[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- W dodatku uważam, że nasza sytuacja jest ze wszech miar wyjątkowa - ciągnęła z
zapałem, chcąc go przekonać. - Nie żyliśmy w tych samych czasach, przed naszym
spotkaniem nic o sobie nie wiedzieliśmy, a nawet pózniej nie zdawaliśmy sobie sprawy, że
pochodzisz z Ludzi Lodu. Poza tym jesteś tylko moim przyrodnim wujem, jeśli takie
określenie w ogóle funkcjonuje.
Uśmiechnął się delikatnie.
Linde-Lou wyczuwał jej nieśmiałość. Uniósł jej dłoń i złożył na niej ostrożny pocałunek.
Odwróciła ją, aby mógł ucałować także wnętrze dłoni, zawsze o wiele bardziej wrażliwe. Gdy
poczuła jego usta na skórze, całe ciało przeszył dreszcz.
Wciąż jeszcze nie do końca uporała się z wyrzutami sumienia.
- I ten dom jest także moim domem, nie tylko jego! Wiele serca w niego włożyłam. Nie naszą
winą jest, że tak mało czasu upłynęło od pogrzebu, po prostu fatalny zbieg okoliczności. I
dana nam jest tylko ta jedna noc!
Ileż to razy już sobie to powiedzieli?
Z drżeniem przeleciało jej przez głowę, że gdyby Tengel Zły nie zabił Abla, nie mogłaby teraz
stać w objęciach Linde-Lou, ale ta myśl wywołała tyle dobrych i złych uczuć jednocześnie,
że prędko ją zdławiła.
Zamiast tego powiedziała zamyślona:
- Często zastanawiałam się, co by się stało, gdybyś mógł żyć dłużej, gdyby pan Peder cię
nie zabił. Ile byś miał lat wtedy, gdy się spotkaliśmy, w roku tysiąc dziewięćset dwudziestym
ósmym?
Zastanawiał się nad tą oszałamiającą perspektywą. %7ładnemu z nich nie spieszyło się do
łóżka, nie ta strona ich miłości była najważniejsza. Najważniejsze, że mogli być razem. Stać
koło siebie i czuć wzajemną bliskość i napływający spokój.
W końcu Christa sama odpowiedziała na postawione przez siebie pytanie:
- Urodziłeś się w roku tysiąc osiemset siedemdziesiątym dziewiątym. A to znaczy, że gdybyś
żył, miałbyś czterdzieści dziewięć lat. Akurat tyle, ile ja mam teraz, bo dopiero za kilka
tygodni skończę pięćdziesiąt.
- A więc sytuacja jest dokładnie odwrotna - roześmiał się. - Ty miałaś wtedy osiemnaście lat.
A ja miałbym czterdzieści dziewięć.
Christa powiedziała zamyślona:
133
- I tak bym cię kochała.
- Tak jak ja cię kocham teraz - rzekł z powagą. - Ale, Christo, nie jestem już tym samym
osiemnastolatkiem, jakim byłem wtedy! Może wciąż tak wyglądam, ale się rozwinąłem,
dojrzałem u przodków Ludzi Lodu.
- Powinieneś - uśmiechnęła się. - Bo właściwie masz teraz osiemdziesiąt jeden lat... No,
dość tego, bo to się staje zbyt zawikłane! Linde-Lou, wiem, że nie jesteś tym samym, co
kiedyś. Twój zasób słów znacznie się powiększył, przybyło ci pewności siebie.
- Dziękuję - rzekł po prostu. Wyglądał na zadowolonego.
Nagle tego wszystkiego było już dla Christy zbyt wiele.
- Och, najdroższy, dlaczego tak się stało? Dlaczego urodziliśmy się każde w swoim
pokoleniu i spotkaliśmy się, i zakochaliśmy w sobie? Znów ten czas! Brutalny, bezlitosny
czas! Linde-Lou - płakała. - Zajmij się mną, kochaj mnie tej nocy, tej naszej jedynej nocy! Nie
chcę być silna, rozsądna, starsza z nas dwojga! Bo wcale nie mam takiego wrażenia, akurat
teraz wydaje mi się, że jesteśmy równolatkami, ty tak dorosłeś, czuję, że mogę ci w pełni
zaufać, tobie i twojemu dla mnie oddaniu.
