[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wymagającym skupienia, więc na pana miejscu nie przeszkadzałbym mu.
Jeśli spaprze robotę, wszyscy na tym stracimy.
- Właściwie szukam Christine - wyjaśnił Gideon, rozglądając się wokół. -
Jestem jej znajomym, nazywam się Gideon Lowe.
- Zwietnie. - Peter uśmiechnął się szeroko. - Niech pan gdzieś upchnie
swoją kurtkę, a ja tymczasem ją znajdę.
Gideon ściągnął już skórzaną kurtkę, teraz powiesił ją w szafie.
- Proszę się nie trudzić, sam jej poszukam. W którym kierunku
powinienem iść?
Peter zajrzał do jadalni po lewej, do salonu po prawej i z powrotem do
jadalni.
- Pewnie do kuchni. Skoro nie pomaga Frankowi, to pomaga Mellie. Tędy
- wskazał jadalnię.
Pokój był zapchany ludzmi pijącymi drinki lub częstującymi się
ciasteczkami z licznych półmisków. Na jednym końcu stołu stała wielka
szklana salaterka,
MARZEC CIG DALSZY 93
do której postawny, szpakowaty mężczyzna - zapewne Frank - dolewał na
zmianę ukręconych z cukrem jajek i brandy, mieszając ostrożnie. Mimo
dobrodusznych żartów i uwag zgromadzonego wokół towarzystwa, był
skupiony wyłącznie na swoim zajęciu.
Gideon przecisnął się przez tłumek do drzwi w przeciwległej ścianie i
przez malutką spiżarnię przeszedł do kuchni. Chris stała przy szafkach,
odwrócona tyłem do wejścia, obok kobiety o podobnej budowie, wzroście
i kolorycie - zapewne matki. Krajały na kawałki i układały na półmisku
gorącą kiełbasę, wbijając w każdy kawałek wykałaczkę.
Gideon podszedł do Chris i lekko pocałował ją za uchem.
Wrzasnęła i podskoczyła.
- Gideon! - zwróciła się do niego rozgniewana.
- Nigdy więcej tego nie rób. Ojej - przycisnęła dłoń do serca - przez ciebie
postarzałam się o co najmniej piętnaście lat!
Wskazał gestem jej matkę, przyglądającą im się z ciekawością.
- Jeśli za piętnaście lat będziesz wyglądać tak uroczo jak ta pani, to nie
mam nic przeciwko temu.
- Wyciągnął dłoń do Mellie. - Pani Gillette? Jestem Gideon Lowe. - Nie
mogło być pomyłki. Miały takie same oczy, włosy, usta. Chris była
szczuplejsza i - w szerokich spodniach i luznej tunice - modniej ubrana,
ale w sumie bardzo podobna do matki.
- Mamo, Gideon jest kierownikiem budowy w Crosslyn Rise. Wpędzi
mnie do grobu, zanim w ogóle wezmę się za ten projekt. - Spojrzeniem i
tonem głosu przywoływała go do porządku. - Myślałam, że przyjedziesz
pózniej.
94 " MARZEC CIG DALSZY
- Powiedziałaś, że jeśli chodzi mi o jedzenie, powinienem przyjechać o
szóstej. Uznałem, że przedtem przyda mi się trochę zgłodnieć. Miło mi
panią poznać.
- Serdecznie uścisnął dłoń Mellie i puścił, by mogła znów zająć się
krojeniem. - To wielkie przyjęcie. Czy mogę w czymś pomóc?
- Nie - odpowiedziały równocześnie kobiety.
- W kuchni mojej mamy mężczyzni nie gotują
- wyjaśniła Chris. - Nadają się tylko do sprzątania.
- I kilku innych rzeczy - dodała pod nosem Mellie. Spojrzała na Gideona.
- Ale nie chcę, żebyście tu siedzieli. Gideon jest gościem. Zostaw to,
Chris, ja skończę, a ty przedstaw Gideona innym.
Przez chwilę myślał, że Chris się sprzeciwi, ale widać było, że Mellie jest
nieugięta. Opłukała więc ręce i wyprowadziła Gideona przez inne drzwi
wprost do holu, biegnącego na przestrzał przez dom. Było tu mnóstwo
ludzi, więc Gideon trzymał się blisko swojej przewodniczki.
- Wyglądasz fantastycznie - szepnął jej do ucha.
- Dzięki - odszepnęła.
- A smakujesz jeszcze lepiej.
- Och, proszę cię. - Zanim zdążył powiedzieć coś więcej, złapała go za
łokieć i obróciła. - Gideonie, to mój brat Steven. Studiuje na
uniwersytecie stanowym. Steven, poznaj Gideona Lowe'a,
budowniczego, z którym pracuję.
Gideon wymienił uścisk dłoni z wysokim blondynem.
- Zapewne jesteś fanem koszykówki - powiedział.
- Ty też? - roześmiał się Steven.
- Jasne. Gdyby nie twoja fantastyczna siostra, siedziałbym przed
telewizorem. Wiesz może, jaki wynik?
- spytał, zniżając głos.
MARZEC CIG DALSZY " 95
- Gdy ostatnio zaglądałem na górę, Celtowie mieli ośmiopunktową
przewagę - równie cicho odpowiedział Steven. - Jeśli cię to interesuje,
telewizor jest włączony.
- Dzięki, może pózniej.
- %7łebyś mi się nie ważył - ostrzegła Chris, ciągnąc go za rękę. - To by
było bardzo niegrzeczne.
- Trzymaj mnie dalej za rękę, a nie ruszę się od twego boku - szepnął jej
do ucha. - Ach, oto następny brat - dodał głośno.
- To Jason - potwierdziła rozbawiona Chris. - Pracuje razem z tatą. Jego
żona też tu jest... - stanęła na palcach, rozglądając się. - Jason, gdzie jest
Cheryl?
Jason uścisnął Gideonowi rękę.
- Na górze, karmi małego.
- Gideon Lowe - przedstawił się Gideon. - Jakiego małego?
- Ich synka - wyjaśniła Chris.
- Moje gratulacje!
- Dzięki - powiedział Jason, ale najwyrazniej myślał o czym innym. -
Chrissie, nie widziałaś może Marka? Davissonowie się śpieszą, a on
zablokował im wyjazd swoim gruchotem.
- Poszukaj na ganku. Widziałam, jak tam siedział z całą swoją gromadą.
Jason zniknął w tłumie, ale zanim Chris i Gideon zdążyli się ruszyć, w
jadalni rozległy się wiwaty. Chwilę pózniej roześmiany Frank Gillette
wyszedł do holu w asyście poklepujących go po plecach przyjaciół. Na
widok Chris pospieszył w ich kierunku.
- Idz spróbować, kochanie. Mówią, że jest lepszy niż kiedykolwiek.
96 " MARZEC CIG DALSZY
- Zaraz spróbuję. - Chris zacisnęła rękę na ramieniu Gideona. - Tato, to
jest Gideon Lowe. Pracujemy razem.
- Miło mi cię poznać - powiedział Frank. - Cieszę się, że mogłeś przyjść.
Hej, Evan - zatrzymał przechodzącego następnego wysokiego blondyna. -
Evan, przywitaj się z Gideonem Lowe'em. Gideonie, to mój drugi z kolei [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl