[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kuł ten może zawierać nieco prawdy w odniesieniu do
niej samej. Chcąc zmienić temat, powiedziała:
- Powiedz coś więcej o kolekcji srebrnych przed
miotów, którą zgromadziła twoja matka... i o niej.
Chociaż Reid nie zmienił wyrazu twarzy, to wyczuła
intuicyjnie, że dotknęła bardzo drażliwego tematu.
- Babcia Heatherley spytała, jakie kwiaty ci ofiaro
wałem. Kiedy powiedziałem, że fiołki, wówczas przy
pomniała mi o kolekcji sreber, która spoczywała w sej
fie od czasu separacji rodziców.
Chociaż wyczuwała wyraznie, że nie miał ochoty
o tym rozmawiać, to jednak spytała:
- Dlaczego siÄ™ rozstali?
Wzruszył ramionami.
- Nie zgadzali siÄ™ ze sobÄ…. Nie pasowali do siebie.
- Kiedy to było?
- Chodziłem jeszcze do szkoły. Nie wpłynęło to
zbytnio na mojÄ… psychikÄ™.
82 JESTEZ MOIM MARZENIEM
Podano wino. Kelner pokazał Reidowi etykietę. Reid
skinął głową, po czym kelner nalał nieco wina do jego
kieliszka. Reid podniósł kieliszek do nosa i ponownie
skinął głową. Kelner napełnił oba kieliszki złotym pły
nem, odstawił butelkę do wiaderka z lodem i odszedł
obsługiwać innych gości.
Reid wzniósł kieliszek i uśmiechnął się do Fran
- Za nas.
- Za nas - powtórzyła. Wino było doskonale schło
dzone.
- To jedno z najwspanialszych przeżyć w moim ży
ciu... Siedzę w ciepły wieczór we francuskiej ulicznej
kawiarni, popijam szlachetny trunek i przyglÄ…dam siÄ™
światu oraz... mojej pięknej żonie - powiedział Reid
z uśmiechem.
Gdyby był w niej zakochany, to Fran na pewno
poczułaby wzruszenie. Jednak oni tylko zawarli ko
rzystny dla obu stron kontrakt, nie mający nic wspól
nego z miłością. Była zadowolona ze swojego wyglą
du i wiedziała, że jest atrakcyjną dziewczyną. Ale nie
piękną.
- Kiedy byłem tu poprzednio, gościł mnie jeden
z królów" handlu winem. Przypominało to powrót do
początku wieku. Wokół okrągłego stołu siedziało dwa
dzieścia osób - rodzina i goście zagraniczni. Obsługi
wali nas mężczyzni we frakach i rękawiczkach. Poda
wano najlepsze wina, jakie kiedykolwiek piłem. Z po
czątku było dość sztywno... ale wieczór zakończył się
JESTEZ MOIM MARZENIEM
83
już w znacznie swobodniejszej atmosferze. - Roze
śmiał się.
- A jaki był cel twojej podróży?
- Interesy. A propos, jutro rano muszę zająć się kil
koma sprawami, które mogłyby cię znudzić. Mam na
dzieję, że nie masz nic przeciwko temu. W Bordeaux
jest wiele do oglądania... również wiele eleganckich
sklepów. - Pochylił się, by wyjąć z tylnej kieszeni
spodni skórzany portfelik. Wręczył jej kartę kredytową.
- Na razie korzystaj z mojej. Zaraz po powrocie do
domu założę ci konto.
Chociaż powinna docenić jego gest, poczuła się ob
rażona i poniżona. Reid już wywiązał się ze swojej czę
ści umowy. Niedługo, może za parę godzin, przyjdzie
jej kolej.
Podczas kolacji Fran zapytała:
- Czy ten francuski zameczek należy do ciebie?
- Byłem tam, by go obejrzeć. Wymaga gruntownego
remontu. To tylko godzina jazdy stąd. Chciałabyś go
zobaczyć? Sądzę, że nie został jeszcze sprzedany. Czy
chciałabyś tam zamieszkać?
Fran potrząsnęła głową.
- Nigdy nie myślałam o tym, gdzie będę mieszkać.
Zawsze zakładałam, że po wyjściu za mąż dostosuję się
do potrzeb partnera.
Na zewnątrz było już ciemno. Na stołach ustawiono
świece w szklanych osłonach. Miękkie, skierowane do
JESTEZ MOIM MARZENIEM
84
góry światło nieruchomego płomienia, podkreślało wy
raziste rysy Reida i błysk jego oczu.
- To staromodne podejście. Nie wierzę, że są jeszcze
kobiety, które podzielają twoje zdanie.
- Nie mam własnej kariery zawodowej, o którą mu
siałabym się martwić. Gdybym pracowała, to co innego.
Mężczyzni długo narzucali nam swoją wolę. Nie mo
żesz winić kobiet, które mają interesującą pracę, że po
wyjściu za mąż nie chcą z niej rezygnować.