- Oczywiście - zapewnił ją i znów w oczach zakręciły mu się łzy wzruszenia. - Nietrudno cię
pokochać. O wiele trudniej przestać.
To proste wyznanie miłości odniosło znacznie większy skutek niż żarliwe zapewnienia.
- Ale musisz mi wszystko powiedzieć - poprosił. - Ja tak mało wiem, a chcę, żeby ci było
dobrze.
Przyciągnęła jego głowę do swojej i płakała przytulona do jego policzka.
- Linde-Lou, Linde-Lou, nikt wcześniej nie chciał tego zrobić! To najpiękniejsze, co mogłam
od ciebie usłyszeć!
Leżał w łóżku. Czuł dotyk nagiej skóry Christy.
Nie śmiał oddychać, napięcie wprost zapierało mu dech w piersiach.
Christa wiedziała, że jej pragnie, nie dało się tego nie zauważyć, ale wcale jej to nie peszyło.
Pocałował ją. Tak prawdziwie, a ona pokazała mu, jak można całować, by czuło się to w
całym ciele. Szeptem wyznała mu, że nigdy nie ośmieliła się pocałować w taki sposób Abla.
To dobrze. Linde-Lou zrozumiał, jak bardzo jego ukochana musiała być samotna. On się nią
zajmie...
134
Gdyby tylko nie był tak podniecony, nie spieszył się tak bardzo! Przecież właśnie na tym
etapie Abel ją zaniedbywał, myśląc tylko o sobie samym. On tego nie zrobi, chociaż jego
ciało płonęło z tęsknoty, by już być w niej. Musiał czekać, nasłuchiwać, wyczuwać, być
ostrożny i delikatny. Musiał ją zrozumieć. Christa była teraz onieśmielona, ponieważ
poprosiła go, by zrobił coś, o czym pierwszy raz słyszał. Jej nie wolno się niczego wstydzić,
nie teraz, kiedy jest razem z nim!
Całował ją jak najdelikatniej, pragnąc, by znów poczuła się przy nim bezpieczna. Zrozumiał
jednak, że i ona jest podniecona. Właśnie szepnęła: Poczekaj na mnie, Linde-Lou!
Uczynił to, o co go prosiła. Nie było to ani trochę nieprzyjemne, przeciwnie, cudowne i jak
najbardziej na miejscu. Gdy jej to wyznał, wyraznie się rozluzniła.
Linde-Lou drżał na całym ciele.
Christa przyciągnęła go w górę.
- Linde-Lou, jeśli musisz... już teraz, to możesz. Potem spróbujemy znów... tak, żebym i ja...
- Nie, nie chcÄ™...
Ale jej zaproszenie było zbyt kuszące. Ciało przestało go słuchać, dało się porwać nagłej,
niepowstrzymanej fali.
O Boże, pomyślał. Czy naprawdę tak może być? Czy może być tak niesamowicie?
Już niemal w transie zorientował się, że Christa za nim nadąża. Sprawiała wrażenie równie
zdumionej jak on. Uniesiony radością i ekstazą przygarnął ją do siebie jeszcze mocniej.
Przemknęła mu przez głowę triumfalna myśl, że Abel nie zdołał tego osiągnąć przez
trzydzieści lat, choć i Linde-Lou nie poświęcił zbyt wiele czasu na grę wstępną. Wszystko
potoczyło się znacznie szybciej, niż Linde-Lou i Christa się spodziewali, zrozumiał więc, że
to on jej pomógł, on i siła ich miłości.
Wątpił, by Abel kiedykolwiek doprowadził ją do takiego stanu, nawet gdyby starał się o to
przez wiele godzin.
Przyjemna, choć zabarwiona złośliwością świadomość!
Spoczywali w swych objęciach całkiem wycieńczeni.
- To jeszcze nie koniec - obiecał jej zdyszany.
Christa śmiała się.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]