[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pod wpływem nagłego impulsu Nikos wyciągnął do chłopca rękę.
Malec oplótł palcami jego dłoń, ściskał go mocno. Ciągle patrzył przed
siebie, przygryzł dolną wargę. Kiedy zatrzymali się na parkingu przed
szpitalem, Nikos znów ścisnął rękę Alexa, dodając mu otuchy.
Chłopiec spojrzał na niego wielkimi, przerażonymi oczami.
ChcÄ™ do taty szepnÄ…Å‚.
Nikos czuł ucisk w gardle. Zacisnął zęby. Musiał włożyć wiele
wysiłku w to, by rozluznić mięśnie.
Wiem zaczął mówić nieco ochryple. Taty nie ma w tej chwili.
Ale jest Mari, jestem ja. Pójdziemy z tobą, jeśli chcesz.
96
emalutka
us
o
l
a
d
n
a
c
s
Nie miał pojęcia, dlaczego to mówi! A właściwie to wiedział
doskonale, były to słowa, na które czekał, gdy był dzieckiem, a jego
mamę zabrali do szpitala. Na wiele lat wymazał to z pamięci, ale teraz
przypomniał sobie każdy szczegół. Długie korytarze, metaliczne
dzwięki, przyciszone głosy, ludzie przechodzący obok, mijający go,
jakby go nie było. Ale on był. Nie było ojca, zupełnie tak jak teraz.
Chodzmy. Wziął chłopca za rękę.
Nie pozwoli go skrzywdzić.
Mari nie wiedziała, co zaszło między braćmi w drodze do szpitala,
ale coś się zmieniło. Zobaczyła to od razu, kiedy wysiadła z
samochodu i ruszyła w ich stronę. Nikos stał przy Aleksie, trzymał go
za rękę. Była to swoista opiekuńcza bliskość. Do personelu szpitala
mówił zdecydowanym głosem, do chłopca łagodnie, pocieszał go, kiedy
szli do pokoju Julietty. Z takiego Nikosa ojciec byłby dumny: odpowie-
dzialny, zaradny, troskliwy mężczyzna, który panuje nad sytuacją.
Mari obserwowała ich w milczeniu.
Chcemy się zobaczyć z panią Costanides Nikos poinformował
pielęgniarkę.
Poszła z nimi, ponieważ tego chciał, rozmawiała z Juliettą, bo w
sali nie był zbyt rozmowny. Ale był tam, trzymał Alexa za rękę, kiedy
Mari pocieszała Juliettę. Potem Alex podszedł do mamy, więc Mari i
Nikos stanęli nieco z tyłu. Kobieta pogłaskała chłopca po buzi,
pocałowała go, mówiła łagodnie, że być może dziecko już niedługo się
urodzi, więc mamusia powinna zostać chwilę w szpitalu.
Ja też mogę? pytał Alex.
Tu jest tylko jedno łóżko uśmiechnęła się w odpowiedzi. Mari
obiecała, że będzie spała z tobą. W domu jest przyjemniej niż tutaj. A
jutro rano wszystko się wyjaśni. Jeśli dziecko nie urodzi się, wrócę do
domu. To co, w porzÄ…dku?
Przygryzł usta na chwilę, potem pokiwał głową.
97
emalutka
us
o
l
a
d
n
a
c
s
Chyba tak powiedział i obejrzał się. Czy Nikos też z nami
pójdzie?
Mari stała obok, czuła jego napięcie, kiedy usłyszał pytanie. Nie
był zły, określiłaby to raczej jako silne, osobiste przeżycie. Odruchowo
przysunęła się bliżej. Jego ręka, zimna i wilgotna, szukała jej dłoni.
Chwyciła jego rękę i uścisnęła ją, a następnie pogłaskała kciukiem.
Pójdziesz z nami? Alex powtórzył pytanie.
Jeśli chcesz odpowiedz wydobyła się jakby z otchłani.
Chcę oświadczył chłopiec poważnie.
Mari nie mogła oprzeć się skojarzeniu. To była rozmowa między
czterolatkiem i jego znacznie starszym bratem, ale miała w sobie coś
sakramentalnego. Przysięga. Obietnica.
Uścisnęła rękę Nikosa, odwzajemnił z mocą.
Nikos Julietta zwróciła ku niemu wilgotne oczy. Dziękuję.
Zupełnie zwariował. Nie powinien tutaj być, absolutnie! Nigdy w
życiu nie przyszłoby mu do głowy, że będzie siedział w domu ojca i
czekał, aż Alex włoży piżamę i będzie gotowy do spania. A jednocześnie
wiedział, że nie mógł być nigdzie indziej.
Mari też o tym wiedziała. Obserwowała go równie uważnie, jak
Alexa, jakby rzeczywiście była jego nianią i myślała wyłącznie o jego
dobru.
Po rozmowie z Juliettą Nikos zabrał małego do samochodu,
podczas gdy Mari została jeszcze chwilę, aby mogły swobodnie
poruszyć sprawy, których Alex nie powinien słyszeć. Nie trwało to
długo, ledwie kilka minut. Kiedy znalazła się na parkingu, Alex
trzymał brata za rękę.
Gotowi na piknik? spytała z uśmiechem.
Alex natychmiast się ożywił i przestał ziewać.
Pewnie odpowiedział za obu. Umieram z głodu.
98
emalutka
us
o
l
a
d
n
a
c
s
Nie podgrzewała kolacji, zjedli ją na zimno. Usadowili się na kocu
przy basenie. Nikos przyglądał się podejrzliwie, ale milczał. Mari
sprawiała wrażenie, że wie, co robi. I rzeczywiście miała rację, bo
udało jej się choć trochę nakarmić chłopca, zanim usnął.
Skąd wiedziałaś, że zaraz uśnie?
Są pewne objawy. Miał ciężki dzień. Ty zresztą też dodała.
Nie boli cię głowa? A noga? Nie miałam czasu zapytać.
W porządku. Wzruszył ramionami, potem wstał, zdjął
marynarkę i przykrył dziecko.
To było... miłe, że zostałeś.
Taki już jestem uśmiechnął się gorzko. Miły.
Nie wyśmiewaj siebie upomniała go. Wiem, ile cię to
kosztowało.
Nic nie wiesz, zareagował odruchowo, ale się powstrzymał. Czuł,
że naprawdę wie, była z nim cały dzień, czuła jego ból, przeżywała jego
emocje.
Rzeczywiście mruknął.
Wpatrywał się w taflę wody połyskującą odbitym światłem. Nie
pozwalał sobie patrzeć na Mari. Bał się wspomnienia jej ust,
pocałunków, miękkości miodowych włosów, jej ciała, które
odpowiadało namiętnie. Bał się, że straci kontrolę.
Wstał, wziął Alexa na ręce.
Zaniosę go do domu. Pościelisz mu łóżko?
Zerwała się, pospieszyła w stronę domu. Nikos stał jeszcze chwilę
przy basenie, przytulając chłopca do siebie i próbując zagłuszyć swoje
pragnienia. Myśl o Kornwalii, Brianie, Claudii, Carruthersie. Nie mógł,
dziś wieczór chciał czegoś zupełnie innego. A jutro? Modlił się, by jutro
nie chcieć tego znowu.
%7łebym, co zrobił?
Nie krzycz, obudzisz dziecko uspokajała go Mari.
99
emalutka
us
o
l
a
d
n
a
c
s
Rozmawiali w salonie, w głównej rezydencji. Nikos właśnie ułożył
Alexa w łóżku. Stał przy nim przez chwilę, przyglądał się śpiącemu
dziecku. Potem odwrócił się na pięcie. Postanowił natychmiast wyjść,
zanim zrobi coś, czego pózniej będzie żałował. A teraz co? Mari prosi
go o coÅ›, na co nie ma najmniejszej ochoty.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]