[ Pobierz całość w formacie PDF ]
minęło i do świadomości Lorda dotarło wreszcie, że osobnik całujący się z kobietą miał
na sobie dżinsową kurteczkę i nie był wcale małolatem. Pewnie doskonale wiedzieli,
jak jesteśmy ubrani!
Odskoczyłem od Niny. Z powodu małej przestrzeni w okręcie podwodnym goście z
katamaranu nie potrafili dobrze skoordynować swoich działań. Momentalnie znalazłem
siÄ™ przed zaskoczonym mojÄ… szybkÄ… reakcjÄ… Lordem i pociÄ…gnÄ…Å‚em go ku sobie.
Obróciłem go plecami do siebie, wciskając jednocześnie palec w jego lędzwie. Jęknął
bardziej z przerażenia niż z bólu. Dzgnąłem go zatem mocniej. Stojący przed nami
Hans zaniemówił z wrażenia.
Postanowiłem odegrać komedię, którą wypróbowałem na poczciwcu z Szetlandów
pisującym do miejscowej gazety. Tamten dżentelmen był jednak po solidnej dawce
whisky, więc różnica między palcem a lufą pistoletu nieco mu się zatarła. Ci tutaj
osobnicy sprawiali wrażenie trzezwych, ale nie miałem wyboru i musiałem dalej
prowadzić tę idiotyczną grę.
- Czy czuje pan chłód metalu? - zapytałem, jak marny aktor taniego spektaklu. - To
lufa trzydziestki ósemki. Dodam tylko, że z bliska nie chybiam. Mówcie szybko, kim
jesteście?!
Pięćdziesięcioletni mężczyzna stojący metr przed trzęsącym się arystokratą, szybko
odzyskał pewność siebie. Ten Hans miał niebywale inteligentne oczy, w których urok
pokerzysty harcował na przemian z odwagą. Było w tej twarzy coś szlachetnego, co
urzekło kelnerkę z Brundby, ale mnie zmartwił wyłącznie jego spokój.
- Nazywam się Hans - odpowiedział modulując niski głos. - Nazwisko nic panu nie
powie, bo mówią do mnie po imieniu od dawien dawna. Wystarczy Hans. A to jest -
wskazał na swojego pana - Lord Elphinstone z hrabstwa East Lothian.
- Dlaczego nas śledzicie? - indagowałem go dalej. - Już na Samso deptaliście nam po
piętach. To wy zamknęliście nas w kościele. Proszę się przyznać!
- Człowieku - jęknął Lord przytrzymywany przeze mnie za szyję ramieniem. - Chyba
z tego powodu nie strzelisz mi w plecy?
- Spokojnie, Lordzie - uspokajał go Hans. - Ten pan wcale nie dzga cię lufą
trzydziestki ósemki. Nie widziałem, żeby wbiegł tu z bronią. To stara, sztubacka
sztuczka. Dobra w tanich filmach, tyle że już całkowicie ograna.
No to wpadłem - pomyślałem ze zgrozą. Ten Hans ma sokoli wzrok. Jest bystry
jak mało kto. I jaki z niego opanowany gość! Muszę na niego uważać .
- Zaryzykuje pan, Lordzie? - szepnąłem mu do ucha. - Czy chce pan sprawdzić
prawdziwość wygłoszonej przez pana sługę tezy?
- Jeśli Hans twierdzi, że nie ma pan giwery - jęczał - to znaczy, że pan jej nie ma.
- Czyżby?
Hans wyciągnął zza pazuchy mały pistolecik, tak zwany damski , z uwagi na to, że
88
idealnie mieścił się w damskiej torebce, ale dziurę w brzuchu robił tak samo śmiertelną
co wywołana przeze mnie trzydziestka ósemka.
- Oto moja broń - odezwał się Hans i podrzucił w dłoni pistolecik. - I teraz wyceluję
nią w pana - skierował wylot lufy w moją głowę. - A co pan zrobi? Pokaże mi figę?
No to mnie załatwił, nie ma co. Chyba podobne myśli kłębiły się w głowie Niny, bo
kiedy opuściła sąsiednie pomieszczenie i zbliżyła się do nas, jej twarz wyrażała
rozczarowanie moim przedstawieniem. Hans posłał mi dyskretny uśmiech.
- Hans - Lord znowu zajęczał. - A może tym razem się pomyliłeś i ten pan opiera o
moje lędzwie nabitą trzydziestkę ósemkę?
- Nie ma broni, ja to panu mówię.
Puściłem Lorda, a on odetchnął z wyrazną ulgą, gdy znalazł się obok służącego.
- O, proszę - zaśmiał się Hans, wskazując lufą pistoletu moją pustą rękę.
- Figa z makiem. A nie mówiłem? No, to teraz ja mam was na muszce. Niech pani
Å‚askawie stanie przy swoim kochasiu...
- To nie jest mój kochaś! - zaprotestowała Nina.
- Nie? A tak czule go pani całowała.
- Ha, ha - zarechotał ubawiony sytuacją Lord.
- Pan myśli, że to naprawdę? - postawiła się. - Tylko udawaliśmy!
- Tak, panie Hans - potwierdziłem jej słowa z udawaną powagą. - Nigdy bym jej nie
pocałował z własnej nieprzymuszonej woli. Improwizowaliśmy. Nina obejrzała się na
mnie z wściekłością, aż zafalowały jej śliczne włosy.
- To tak samo jak ja - żachnęła się. - Nie mogłabym całować się naprawdę z obcym
mężczyzną, bo mój narzeczony czeka na mnie w domu.
- Masz narzeczonego? - wyrwało mi się.
Wzruszyła ramionami. Hans zniżył lufę pistoletu, ale i tak celował w mój brzuch.
- A teraz wyjdziemy grzecznie na zewnątrz - oświadczył pewnym siebie głosem
służący - i tam wszystko nam pięknie wyśpiewacie.
- Ty, Hans - podrapał się w głowę Lord. - A gdzie jest ten trzeci?
- I nagle zza pleców Hansa wyłonił się Andreas.
- Tu jestem - wyszeptał.
Służący Lorda Elphinstone'a nie zdążył zareagować. Powodem jego skwapliwości
był trzymany przez Andreasa pistolet typu glock. Nigdy wcześniej nie widziałem u
niego takiej pukawki. Ja nawet nie przypuszczałem, że posiadał broń palną, a wszystko
wskazywało, że on się z nią nie rozstawał.
- Prezent od pana Jorgensena - wyjaśnił szybko, widząc moje zdumienie. - Na
wszelki wypadek, gdyby zaistniała konieczność. Przydał się, prawda?
- I co teraz z nami zrobicie? - zapytał drżącym głosem Lord.
- Porozmawiamy sobie. Tylko że ja będę zadawał pytania, a wy grzecznie na nie
odpowiecie.
Zabrał Hansowi jego damski pistolecik i rzucił go w moją stronę.
- Paweł, wyjdz pierwszy i pilnuj wyjścia z U-359 - nakazał Andreas i przeszył
groznym wzrokiem dżentelmenów z katamarana. - A wy po nim, no jazda!
ROZDZIAA ÓSMY
W MESIE BLUE EYE * O PRZODKACH ELPHINSTONE'A I SOCJALIZMIE *
ROZMOWA TRZECH MUSZKIETERÓW W BRUNDBY * HANS WYKAADOWCA I
89
DETEKTYW * JAK LORD ZLEDZIA EKIP BJOERNA? * PORA NA DRINKI *
PROJEKT CHRONOS * O STARO%7Å‚YTNYCH BOGACH * TELEFON Z
SZETLANDÓW, CZYLI OAOWIANE SKRZYNIE * POBUDKA O 16:17 * PODSTPNY
LORD UCIEKA * STERUJ OLEANDREM * BRAK TELEFONÓW I
USZKODZONY SPRZT RADIOWO-NAWIGACYJNY * TANKOWANIE W GEDSERI
TELEFONY * MATRIX W PORCIE
Wkrótce całą piątką usiedliśmy w mesie Blue Eye na wygodnych fotelach i
centralnie położonej kanapie. Andreas nadal nie chciał spuścić z tonu i upierał się przy
przesłuchaniu Lorda Elphinstone'a i jego służącego pod grozbą użycia pistoletu. Daleki
byłem od użycia broni palnej przeciwko bliznim, tym bardziej że dotyczyło to ludzi, co
do których nie spreparowano oskarżeń bardziej poważnych od śledzenia na morzu
innych żeglarzy. W związku z moją kategoryczną odmową użycia pistoletu jako
narzędzia perswazji, w moim zastępstwie wystąpiła Nina, przejęta rolą prawdziwego
detektywa. Usiadła naprzeciwko Hansa, celując w niego jego własnym pistoletem.
Andreas zaÅ› wziÄ…Å‚ na muszkÄ™ samego Lorda.
Mesa katamaranu prezentowała się luksusowo i klasą wyposażenia dorównywała
naszemu Oleandrowi , może tylko inny był tutaj układ pozostałych pomieszczeń,
sprzęt i kolor mebli. Wszystko na Blue Eye posiadało certyfikat najwyższej jakości,
lśniło tutaj czystością i świeżością, jakby Hans z upodobaniem godnym maniaka
polerował co godzinę każdy mebel. Nie brakowało tu niczego - telewizora, komputera,
wygodnych siedzeń, bogato zaopatrzonego barku z trunkami, o jakich w życiu nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]