- Nie widzę w tym niczego niewłaściwego. Znam
wiele kobiet aktywnych zawodowo i szczerze je podzi
wiam. Jednak nie zgadzam się z twierdzeniem, że
mężczyzni narzucali partnerkom swą wolę. Kobiety
musiały walczyć o swe prawa, ale w domu zawsze mia
ły wiele do powiedzenia. To one mają największy
wpływ na następne pokolenie. Mają też inną władzę...
Kobieta, która uszczęśliwia mężczyznę w łóżku, ma na
niego wielki wpływ.
Fran nie przyszedł na myśl żaden stosowny komen
tarz. Jej myśli krążyły wokół powrotu do hotelu i trudno
jej było prowadzić banalną rozmowę przy stole. Nie
miała apetytu, chociaż jedzenie było naprawdę dobre.
Gdyby po drugiej stronie stołu siedział Julian, to
czekająca ją inicjacja stanowiłaby spełnienie i ukorono
wanie jej miłości...
Reid, chociaż mógł być wybredny w doborze swoich
partnerek seksualnych, był bez wątpienia znacznie bar
dziej doświadczony. Może oczekiwał, że Fran będzie
JESTEZ MOIM MARZENIEM
85
ekscytujÄ…cÄ… partnerkÄ…, gdy tymczasem... Teoretycznie
wiedziała wszystko o tym, co on nazwał inną władzą.
Ale od teorii do praktyki bardzo długa droga...
Co ja tu robię, pomyślała z desperacją. Musiałam
oszaleć, sądząc, że będę potrafiła przez to wszystko
przejść.
Jednocześnie jakiś wewnętrzny głos szeptał, że jest
skończoną idiotką. Czego się bała? Wiele kobiet bez
wahania poszłoby z Reidem do łóżka.
Jednak to nie o nim marzyła i śniła od wielu lat.
Julian pokochał inną, nie było zatem sensu nadal roz
paczać. Przyjęła warunki Reida i było już za pózno, by
się wycofać.
- Kawa?
- Tak... proszę - odpowiedziała nieco nieprzytom
nie, lecz z uśmiechem.
- O czym myślisz, Francesko? Wyglądasz na trochę
zmartwionÄ….
- Czyżby? Nie mam powodu.
- Ja wiem, że jest powód - powiedział sucho.
- O co ci chodzi?
Odpowiedział swobodnie, jakby mówił o pogodzie:
- Pójście do łóżka z kimś prawie obcym może być
stresujÄ…ce.
Zdenerwowana, że przejrzał jej myśli, powiedziała
niemal bezwiednie:
- Nie wydaje się, byś był spięty. A zatem dla ciebie
taka sytuacja nie jest niczym niezwykłym.
JESTEZ MOIM MARZENIEM
86
- Nie bądz zgryzliwa. Nie żyłem jak pustelnik, ale
to chyba w moim wieku naturalne. Pomyślmy raczej
o wspólnej przyszłości.
Do kawy podano koniak.
- To pomoże ci zasnąć - powiedział Reid z bły
skiem rozbawienia w oczach.
Niepokoiło ją jego przypuszczenie, że ona też wolna
jest od jakiegokolwiek bagażu emocjonalnego. Jednak
nie warto mu było niczego wyjaśniać. Jak powiedział,
co było, minęło. Znaczenie miało tylko to, jak od tej
pory żyć razem.
Powrotny spacer do hotelu, podczas którego raz czy
dwa zatrzymali się przy sklepowych witrynach, zabrał
im kwadrans.
- Jutro powinno być ładnie - zawyrokował Reid,
spoglądając w ozłocone gwiazdami niebo.
W tej ekskluzywnej dzielnicy ruch uliczny o tej po
rze był już niewielki, ale Reid mimo to chwytał ją za
ramię za każdym razem, kiedy przechodzili na drugą
stronę ulicy. Miała nadzieję, że nie odkryje, jak bardzo
jest roztrzęsiona.
W holu uwolnił jej ramię. Wziął klucze z recepcji,
po czym weszli do otwartej windy.
Wez parę głębokich wdechów, napominała się w my
ślach. Przypomnij sobie, jak całował cię ostatnim razem.
Podniecało cię to, teraz będzie tak samo, rozluznij się.
Winda dotarła do ich piętra. Szli w milczeniu przez
opustoszały korytarz, mijając małe stoliki z pięknymi
JESTEZ MOIM MARZENIEM
87
kwiatami. Przed niektóre drzwi wystawiono kosztowne
buty. Luksusowe otoczenie nie onieśmielało Fran ale
czułaby się lepiej w przytulnej, prowincjonalnej oberży.
Reid włożył klucz do zamka, otworzył drzwi do ich
apartamentu i czekał, aż Fran wejdzie pierwsza.
ROZDZIAA SIÓDMY
Fran przeszła przez salon, by wyjrzeć przez wysokie
drzwi balkonowe. Rozpinając żakiet, obserwowała
przez chwilę widok za oknem, po czym odwróciła się,
by sprawdzić, co robi Reid.
Zdjął marynarkę i rzucił ją na krzesło. Uśmiechnął
się i ruszył w stronę Fran
Wciągnęła głęboko powietrze, ale na niewiele to się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]