[ Pobierz całość w formacie PDF ]
małego? Przywiezli go godzinę temu i trochę się o niego martwię.
Kate spojrzała na niemowlę i poczuła dławienie w gardle. Oczy dziecka
były zamknięte, miało wyrazną niedowagę, a z jego piersi wydobywał się
suchy kaszel. Na czole, wokół uszu i na piersiach widoczna była lekka
wysypka. Dziecko miało katar, z oczu płynęły łzy. Ono nie może mieć
więcej niż dziewięć miesięcy! - oceniła Kate z przerażeniem.
- Nie wygląda najlepiej - powiedziała. - Jaką ma temperaturę?
- Trzydzieści osiem i dziewięć - odparła Jill. - Dlatego przemywam go
chłodną wodą.
- Dobrze - pochwaliła ją Kate. - A kiedy i jak się to zaczęło?
Rozmawiałaś z jego matką?
- Jego rodzice to Masajowie. Myśleli, że mały po prostu się przeziębił,
ale potem nagle temperatura zaczęła gwałtownie rosnąć i stan się pogorszył.
Kate wyjęła z kieszeni stetoskop i osłuchała niemowlę. Robiła to zawsze
z pewną rezerwą, ponieważ badanie małych dzieci wywoływało w niej ból,
który burzył jej zawodowy spokój. Już podczas studiów zastanawiała się,
czy powinna w ogóle zostać lekarzem, ponieważ w przeciwieństwie do
większości swych kolegów stwierdzała, że często brakuje jej dystansu, jaki
w tym zawodzie wydaje się nieodzowny. To samo uczucie ogarnęło ją teraz,
kiedy w malutkich płucach usłyszała niepokojące świsty.
- Ma biegunkę? - spytała.
- Obawiam się, że tak - odparła Jill.
RS
71
- Nie chciałabym go męczyć - Kate była coraz bardziej zasępiona - ale
muszę obejrzeć jego oczy i uszy.
Gdy sięgnęła po oftalmoskop, dziecko niespodziewanie drgnęło i zaczęło
cicho pojękiwać. Kate zagryzła wargi i w tej samej chwili poczuła, że ktoś
przy niej staje.
- Przyszedłem po kilka kart chorobowych - rzekł cicho Sam, spoglądając
na niemowlÄ™. - Jak sÄ…dzisz, to znowu odra?
- Jestem prawie pewna.
To zdumiewające, pomyślała, patrząc, jak Sam łagodnie dotyka policzka
chłopczyka i jęk powoli ustaje. Czyżby odczuwał to samo co ona na widok
cierpiÄ…cych dzieci?
- A jak ty się czujesz? - spytał cicho.
- Dobrze. - I znowu te gorące policzki! - To pewnie tylko ten upał.
- No tak... - W jego oczach pojawił się cień uśmiechu, kiedy wyjął z jej
drżącej dłoni oftalmoskop. - Chyba bardzo boli cię główka, co, malutki?
Pokaż mi oczy, dobrze? - Poświecił w oczy dziecka i zmarszczył czoło. - No
tak, zapalenie spojówek. Osłuchałaś go? - zwrócił się do Kate.
- Tak. Stan zapalny dróg oddechowych.
- Zaglądałaś do buzi?
- Właśnie miałam zamiar...
- To śliczne, te plamki Koplika. Popatrz, ile tu tego. - Delikatne otworzył
usta dziecka i Kate ujrzała białe grudki. - U niedożywionych dzieci grozne
jest w tym przypadku zgorzelinowe zapalenie jamy ustnej.
- Zaraz podamy mu penicylinÄ™.
- Niewykluczone, że kaszel jest łatwiej wyleczyć prometazyną, a
zapalenie spojówek antybiotykiem w formie kropli do oczu. Tutaj to
skutkuje. - Spojrzał na zegarek i Kate ruszyła z nim w stronę drzwi. -
Możliwe, że rodzina będzie chciała zostać przy małym.
- Dobrze, przygotujemy wszystko. - Popatrzyła na niego i poprawiła
włosy. - Wiem, że to głupie, ale ciągle nie mogę przyzwyczaić się do myśli,
że tutaj dzieci umierają na choroby, które u nas uważa się za zupełnie
niegrozne.
- Pamiętaj, że tu dzieci nie mają naturalnej odporności, bo są
niedożywione. Masajowie mają coraz mniej pastwisk. Odżywiają się
głównie kukurydzą, fasolą i ziemniakami. Nazywają to jedzeniem
Kukujusów, do którego nie są przyzwyczajeni.
Kate zwilżyła wargi.
- Nie miałam o tym pojęcia...
RS
72
- Przecież nie można wiedzieć wszystkiego już po kilku tygodniach. Ja
jestem tu znacznie dłużej niż ty, ale dalej wiele rzeczy mnie szokuje. Nie
wstydz się, że czegoś nie wiesz.
- Jestem ci za wszystko wdzięczna - powiedziała ze łzami w oczach. -
Sama nie zawsze sobie radzÄ™...
Spojrzał na nią z namysłem, po czym ujął jej twarz w obie dłonie i
zmusił do podniesienia głowy.
- Nie bój się uczuć, Kate - rzekł łagodnie. - Jesteśmy lekarzami, ale to nie
oznacza, że zdziałamy cuda. To wszystko nigdy nie będzie łatwe.
- Dziękuję... - Na jej ustach pojawił się blady uśmiech. - Zawsze wiesz,
co powiedzieć.
- Do usług - odparł i musnął wargami jej usta. Potem westchnął i zerknął
na zegarek. - Muszę iść. A przy okazji: kto po południu ma dyżur w terenie?
- Ja.
- W takim razie do zobaczenia. - Uśmiechnął się i podniósł rękę w
pożegnalnym geście. - Wezwij mnie, jeśli będę ci wcześniej potrzebny.
Tak jak teraz? Natychmiast odsunęła od siebie to pytanie i wytarła łzy.
Kochała Sama, ale jak miała mu to wyznać, skoro on wcale nie ukrywa, że
nie chce się z nikim wiązać? Gdyby zgodziła się z nim być, musiałaby
przystać na jego warunki, a jeszcze nie była pewna, czy jej to odpowiada. Z
pewnym trudem wróciła na oddział.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]