[ Pobierz całość w formacie PDF ]

martwić ojca, który walczył z własną zgryzotą po śmierci matki, i pózniej, jako na-
stolatka, kiedy nauczyła się sprytnie ukrywać przed niezliczonymi przyjaciółkami
ojca, które przewijały się przez ich dom.
- O czym myślisz?
Nie odpowiedziała. Wciąż wpatrywała się w światła miasta.
- Masz rację - dodał po chwili. - To rzeczywiście fascynujący widok.
Ale nie spoglądał w dal.
- Wcale tam nie patrzysz - mruknęła oskarżycielsko.
- WolÄ™ ten widok.
Spięła się, gdy pochylił głowę, a lekki jak piórko pocałunek rozbroił ją cał-
kowicie.
Całował ją znowu i znowu, za każdym razem zwiększając nacisk. Jego piesz-
czota sprawiała, że ciepło rozlewało się po całym jej ciele, od warg, aż po koniusz-
ki palców. Ich usta płonęły, smakowały się wzajemnie i szukały zadowolenia.
Ale ona wiedziała, że nie może dać mu zadowolenia. W każdym razie nie ta-
kiego, jakiego pragnął. Dlatego odsunęła się w końcu, pełna żalu do samej siebie,
że nie jest inną kobietą i nie ma odwagi, by odrzucić wszystkie uprzedzenia i dać
się ponieść pragnieniom.
R
L
- Rozumiem, że to część twojego planu poznawania mnie lepiej? - odezwała
siÄ™ po chwili.
Ledwie to powiedziała, jego uśmiech zniknął.
- Jakiego planu?
Wzruszyła ramionami i splotła nerwowo dłonie. Musiała w końcu to powie-
dzieć.
- Próbujesz mnie uwieść?
- Naprawdę? - rzucił ironicznie.
- Daj spokój. - Chrząknęła, czując, że wysycha jej w gardle. - Może i jestem
naiwną, staroświecką samotniczką, która od wieków nie była na randce, ale nie je-
stem głupia. Powiedziałeś, że ci się podobam. Taki facet jak ty ma przecież swoje
potrzeby. Chciałabym więc wiedzieć, dlaczego brniesz w tę grę, czarujesz mnie,
kusisz, całujesz, skoro wiesz, że nie ma szans, żebym się z tobą przespała.
Uff, wreszcie to powiedziała.
Widziała żyły pulsujące mu na skroni i napięcie w ruchach, gdy przeczesywał
dłonią włosy, lekko rozczochrany, a przez to jeszcze bardziej pociągający.
- Nie chodzi tylko o seks - odparł po chwili.
- Och, doprawdy?
Wsadził ręce do kieszeni i dodał chłodno:
- Mówiłem poważnie. Chcę spędzać z tobą więcej czasu, poznać cię lepiej,
choć skłamałbym, gdybym powiedział, że nie chciałbym zaciągnąć cię do mojej
kabiny i pieścić cię tam przez całą noc.
- Och! - Zabrzmiało to nieco piskliwie, ale wyrwało się z jej ust, zanim zdą-
żyła nad nimi zapanować.
Spojrzał na nią zdziwiony, a oczy płonęły mu niepokojącym blaskiem.
- No i masz. To chciałaś usłyszeć? Czy chcę się z tobą kochać? Oczywiście,
że tak, ale nie zamierzam naciskać. Jeśli pragniesz mnie choć w połowie tak moc-
no, jak ja ciebie, będziesz musiała mi to pokazać.
R
L
Ugryzła się w język, starając się zebrać myśli i znalezć odpowiedz bardziej
sensowną niż kolejne  och".
Ręce jej drżały, a ciało wypełniało napięcie. Starała się znalezć odpowiednie
słowa, by Zac zrozumiał choć w części jej odczucia - zmieszanie, strach, podniece-
nie, całą gamę emocji, które przerażały ją tak samo jak świadomość, że zakochała
się w facecie, który pożądał jej z taką otwartością.
- Słuchaj - dodał po chwili zmęczonym głosem. - Przepraszam, że to, co po-
wiedziałem, spadło na ciebie tak nagle. Nie chciałbym cię wystraszyć, ale chyba
powinnaś wiedzieć, że doprowadzasz mnie do szaleństwa.
- Zapewniam, że całkiem niechcący.
Uśmiechnął się i westchnął ciężko.
- Chcesz, żebym się wycofał? Zrobię to, nieważne, jak wiele miałoby mnie to
kosztowało. Powiedz tylko słowo...
To byłoby jak wybór między wielkim czekoladowo-karmelowym deserem
lodowym z bitą śmietaną na dokładkę a nędzną kulką banalnych lodów wanilio-
wych. Wybór między pociągającym szaleństwem, nawet jeśli będzie tego potem
żałowała, a nudnym życiem, do którego przywykła.
Chciała, by się wycofał? Naprawdę?
Choć rozum twardo podpowiadał, że to jedyne logiczne wyjście, zważywszy
na to, że wkrótce i tak się rozstaną, serce reagowało w jakiś dziwny sposób, którego
dotąd nie znała i popychało ją, by choć raz podjęła ryzyko.
Może to była jej kolej na dawkę życiowego szaleństwa?
Odetchnęła głęboko, po czym oznajmiła:
- To nie takie proste... Nie mogę związać się fizycznie z facetem, jeśli nie za-
angażuję się emocjonalnie. Taka już jestem. Nie pozwoliłabym ci się całować, jeśli
nie byłabym gotowa zainwestować w nas choć trochę uczuć.
W jego oczach błysnęło zrozumienie, a zaraz potem wypełniło je zdumienie.
- Już cię całowałem - przypomniał łagodnie.
R
L
Machnęła ręką.
- To były impulsywne pocałunki. Wykorzystałeś swój urok.
- A dzisiaj? - naciskał.
Przygryzła wargi i odwróciła spojrzenie. W końcu popatrzyła mu prosto w
oczy, w milczeniu błagając o zrozumienie.
- Dzisiaj właśnie uświadomiłam sobie, że przeczołgałeś się pod moją barierą
ochronną. I że zaczyna mi się to podobać. - Jego domyślne spojrzenie sprawiło, że
miała ochotę przeskoczyć przez reling i ukryć się w głębinach oceanu.
- Jak bardzo? - dopytywał. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl