[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mógł sobie już wcześniej uwić takie betonowe gniazdko w środku Puszczy Piskiej.
- Goering często tam bywał?
- Nie wiem. Wiadomo, że marszałek podróżował specjalnym pociągiem i kursował
pomiędzy Szerokim Borem, Gołdapią, gdzie miał drugą kwaterę, i domkiem myśliwskim w
Puszczy Rominckiej. Gdy począwszy od 1943 roku Hitler zaczął odsuwać od siebie
marszałka, ten spędzał czas narkotyzując się, przebierając się w fantazyjne stroje, patrząc na
zabytki w swojej samotni w Karinhall i popadając w coraz większą schizofrenię. Zanim
zbłaznił się zapewniając Hitlera, że stworzywszy most powietrzny utrzyma przy życiu wojska
niemieckie w Staliningradzie, jezdził swoją sławną salonką pomiędzy Puszczą Romincką,
gdzie miał dworek myśliwski, Gierłożą a Puszczą Piska. Goering uciekł z Prus Wschodnich w
1944 roku na wieść o tym, że w pobliżu jego domku myśliwskiego są partyzanci. W Szerokim
Borze na skarpie nad jeziorem Jegocinek do dziś widać resztki fundamentów kawiarni lub
małej willi. Prawie do tych resztek doprowadzone były tory kolejowe. Polscy żołnierze w
czasie robót ziemnych odsłonili fragment kanału pod torami. Na drzewach widać resztki
mocowań siatek maskujących.
- Czemu do niej nikt nie może wejść? Nie ma jej na szlakach turystycznych?
- Do 1952 roku teren kwatery penetrowały grupy szabrowników, które wywiozły
wszystko, co się tylko dało. W 1952 roku w Szerokim Borze pojawiło się wojskowe
przedsiębiorstwo budowlane. Otoczyło ono teren przyszłej jednostki wojskowej zasiekami i
bunkry stały się niedostępne dla turystów. W 1985 roku wojsko postanowiło zagospodarować
żelbetowe obiekty, żołnierze wysmołowali dachy, osuszyli i wymalowali wnętrza,
nasmarowali zawiasy, uruchomili niemiecką klimatyzację. Przy okazji próbowano zbadać
legendy krążące na temat bunkrów Goeringa. Wojskowi specjaliści od łączności wyposażeni
w wykrywacze metali szukali kabla łączącego Szeroki Bór z Gierłożą. Poszukiwacze byli
pewni, że takie połączenie musiało istnieć. Wśród mieszkańców okolic krążyły opowieści o
srebrnym rdzeniu linii telefonicznej. Dokładnie przeszukano okolice dawnej centrali
telefonicznej, ale nic nie znaleziono. Poszukiwano podziemi. W jednym z dawnych
pomieszczeń gospodarczych jest głęboka studnia, z której usiłowano wypompować wodę.
Okazało się, że wody nie ubywa i prawdopodobnie studnia jest połączona z jeziorem
Jegocinek. Próbowano też podkopać bunkry. Okazało się, że mają one fundamenty grubości
tylko 80 centymetrów.
- Mimo że to teren wojskowy, byłeś tam?
- Nie ja pierwszy z cywili. Uprzedził mnie jakiś dziennikarz z lokalnej gazety, który
napisał do dowództwa okręgu wojskowego oficjalną prośbę. Twierdził w niej, że nie
interesują go ukrywane tam przez wojsko zapasy na trzecią wojnę światową w postaci
tuszonki i sucharów. Rozbawił tym oficerów i mógł wlezć. Był on jednak chyba jednym z
niewielu. Zasnąłeś czy co? - Leśnik nagle zapytał.
Szybko ocknÄ…Å‚em siÄ™.
- Nie, zasłuchałem się - powiedziałem.
- To pokimaj trochÄ™, a ja popilnujÄ™ ognia.
Z kieszeni wojskowej bluzy wyjął papierosa i zapalił.
Ułożyłem się na jego karimacie i przykryłem jego śpiworem, ale długo nie mogłem
zasnąć. Jedna myśl nie dawała mi spokoju. Przecież kuzyn Franka Belowa był adiutantem
Hitlera do spraw lotnictwa. Musiał więc bywać w kwaterach Goeringa.
Instruktor Krypka wrócił na jacht Sarmaty i zdjął białe odzienie.
- Nie wyszedł nam dowcip, wszyscy posnęli - powiedział do Sarmaty.
- Trzeba ich obudzić, jeszcze się zaziębią - rzekł Sarmata.
- Nie, burza ich obudzi - szybko rzucił Krypka. - A coś ty taki spięty? - dopytywał się
Sarmata.
- Powiem ci, chociaż mi nie uwierzysz. Przebrałem się i łaziłem po wyspie. Szybko
zobaczyłem, że wszyscy zamiast czuwać smacznie śpią. Chciałem kogoś solidnie nastraszyć.
Właśnie pochylałem się nad Zosią, gdy na ramieniu poczułem chłodną dłoń. Obejrzałem się, a
serce waliło mi straszliwie i nic nie zobaczyłem. Tyle wystarczyło mi, żeby więcej nie
straszyć. Gdy szedłem tutaj to słyszałem, jak ktoś delikatnie stawiał stopy tuż za moimi.
Sarmata patrzył na swojego podwładnego zdziwiony, a potem ubrał się i poszedł
obudzić harcerzy.
ROZDZIAA DZIESITY
KIM JEST LEZNIK? " KTO ZABIA BELOWA? " TAJEMNICE
POLIGONU W ORZYSZU " BLOKADA W ROSYNANCIE "
POSZUKIWANIA DU%7Å‚EJ ZGUBY " WALKA PRZED SKLEPEM
O czwartej rano Leśnik obudził mnie i kazał mi pilnować ognia. Nawet nie zdjął
swojego munduru z amerykańskiego demobilu. Pies ułożył się w zagięciu jego kolan i obaj
natychmiast zasnęli. Przyznam, że nie dałem rady cały czas nie spać i przekimałem
kilkadziesiÄ…t minut.
Leśnik obudził się o ósmej. Wstał, przeciągnął się i razem z psem poszedł po wodę.
Wrócił po dwudziestu minutach.
- Twój wózek jeszcze stoi, zakopany po same osie w bagnie - powiedział
przygotowujÄ…c kawÄ™.
- Wydaje mi się dziwne, że obaj spotkaliśmy się w tym miejscu - zagadałem siorbiąc
gorÄ…cÄ… kawÄ™.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]