzyć coś na kształt planu. Caitlyn jest w tym znacznie lepsza,
skonstatował. Kiedy już przemyślał całość, zwrócił się do Lazza.
- Musimy zaaranżować jedną rzecz. Mały aneks do planu Caitlyn.
- Tak, tak. - Lazz spojrzał na brata badawczo. - Skąd ja znam ten wzrok?
Nicolo też ma takie oczy, gdy wpada na jeden ze swoich zwariowanych
pomysłów. Więc cokolwiek ci chodzi po głowie, lepiej o tym zapomnij.
- Nie ma mowy. Jak to wypali, to nie tylko firma odniesie wielki sukces,
ale moja kochana, uparta i do bólu pragmatyczna żona będzie miała dowód na
istnienie PÅ‚omienia.
Lazz westchnął ciężko.
- Wszystko musi być idealnie zgrane w czasie - ciągnął Marco. -
Szczególnie ważny będzie moment, kiedy zadzwonimy do Britt Jones.
- Po co mielibyśmy to robić? - spytał mocno już zaalarmowany Lazz.
- %7łeby ją pierwszą poinformować o naszym nowym planie
marketingowym.
- Co?
- Jeżeli Britt zareaguje tak, jak się spodziewam, nasza sprzedaż się
podwoi, a Caitlyn zrozumie, że Płomień to nie żadna fantazja.
Wydarzenia potoczyły się zgodnie z przewidywaniami Caitlyn. Ostatni
[ Pobierz całość w formacie PDF ]