[ Pobierz całość w formacie PDF ]

swojego byłego. Założył, że jej samotność związana była z seksem. Było mu z nią fantastycznie. Ale
jednego nie potrafił jej dać. Miłości.
Gdyby odbyli tę rozmowę wcześniej, choćby o te dwa dni, nigdy by się nie zdecydował z nią
kochać. Bo ożenił się z nią przekonany, że cierpi na taką samą emocjonalną ułomność jak on.
I nie mógł się bardziej pomylić.
- Wszystko w porządku? - spytała sennie, wtulona w jego pierś.
- Jak najbardziej - odparł, gładząc delikatnie jej plecy. - Zpij.
Pierwszy raz ją okłamał. Nic nie było w porządku. Nie potrafił udawać. Nie potrafił odwzajemnić
uczucia. Ta jego emocjonalna ułomność już przysporzyła bólu jednej kobiecie. I nie wolno mu skrzywdzić
w podobny sposób Rosy.
Dlatego musiał to zakończyć. Teraz. Zanim ona go pokocha i wszystko stanie się jeszcze
trudniejsze.
L R
T
ROZDZIAA JEDENASTY
Rosa leżała w basenie niczym rozgwiazda, chłonąc całą powierzchnią ciała słoneczne ciepło. Na jej
wargach igrał uśmiech, ten sam, z którym się obudziła, choć kochanka przy niej nie było. Przypuszczała,
że poszedł poćwiczyć, co nie pozwoliło jej urzeczywistnić pomysłu zaskoczenia go podaniem śniadania do
łóżka.
Tak bardzo chciała sprawić mu jakąś przyjemność. Tak bardzo się starał, by ich pierwsze wspólne
wakacje i pierwsze wakacje w jej życiu były jak najwspanialsze. Chciała, żeby wiedział, że docenia jego
wysiłki.
A przecież wyszła za niego tylko dla poczucia bezpieczeństwa. Dzięki temu miała obok siebie
lojalnego i życzliwego człowieka, a jednocześnie fantastycznego kochanka. I czuła, że naprawdę mu na
niej zależy. Stąd do obdarzenia go miłością był już naprawdę tylko jeden krok.
Spędziła w basenie ponad pół godziny, a on wciąż się jeszcze nie pojawił, więc zamówiła sobie
śniadanie.
Zaczęła właśnie jeść, kiedy pojawił się na schodkach prowadzących z dolnego pokładu, ubrany
jedynie w spodenki, z ręcznikiem zwisającym wokół szyi.
- Cześć! - Podbiegła do niego z uśmiechem w nadziei na całusa.
Skinął krótko i zerknął na zegarek.
- Dzień dobry. Dobrze spałaś?
- Fantastycznie. A ty?
- Dobrze. - Znów to zerknięcie.
- Tak wcześnie uciekłeś. Chrapałam?
Uśmiechnął się niemal niedostrzegalnie, ale nadal na nią nie spojrzał.
- Wcale nie.
Nagle zaschło jej w gardle.
- Jadłeś już?
- Tak. Muszę wziąć prysznic. Skończ śniadanie. Zaraz do ciebie przyjdę.
Z sercem bijącym niespokojnie patrzyła, jak znika w drzwiach łazienki. Tym razem zamknął za
sobÄ… drzwi patia.
Dopiero teraz uświadomiła sobie, że wciąż stoi, i usiadła.
Podczas tej krótkiej wymiany zdań nie spojrzał na nią ani razu. Zrobiło jej się mdło i odłożyła
niedojedzoną kanapkę. Gdyby nie mieszkała z nim przez prawie rok, zbyłaby jego dziwny nastrój
wzruszeniem ramion, przypuszczając, że zwyczajnie nie lubi rano wstawać. Wiele osób nie lubiło, w tym
ona sama.
L R
T
Ale jej mąż zawsze pracował pełną parą już od bladego świtu. A najchętniej, kiedy wcześniej
poćwiczył.
Wrócił dopiero pół godziny pózniej. Do tego czasu jej śniadanie zostało sprzątnięte, a na pokład
przyniesiono dzbanek świeżej kawy.
- Chciałam nam zamówić drinki - powiedziała, kiedy usiadł naprzeciwko. - Ale pomyślałam, że
jeżeli sam ich nie przyrządzisz, będziesz marudził. - Specjalnie mówiła lekkim tonem, przepełniona
nadzieją, że jej niepokój to tylko wytwór wyobrazni.
Jej złe przeczucia wzmagał jeszcze fakt, że miał na sobie koszulkę polo.
- Bardzo rozsądnie. - Znów uśmiechnął się niemal niedostrzegalnie, ale oczy miał nieprzeniknione.
- Co będziemy dzisiaj robić? - zagadnęła, chcąc wypełnić to pełne napięcia milczenie, które
zapadało, kiedy milkła. - Skoro jesteśmy na otwartym morzu, zapewne nie będzie kolejnej wycieczki na
bezludną wyspę. Ale mamy jeszcze kilka gier, na przykład bardzo chętnie nauczyłabym się tryktraka...
- Rosa, musimy porozmawiać. Zamilkła natychmiast.
Nalał im obojgu kawy i podsunął jej filiżankę.
- Chciałaś rozwodu. Jestem gotów się zgodzić. Otworzyła usta, ale nie wyszło z nich ani jedno
słowo. Nico oparł łokcie na stoliku, upił łyk kawy i w końcu na nią popatrzył.
- Nie chcę, żebyś to zle zinterpretowała, ostatnie dni były fantastyczne, ale w ostatecznym
rozrachunku myślę, że nie powinniśmy byli zostać kochankami.
Wpatrywała się w niego, niezdolna nawet zamrugać. Z jego twarzy nie można było nic wyczytać.
Miała ten sam beznamiętny wyraz jak wtedy, kiedy zażądała rozwodu.
- yle zrozumiałem twoje słowa, że chcesz od małżeństwa czegoś więcej - kontynuował. -
Założyłem, że chodzi ci o seks. Nie zdawałem sobie sprawy, że pragniesz czegoś głębszego. Gdybym
wtedy znał twoją historię, nie zostalibyśmy kochankami.
W jej wnętrzu wszystkie ciepłe, tkliwe uczucia zmieniły się w twardy lód.
Zanim się odezwała, wzięła głęboki oddech i uśmiechnęła się lekko.
- Nie wiem, skąd ci się wziął pomysł, że szukam czegoś głębszego. - Na szczęście struny głosowe
jej nie zawiodły. - Powiedziałam tylko, że chciałabym więcej, niż było między nami. Nie wspomniałam
jednak, co by to miało być ani że chcę tego z tobą. - Ogromną, choć gorzką satysfakcję sprawił jej wyraz
zakłopotania na jego twarzy. - W jednym masz rację: ostatnie dni rzeczywiście były wspaniałe. Poczułam
się jak na prawdziwych wakacjach i dziękuję ci za to. Będę dbała, żeby robić regularne przerwy w pracy.
No i jesteś doskonały w łóżku. Wyrazy uznania.
Nico pobladł. Czy to od jej przesłodzonych słów, czy sposobu, w jaki je wypowiadała - nic jej to
nie obchodziło.
- No i jeszcze gratuluję, że wytrzymałeś ze mną aż trzy dni. To chyba twój rekord. Jakkolwiek
wspaniały, to był jednak tylko seks, a mnie nie interesuje kontynuowanie relacji z mężczyzną o zerowej
dojrzałości emocjonalnej.
L R
T
Oczy mu zalśniły, głęboka zmarszczka przecięła czoło.
- Rosa, ja nigdy...
- Wychodzę - oznajmiła, zrywając się na nogi.
- DokÄ…d idziesz?
- Po krem do opalania - odkrzyknęła. - Znów będzie żar i nie chcę się spalić. Gdyby jacht się przy-
padkiem wywrócił, kamizelka ratunkowa strasznie by mnie uwierała.
Kiedy zniknęła z pola widzenia, Nico odetchnął głęboko i przymknął oczy. To będzie trudniejsze,
niż przewidywał. Dużo trudniejsze.
Nie kłamał. Naprawdę było im razem wspaniale, a te trzy dni były najlepsze w jego życiu. Gdyby
tylko potrafił pokochać kobietę, byłaby to Rosa.
Ale nie umiał. Choć bardzo ją lubił i szanował.
Kiedy już powiedział swoje, starannie obserwował jej reakcję. I znów go zaskoczyła. %7ładnego
napadu złości czy dąsów... Czy trudne dzieciństwo tak bardzo ją zahartowało, że też nie umiała kochać?
Ta myśl powinna rozproszyć choć trochę dręczące go poczucie winy, ale tak się nie stało. Wkrótce
przyszła na pokład w czarnym bikini, białych szortach i okularach przeciwsłonecznych. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl