[ Pobierz całość w formacie PDF ]

– Hal i Barry zabiorą tam kilku ludzi – powiedziała Stephanie, wciąż
przyglądając się Melissie.
Jared wiedział, że będzie później musiał tłumaczyć siostrze, dlaczego
się zawiodła, ale na razie, widząc radość na jej twarzy, postanowił zaczekać
chociaż do niedzieli, kiedy pojadą na cmentarz. Zastanawiał się tylko, czy
Melissa zechce wziąć udział w tej małej mistyfikacji. To oderwałoby
Stephanie od rozmyślań o dziadku.
78
– Potrzebujesz mnie? – spytał Hala. Nie bawił się w kowboja od kilku
lat, ale był gotów, jeśli potrzebowali kogoś do pomocy.
Hal pokręcił siwiejącą głową.
– Powinniśmy zdążyć, zanim się ściemni.
Jared skinął mu głową, a potem popatrzył na Stephanie.
– Zaraz zejdę.
Mrugnęła do niego i zamknęła za sobą drzwi.
– Co ty sobie wyobrażasz? – spytała Melissa, gdy ucichły kroki w
holu.
– Dbam o swoją opinię.
– Nie żyjemy w latach pięćdziesiątych.
– To nie jest Las Vegas, tylko Montana.
– To ludzie się nie całują w Montanie?
– Oni nie wiedzieli, że tylko się całowaliśmy.
– Ale... – Melissa cofnęła się o krok.
– Twoje usta – powiedział łagodnie. – Twoje włosy, twoje ubranie.
Wyglądasz, jakbyś się kotłowała na sianie.
– Ale nic nie robiliśmy.
– Ale myśleliśmy o tym... I to widać.
Spojrzała na swoje piersi.
– Och.
– Właśnie... Och!
Melissa zgrabnie zwinęła włosy na karku i spięła je klamrą.
– A co ze Stephanie? Wiesz najlepiej, co ona pomyśli?
– Właśnie o tym chciałem z tobą porozmawiać. – Melissa uniosła brwi.
– Czy mogłabyś przez kilka dni poudawać? Zjedz z nami kolację, udawaj, że
79
mnie lubisz... Tak żeby Stephanie pomyślała, że coś
zaczyna.
się między nami
– Ale dlaczego? – Melissa była zdumiona. – Dlaczego chcesz to zrobić
własnej siostrze?
– Widziałaś, jaka była zachwycona – przypomniał Jared.
– Tak. Wiem też, jaka będzie zawiedziona, kiedy odkryje prawdę. Nie
mówiąc o tym, jaki będzie miała żal do ciebie.
– A kto mówi, że musi się dowiedzieć?
– Za kilka dni wyjeżdżam.
– Dlatego ten plan jest doskonały – powiedział. –Dotrwamy do
niedzieli, a po jakimś czasie będę mógł powiedzieć, że jednak nic z tego nie
wyszło. Oczywiście, początkowo będzie zawiedziona, ale łatwiej to zniesie
za kilka dni...
– Nie wydaje mi się, że można odwlec żałobę.
– Oczywiście, że można.
– Można odwlec, można zignorować, można ją zastąpić, choćby
gniewem.
Melissa pokręciła głową.
– Nie podoba mi się to.
– Ile ci płacimy? – niespodziewanie przeszedł do konkretów.
– Najniższą pensję krajową, dlaczego?
– Podwoję ją.
– Chcesz, żebym zrezygnowała ze swoich zasad i udawała twoją
dziewczynę za podwójną krajową?
– Potrójną.
– Jared.
– Podaj cenę.
80
– Nie chodzi o pieniądze. Chodzi o uczciwość. Naprawdę uważasz, że
to dla niej najlepsze?
– Tak uważam. – Stanął tuż za nią. Podziwiał sposób, w jaki Melissa
podejmowała decyzje. – Czy byłabyś w stanie udawać, że mnie lubisz?
Zobaczył jej uśmiech w odbiciu na szybie okiennej.
– Jestem niezłą kłamczucha.
– Dobrze wiedzieć.
Powstrzymał się przed położeniem rąk na jej ramionach, chociaż miał
na to wielką ochotę.
– Co mam robić? – Jared już chciał odpowiedzieć na to dwuznaczne
pytanie, ale się ugryzł w język, chociaż niewątpliwie zdradził go wyraz
twarzy. – A ty –dotknęła palcem jego piersi– obiecaj, że będziesz się
porządnie zachowywał.
– Będę, jeżeli mi powiesz, na czym to ma polegać. Zmrużyła oczy.
– To znaczy, że nie będziesz patrzył na mnie jak wilk na Czerwonego
Kapturka z koszyczkiem pełnym smakołyków.
– To powinno pomóc w tej mistyfikacji – zgodził się. – Będę się
dobrze zachowywał, jeśli ty zrobisz coś dla mnie.
– Co takiego?
– Założysz na siebie worek, zasłonisz swoją śliczną twarz i
przestaniesz tak cudownie pachnieć...
Po wejściu do swego domku Melissa poczuła dreszcze na samo
wspomnienie słów Jareda... Jego pocałunków, ale przede wszystkim na myśl
o artykule. Teraz z łatwością zgromadzi materiały do artykułu. Będzie na
rodzinnej kolacji u Rydersów – prywatny posiłek, przy którym może zadać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl