[ Pobierz całość w formacie PDF ]
skoncentrowane wiązki grawitacyjne, tworząc anomalię. Presja ugięła
przestrzeń i rozdarła ją, otwierając monstrualny tunel. Ziemska flota
ruszyła w niego pełnym ciągiem. Statki zaczęły znikać w korytarzu
jeden po drugim. Po paru minutach w mgławicy zostały tylko
pancerniki, które także żwawo ruszyły do ucieczki.
Blokuj tunel! rozkazał psychotron. Najjaśniejsza chce ich
ścigać!
Smok ryknął z radością, a Erin mu zawtórował, z ochotą poddając
się entuzjazmowi przyjaciela. Co za niesamowita historia, Jacek całe
życie marzył o czymś takim. Wielka bitwa, pościg za wrogiem choćby
do samego piekła. Będzie okazja okryć się nieśmiertelną chwałą. Był
przecież jedynym smokiem w Bezmiarach, bo tej niedorobionej
hołoty z innych okrętów nie mógł traktować poważnie. Rycząc,
pomknął wprost w tunel, w którym akurat znikał pancernik i rzucił się
w obłędny taniec wokół rozdarcia czasoprzestrzeni. Pędził po
nienaturalnej krzywiznie, prąc na nią z całych sił, by utrzymać tunel
jak najdłużej. Gdy ziemskie pancerniki wyłączyły wiązki
grawitacyjne, przestrzeń próbowała wrócić do równowagi, zamykając
anomalię. Smok mocował się z nią, chcąc temu przeciwdziałać.
Minęło kilkanaście minut, nim szpica z Najjaśniejszą na czele
dotarła do korytarza. Kolosy zaczęły znikać w otworze jeden po
drugim. Niezmordowany Jacek nadal utrzymywał korytarz, aż
wreszcie dotarły do niego smoki z innych okrętów Przymierza. Gad
przywitał się z nimi chłodno, czując, że siłą przewyższa przybyszów
dziesiątki razy. Pozwolił im jednak dołączyć do grawitacyjnego tańca,
narzucając rytm. Sam skoczył w tunel, pędząc za flotą. Zauważył, że
w mgławicy zostało kilka okrętów pilnujących przejścia, pozostałe
kolosy ścigały wroga.
Wpadł w tunel i natychmiast znalazł się po drugiej stronie.
Przypadł do Najjaśniejszej , wąchając nieznaną przestrzeń, po raz
pierwszy znalazł się poza mgławicą, poza chmurami pyłu i gazów,
w zupełnej pustce. W oddali świeciło niewielkie, niepozorne Słońce.
Gdzie jesteśmy? spytał psychotrona.
Nie domyślasz się? uśmiechnął się Erin.
Układ Słoneczny mruknął smok. Jesteśmy na terenie wroga.
Nie spodziewali się, że Najjaśniejsza okaże tak wielki tupet
mówił Erin. Wokół krążą tysiące okrętów, pełno tu stacji
kontrolnych najeżonych lufami wyrzutni jak jeże. Na własnym terenie
przewyższają nas liczebnością i siłą o kilka rzędów wielkości. Nie
mamy szans. Rzuciliśmy się z motyką na słońce.
Jacek nie skomentował, ale psychotron wiedział, że smok wcale
nie czuje się zbity z tropu czy przestraszony. Z radością przyjął
pewność przyjaciela, pozwolił się ogarnąć beztroskiej odwadze gada.
Coraz bardziej zatracał się w smoczych emocjach, momentami gubił
się w nich, nie pamiętając, kim właściwie jest. Zmęczenie organizmu
zaczęło przekładać się na problemy z koncentracją.
Tymczasem klin statków Przymierza pędził wprost w największe
zgrupowanie floty Ziemian. Od starcia dzieliło obie armady tylko
kilkaset tysięcy kilometrów. Ziemska flota rozproszyła się, próbując
ustawić szyk obronny, ale Przymierze ewidentnie ją zaskoczyło.
Nawet sam admirał Estreicher nie spodziewał się, że Pani okaże tak
wielką śmiałość i determinację w próbach odbicia Evy.
Klin Przymierza wszedł w chmurę jednostek Ziemian, nie
otwierając ognia. Najjaśniejszą śmiało zaatakowało kilkanaście
przypominających srebrne cygara statków inwazyjnych. Choć były
kolosami mającymi po kilka kilometrów długości, przy okręcie
wielkości Merkurego były niczym ziarna piasku. Mimo to uchyliły
tarcze stazy i skierowały spolaryzowane wiązki grawitacyjne
w powierzchnię wrogiego okrętu. Punktowe presje o ciążeniu
porównywalnym z miniaturowymi gwiazdami neutronowymi wgryzły
się w pancerz Najjaśniejszej , miażdżąc ceramicznie wzmacnianą
stal i wyrywając kawały poszycia. Zdruzgotały jedną ze spiczastych
wież nawigacyjnych, która oderwała się od powierzchni okrętu
i wirując, poleciała w pustkę. Zespoły obronne Najjaśniejszej
zareagowały, uruchamiając stabilizatory, które odparły grawitonowe
wiązki jeszcze silniejszą presją. Operatorzy stabilizatorów zawęzili
oddziaływanie grawitacyjne, soczewkując je na przeciwniku.
Skierowane w przeciwnych kierunkach wiązki grawitonów starły się
ze sobą, zaginając i deformując przestrzeń. W kilku miejscach
utworzyły się chaotyczne i niestabilne tunele hiperprzestrzenne. Dwa
ziemskie statki nie zdążyły się wycofać i wpadły w anomalię. Jeden
przełamał się na pół i eksplodował w oślepiającym błysku, a drugi na
zawsze znikł w hiperprzestrzeni.
Do inwazyjnych cygar dołączyło kilkadziesiąt mniejszych
rozmiarami niszczycieli. Wszystkie uchyliły tarcze stazy, rażąc
przeciwnika lawiną nuklearnych torped. Te częściowo zostały
zniszczone przez baterię pokładowych dział Najjaśniejszej ,
częściowo zdetonowane w przestrzeni, na drodze mknącego okrętu.
Ziemianie skierowali grawitacyjne tarcze w eksplodujÄ…ce Å‚adunki
jądrowe, pchając nuklearne piekło wprost we wroga. Przed
Najjaśniejszą utworzyła się błyskawicznie puchnąca ściana białego
żaru o średnicy kilkuset kilometrów. Brakowało sekund, by w okręt
uderzyła jądrowa fala uderzeniowa, zmiatając całe przedokręcie
łącznie z portami handlowymi, magazynami, obozem uchodzców
i całą baterią powierzchniowych dział.
Jacek ryknął rozdzierająco, pędząc naprzeciw żywiołowi. Erin
pomknął razem z nim, w żarze bitwy znów całkowicie zlewając się
mentalnie ze smokiem. Razem utworzyli grawitacyjny parasol,
w rozpaczliwym zrywie prąc na czasoprzestrzeń całą posiadaną
energią. Nuklearna fala uderzeniowa trafiła w barierę i zapadła się,
rwąc czasoprzestrzeń. Utworzył się kolejny tunel, w który wpadł
jeden z niszczycieli. Po chwili w wyrwę uderzyła Najjaśniejsza ,
tracąc kolejną wieżę nawigacyjną i kilometrowy fragment pancerza.
Okręt pędził dalej, ostrzeliwując wroga silnym ogniem fazowych
i grawitonowych dział. Po chwili pojawiła cię przed nim cała chmara
ziemskich niszczycieli, drapieżnie kanciastych statków o wąskich
kadłubach. Towarzyszyło im kolejnych kilkanaście cygaropodobnych
okrętów inwazyjnych i niewielkie jednostki wspomagania. Za nimi
w ciemności migotała wielka kula najeżona wieżami i antenami
Wyrwisłońce .
Z wnętrza Najjaśniejszej wystrzeliło kilkaset lekkich
myśliwców. Eskadra zwinnych statków o niezwykłych możliwościach
manewrowych i do tego dobrze uzbrojonych. Nim Erin się obejrzał,
jednostki pogrupowały się w formacje i rozprysnęły we wszystkie
strony, śmiało atakując wroga.
Psychotron miał wrażenie, że atak dodał tylko Jackowi sił. Smok
wyrwał w kierunku niszczycieli, które znów uchyliły tarcze, szykując
się do kolejnej salwy. To był doskonały moment, by dobrać się do
[ Pobierz całość w formacie PDF ]