[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Proszę koniecznie wypić trochę szampana  stwierdził książę. 
Czuję, drogie panie, że obie tego potrzebujecie po przeżytym szoku.
Panna Anderson początkowo miała zamiar odmówić, ale podniosła
jednak do ust grawerowany kieliszek, jakby wbrew własnej woli dała się
przekonać złotemu trunkowi.
 Nie przepadam właściwie za szampanem  powiedziała Lokita.
Piła go raz czy dwa razy z ojcem i była rozczarowana tym  napojem
szczęścia" i  nektarem bogów", ó którym tyle czytała.
Książę uśmiechnął się.
 Kiedy wiele się w życiu przeszło  stwierdził  człowiek dochodzi
do wniosku, że szampan to jedyny trunek, który pomaga wyrazić zachwyt
albo odsunąć od siebie smutek. Dziś piję go z rozkoszą i wdzięcznością, że
mogę gościć dwie tak czarujące damy.  Powiedział to w liczbie mnogiej,
patrzył jednak na Lokitę.
Służący wnieśli wiele egzotycznych i smakowitych potraw, które  o
dziwo  były gotowe. Lokita uznała, że książę musiał zamówić je
wcześniej dla siebie. Teraz pełnił z niezwykłą uprzejmością rolę
gospodarza.
Rozmawiał z panną Anderson roztaczając swój nieodparty urok, z
którego słynął i z wyczuciem godnym jasnowidza wynajdując interesujące
ją tematy.
Nie zadawał krępujących pytań, perorował jedynie, jakby znajdował się
w salonie w otoczeniu najwybitniejszych umysłów Paryża. %7ładna kobieta,
bez względu na wiek czy żywione wobec niego uprzedzenia, nie mogła się
oprzeć tak zdradliwej kurtuazji.
Gdy kończyli posiłek, panna Anderson śmiała się i odpowiadała księciu
w taki sposób, że Lokita patrzyła na nią szeroko otwartymi oczami. Nigdy
jeszcze nie widziała, by Andy była tak ożywiona i by wyglądała w istocie
tak młodo. Ubyło jej jakby lat, a z twarzy zniknęły wyryte przez
zmartwienia bruzdy.
 Jakiej kawy się pani napije, francuskiej czy tureckiej?  zapytał
książę, gdy ze stołu zabrano deser.
 Z rozkoszą spróbuję tureckiej  odparła panna Anderson.
 A pani, mademoiselle?  zwrócił się książę do Lokity.
 Zawsze chciałam spróbować prawdziwej tureckiej kawy  odparła.
Książę wydał polecenie i służący przynieśli kawę stawiając ją na stoliku
tuż obok drzwi.
Potem sprzątnęli ze stołu, przy którym jedzono kolację.
Panna Anderson przesiadła się na wygodniejszy fotel, który zajmowała
przed posiłkiem.
 Podam pani kawę  oznajmił książę stojąc do nich plecami.  A
także kieliszeczek likieru.
 Nie, nie!  zaprotestowała panna Anderson.  Wystarczy. Poza
tym, Wasza Wysokość, pora, żebyśmy już poszły.
 Dopiero po posiłku  odparł książę.  A czy posiłek w Paryżu
byłby kompletny bez kawy i likieru na zakończenie?
Trzymając w jednej ręce filiżankę bez ucha, umieszczoną w ozdobionej
szmaragdami złotej oprawce, a w drugiej kieliszek likieru, postawił je na
stoliku obok panny Anderson.
Potem przyniósł kawę Lokicie, nie namawiał jej jednak na likier.
 Te filiżanki są z pewnością wyjątkowe?  powiedziała chwytając za
oprawkę ze złota i szmaragdów.
 Dostałem je od tureckiego sułtana  wyjaśnił książę.  I właśnie
będąc w Konstantynopolu dowiedziałem się dokładnie, jak przyrządzać
kawę po turecku.
 Jest rzeczywiście znakomita  stwierdziła panna Anderson.
Napiła się jej, potem łyknęła odrobinę likieru i jeszcze trochę kawy.
Lokita pociągnęła z filiżanki kilka małych łyków i postanowiła nie
spieszyć się, była bowiem pewna, że kiedy skończy kawę, Andy będzie
nalegała, by wracały do domu, na co wcale nie miała ochoty. Kolacja z
księciem w niezrozumiały sposób ją, ekscytowała, choć rozmawiał przez
cały czas z Andy, a na nią właściwie nie zwracał uwagi. Starając się
przedłużyć wizytę, Lokita zapytała:
 Czy mogę jeszcze raz obejrzeć pańskie skarby?
 Oczywiście  odparł książę.
Podniósł się i spojrzał na pannę Anderson, jakby spodziewając się, że [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl