[ Pobierz całość w formacie PDF ]

A potem, kiedy nadeszła odpowiednia pora, zajął się swoimi sprawami.
Henry B. umarł jako pierwszy. Ronnie zastrzelił go w jego własnej kuchni, wyłożonej
sosnową boazerią, w coraz popularniejszym Islington. Henry trzymał w trójpalcej dłoni
filiżankę świeżo zaparzonej kawy, a w jego oczach błysnęło żałosne przerażenie. Pierwszy
pocisk rąbnął go w bok, przedziurawił koszulę, powodując niewielki upływ krwi. Mniejszy niż
się Ronnie spodziewał. Strzelił więc po raz drugi, już pewniej. Druga kula trafiła w cel, w szyję,
wyglądało na to, że to ona przyniosła śmierć. Henry B. upadł na twarz jak komik w niemym
filmie. Do chwili zderzenia z podłogą nie wypuścił filiżanki. Naczynie zawirowało pośród
zmieszanych kropli kawy i krwi. Znieruchomiało.
Ronnie zbliżył się do trupa Henry'ego B. i umieścił trzecią kulę w jego karku. Ostatni
strzał przypieczętował tylko pierwszy z wystawionych rachunków. Potem Ronnie bez
większych trudności wymknął się tylnymi drzwiami, podniecony łatwością, z jaką mu to poszło.
Miał wrażenie, że usidlił i zabił szczura; nieprzyjemna, ale powinność.
Euforia trwała pięć minut. Potem pojawiły się mdłości.
Jednym słowem, Henry'ego miał z głowy. Koniec z jego sztuczkami.
Zmierć Dorka wywarła na Ronnie'em większe wrażenie. %7łycie olbrzyma dobiegło kresu na
wyścigach psów, w chwili gdy poczuł długi nóż, wchodzący pomiędzy czwarte i piąte żebro,
pokazywał Ronnie'emu bilet, na który padła wygrana. Ledwie dotarło do niego, że umiera, na
nalanej od ciągłego jedzenia ciastek twarzy zagościł wyraz najgłębszego zdumienia. Popatrzył
na kręcących się wokół niego frajerów, tak jakby któryś z nich miał za chwilę wskazać go
palcem i wybuchnąć śmiechem wyjaśniając, że to był tylko żart, przedwczesna niespodzianka z
okazji urodzin.
Potem Ronnie przekręcił ostrze, czytał kiedyś, że to przyspiesza śmierć i Dork pojął w
końcu, że -- niezależnie od wygranej na wyścigach -- nie był to jego szczęśliwy dzień.
Ciężkie ciało sunęło w zbitym ciasno tłumie przez dobre dziesięć jardów, zanim utknęło w
kleszczach wyjścia. Dopiero wtedy ktoś zauważył krew, tryskającą z rany i wrzasnął.
Ale Ronnie był już daleko.
Zadowolony, z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku, wrócił do domu. Zastał tam
Bernadette, pakującą ubrania i ulubione błyskotki. Chciał jej powiedzieć "Bierz wszystko, mnie
na tym nie zależy", ale wymknęła się zaraz niczym duch. Stół kuchenny wciąż czekał na
niedzielne śniadanie. Na płatkach kukurydzianych, wypełniających dziecięce miseczki, osiadł
kurz. Powietrze przesycone było wonią zjełczałego tłuszczu. Ronnie spędził przy tym stole
popołudnie, zmierzch i noc -- aż do wczesnych godzin porannych -- sycąc się nowo odkrytą
władzą nad życiem i śmiercią. Potem poszedł do łóżka, nie zdejmując ubrania; nie dbał już o
zachowanie pozorów. Spał snem sprawiedliwego.
Maguire bez trudu odgadł, kto sprzątnął Dorka i Henry'ego B. Henry'ego, niełatwo jednak
było mu przełknąć, że dokonał tego taki pętak. Wielu przedstawicieli półświatka śmiało się
wraz z królem porno z numeru, jaki wyciął temu niewiniątku. Nikt jednak nie przypuszczał, że
Ronald Glass będzie zdolny do tak ostrej rozprawy z wrogiem. W najbardziej zakazanych
melinach mówiono o nim teraz jak o swoim, ceniąc jego determinację i żądzę krwi. Inni, a w
tym Maguire, uważali jednak, że posunął się za daleko, by mogli powitać go w stadzie jak
zbłąkaną owcę. Ustalono zatem, że należy go usunąć, zanim bardziej zaszkodzi kruchej
równowadze sił.
Tak więc dni Ronnie'ego były już policzone. Można je było policzyć nawet na trzech
palcach Henry'ego B.
Przyszli po niego w sobotę po południu. Zgarnęli go szybko, nawet nie zdążył posłużyć się
bronią. Zawiezli go do Magazynu Salami ł Wędlin, a tam, w białej od lodu chłodni, gdzie nikt im
nie mógł przeszkodzić, powiesili na haku i zabrali się do tortur. Wszyscy, których cokolwiek
łączyło z Dorkiem lub Henrym B., mieli okazję odreagować swój smutek. Nożami, młotkami,
palnikami acetyleno-tlenowymi. Strzaskali mu kolana i łokcie. Wyrwali bębenki, spalili
podeszwy stóp. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl