[ Pobierz całość w formacie PDF ]
starała się pozostać blisko lady Juliany.
Ujrzała teraz zwykłych żołnierzy i służących. Znowu uświadomiła sobie wyraznie własną nagość,
zwłaszcza na tle pięknie odzianych królewicza, lorda Stefana i lady Juliany. Odniosła wrażenie,
jakby poranione pośladki poczęły ją piec od nowa, zalękniona podniosła wzrok na niewielką
zagrodę skleconą z surowych pali, w której stała gromadka nagich książąt i księżniczek z rękami
zwiÄ…zanymi na karkach. Wszyscy przebierali nogami,
jakby chodzenie w miejscu było mniej wyczerpujące niż stanie bez ruchu.
Jeden z żołnierzy wymierzył skórzanym pasem cios przez ogrodzenie; uderzenie wypchnęło jakąś
piszczącą księżniczkę w środek grupy, a pas spadł już na inną parę gołych pośladków. Tym razem
był to młody książę, który jęknął z bólu.
Różyczka patrzyła na tę scenę z trwogą i oburzeniem. Zwykły żołnierz, a maltretuje tak piękne
białe nogi i tyłki! Jak urzeczona wpatrywała się w niewolników cofających się chyłkiem na drugą
połowę zagrody. Tam jednak czekał już na nich inny żołnierz, który chłostał ich zza ogrodzenia
silniej niż tamten i jakby bardziej złośliwie.
%7łołnierze dostrzegli nagle następcę tronu i natychmiast złożyli mu głęboki, pełen respektu ukłon.
Chyba w tej samej chwili małą grupkę nowo przybyłych dostrzegli niewolnicy. Mimo knebli
rozległy się od razu jęki i skomlenia tych, którzy pragnęli się poskarżyć na swój ciężki los. Ich
stłumiony szloch przerodził się szybko w lament.
Różyczce wydawali się tak piękni jak wszyscy niewolnicy, z którymi zetknęła się dotychczas. I
kiedy szamotali się bezradnie, a część padła nawet przed królewiczem na kolana, dostrzegała tu i
ówdzie śliczną brzoskwiniową płeć pod kępką kędzierzawych włosów lub drżące od szlochu piersi.
U książąt zwracały uwagę wyprężone członki, tak sztywne, jakby wymknęły się już spod kontroli.
Jeden z książąt przywarł ustami do ziemi, kiedy do ogrodzenia zbliżyli się królewicz, lord Stefan i
lady Juliana wraz z Różyczką u boku.
W zimnych oczach następcy tronu widniał gniew, natomiast lord Stefan sprawiał wrażenie
wstrząśniętego. Różyczka zauważyła, że utkwił wzrok w pełnym godności księciu, który nie użalał
się ani nie złożył ukłonu, nie prosił też o łaskę. Miał jasne włosy, tak jak młody lord, niebieskie
oczy, i chociaż knebel zniekształcał mu usta, jego twarz była spokojna; pod tym względem
przypominała Różyczce twarz Aleksego. Pokornie patrzył w dół, a Różyczka starała się ukryć, jak
bardzo fascynuje ją harmonijna budowa jego ciała i napęczniały penis. Odniosła wrażenie, jakby
jego obojętna mina była tylko maską, pod którą kryła się głęboka rozterka.
Lord Stefan nieoczekiwanie odwrócił się w drugą stronę, jakby nie mógł zapanować nad sobą.
- Nie bądz zbyt sentymentalny. On zasłużył sobie na pobyt w wiosce - powiedział królewicz
zimnym tonem. Władczym gestem uciszył lamentujących niewolników.
Strażnicy przyglądali się wszystkiemu uśmiechnięci, z rękoma skrzyżowanymi na piersiach.
Różyczka nie śmiała na nich spojrzeć; mogłaby napotkać ich oczy, a to oznaczałoby dla niej jeszcze
większe upokorzenie.
Jednak królewicz kazał jej podejść do przodu i wysłuchać dalszych instrukcji na klęczkach.
- Popatrz na tych nieszczęśników - powiedział z wyrazną dezaprobatą. - Zostaną odesłani do
Wioski Królewskiej, największej i najlepiej prosperującej w naszym królestwie. Zamieszkują ją
rodziny wszystkich tych, którzy służą nam tutaj; rzemieślnicy
wytwarzają płótno, proste meble, zaopatrują nas w wino, żywność, mleko i masło. Mamy tam
mleczarnię i kurzą fermę, są tam też wszyscy ci, którzy budują miasteczka w różnych miejscach.
Różyczka spojrzała na uwięzionych książąt i księżniczki; chociaż nie wolno im już było płakać ani
jęczeć błagalnie, nadal trwali w ukłonie przed następcą tronu, który zdawał się nie zwracać na nich
najmniejszej uwagi.
- Jest to chyba najpiękniejsza wioska w tym królestwie - kontynuował królewicz - z bardzo
surowym starostą i licznymi gospodami i tawernami, bardzo popularnymi wśród żołnierzy.
Wioska korzysta z pewnego szczególnego przywileju niedostępnego dla innych: urządzane są tu
licytacje, na których można nabyć na czas ciepłych miesięcy książęta i księżniczki w celu
wymierzenia im kary. Może to uczynić każdy mieszkaniec wioski, jeśli ma złoto.
Wyglądało na to, że część niewolników nie posłuchała zakazu i nadal wykrzykiwała coś błagalnie
do królewicza, który wreszcie pstryknął palcami, dając znak strażnikom, aby za pomocą rzemieni i
długich trzepaczek zaprowadzili porządek. Natychmiast zapanował zgiełk, zrozpaczeni niewolnicy
stłoczyli się, wypinając w stronę dręczycieli swoje delikatne piersi i członki, jakby za wszelką cenę
musieli chronić obolałe pośladki.
Jednak wysoki złotowłosy książę Tristan nie próbował w ogóle osłonić się przed chłostą, dryfował
jedynie biernie w tłumie, popychany w różne strony. Cały czas patrzył na swego pana, dopiero po
długiej chwili odwrócił się powoli i przeniósł wzrok na Różyczkę.
Jej serce skoczyło żwawiej, poczuła lekki zawrót głowy. Wpatrywała się w te nieprzeniknione
niebieskie oczy, myśląc jednocześnie: Ach, więc o to chodzi z tą wioską.
- To okrutna służba - odezwała się lady Juliana. Najwyrazniej postanowiła przebłagać królewicza. -
Licytacja rozpoczyna się natychmiast po przybyciu niewolników i można się domyślić, że przyjdą
na nią nawet żebracy i zwykłe prostaki.
Przecież dla wioski to dzień świąteczny. A każdy z tych niewolników jest kupowany nie tylko w
celu odbycia kary lub dla poniżenia go, lecz także do najnędzniejszych prac. Pamiętaj, że
mieszkańcy wioski to ludzie praktyczni. Nie trzymaliby u siebie nawet najpiękniejszego księcia lub
księżniczki dla samej przyjemności.
Różyczka przypomniała sobie słowa Aleksego o tym, jak stał na drewnianej platformie pośrodku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]