[ Pobierz całość w formacie PDF ]
· Milcz! ryknÄ…Å‚ wÅ›ciekle major. Twarz mu posiniaÅ‚a a rÄ™ce leżące na stole poczęły drżeć.
Widzisz, jestem w kłopocie łagodnie zaczął Johann. straciłem wszystko nad Wąską Strugą,
uratowałem ledwie życie. Nawet sztucera nie mam za, co kupić. Odpalisz mi połowę znalezionego skarbu i
sza!...
Major złapał się rękoma za głowę. Jego czoło uperlił pot. Oczy wbił w blat stołu.
Zastanów się, Dawis... Widzisz, całą jesień i zimę straciłem na węszeniu. Część powiedział mi Kos.
A resztę odnalazłem sam. Wiem, co zrobiłeś z żołnierzami...
W pokoju zaległa cisza. Major wstał, oparł obie ręce na stole i pochylił się w stronę Guntera.
· Ile chcesz?
· PoÅ‚owÄ™.
· Dostaniesz, ale dziÅ› nie mam tyle pieniÄ™dzy.
· A gdzie podziaÅ‚eÅ›?
· Wiesz przecież, że siÄ™ ożeniÅ‚em, zbudowaÅ‚em dom... To kosztuje.
· Weil! Dasz mi w dwóch ratach...
· Niech ciÄ™ pokrÄ™ci! Dawis zaklÄ…Å‚ i bez sÅ‚owa wyszedÅ‚ z pokoju. DÅ‚ugo nie wracaÅ‚. Pózniej pojawiÅ‚
się, twarz miał bladą, dolną wargę nerwowo przygryzał zębami. Masz! Rzucił Gunterowi paczuszkę
dolarowych banknotów.
· Ile?
· Sto tysiÄ™cy sapnÄ…Å‚ z tÅ‚umionÄ… wÅ›ciekÅ‚oÅ›ciÄ….
· Kiedy reszta?
· NieprÄ™dko. Może za rok. To wszystkie moje oszczÄ™dnoÅ›ci.
· Ażesz, kuzynku, łżesz! Ale niech bÄ™dzie. Johann z zadowoleniem podrzuciÅ‚ paczkÄ™ pieniÄ™dzy do
góry, sprytnie ją chwycił i ukrył w wewnętrznej kieszeni bluzy. Możesz na mnie liczyć powiedział
przyjaznie do Dawisa. Teraz jesteśmy nie tylko kuzynami, ale także wspólnikami. Roześmiał się
rubaszne i wstając zza stołu klepnął majora w ramię. No to prowadz do gubernatora dodał
niespodziewanie.
· Po co?
· Uspokój siÄ™. Szeroki uÅ›miech wykrzywiÅ‚ twarz trampa. PrzynoszÄ™ straszne wieÅ›ci... Indianie
wykopali topór wojenny.
· %7Å‚artujesz...
Nie żartuję. Osada w widłach Wabash River i Wąskiej Strugi już nie istnieje.
A ludzie?...
Chyba tylko ja uszedłem z tego piekła...
Dawis uważnie patrzył na Guntera. Wiedział, że jest to włóczęga i niebieski ptak, który dla osiągnięcia
osobistych celów nie cofnie się przed niczym. Sam nie lepszy był od Johanna choć szlify oficerskie
ustabilizowały w pewnym stopniu jego życie. Czy ten tramp mówi w tej chwili prawdę, czy knuje nową
podłość?
· Nie kÅ‚amiesz?
· Nie.
· GdybyÅ› jednak Harrisonowi próbowaÅ‚...
· Daj spokój przerwaÅ‚ Gunter. Za kogo mnie masz? PoratowaÅ‚eÅ› przecież swego kuzyna
Johanna. Będę mógł się teraz urządzić podobnie jak ty.
· To znaczy?
· No, nie rozumiesz?... UstatkujÄ™ siÄ™, ożeniÄ™, zaÅ‚ożę sklep. Tak, tak, zacznÄ™ handlować. Jak myÅ›lisz,
czy warto osiąść w Vincennes, czy lepiej w Detroit?
· Jak chcesz.
· A ty gdzie wolaÅ‚byÅ› mnie widzieć?
· WszÄ™dzie, tylko nie tu! wykrzyknÄ…Å‚ Dawis.
· Nie lubisz mnie, kuzynie? zarechotaÅ‚ Johann. To nic. PomyÅ›lÄ™ o tym sklepie. A teraz
chodzmy do gubernatora. Muszę mu złożyć meldunek o rzezi nad Wąską Strugą.
W obszernym gabinecie gubernatora Harrisona zgromadził się wojskowy sztab fortu Vincennes.
Obok Guntera usiadł major Dawis, dalej słynący z waleczności kapitan Perry, pułkownik Tom Caldwell
oraz Henry Crow, Szymon Gibson, Joe Mahaffy, Jean Kenton i inni oficerowie amerykańskiej armii,
powszechnie znani na pograniczu Unii i indiańskiego terytorium.
Generał, rozparty wygodnie w głębokim skórzanym fotelu, oparł się łokciem o blat ciężkiego, czarno
politurowanego stołu i uważnie wpatrzony w twarz Guntera słuchał jego relacji. Gunter opowiadał
kwieciście o napadzie Indian na uśpioną wieś, o zaciętej i bohaterskiej obronie pionierów, wreszcie o
podpaleniu zabudowań i okrutnej rzezi. Ze szczegółami przedstawi! swoją ucieczkę z płonącej szopy, o
zmyleniu pościgu Indian i szczęśliwym ocaleniu. Oficerowie byli wstrząśnięci. Porywczy Caldwell
zażądał natychmiastowego wyruszenia armii przeciw czerwonoskórym. Milczący zazwyczaj Kenton
domagał się zrównania okolicznych wiosek, indiańskich z ziemią. Zrobił się gwar. Zdenerwowani
oficerowie zaczęli mówić jeden przez drugiego.
Rozumiem wasze oburzenie, panowie odezwał się gubernator. Ale pohamujcie nerwy.
Rozważmy sprawę spokojnie.
Panie generale zahuczał basem Dawis tu nie ma co rozważać. Trzeba wyciąć w pień tę
czerwoną hołotę.
Panowie, spokojnie! w głosie gubernatora brzmiało zniecierpliwienie. Dla mnie wiele spraw
jest niejasnych. Pozwólcie, że nasz bohater, Johann Gunter, odpowie na parę pytań.
Oczy oficerów zwróciły się na generała.
· Mówicie, że Indianie wszystkich osadników wymordowali. Kobiety i dzieci także?...
· Podczas walki padÅ‚a wiÄ™kszość mieszkaÅ„ców osady. Nielicznych czerwoni pojmali i powiedli w
niewolę. Mają zginąć przy słupach męczarni1 informował tramp.
· Kobiety i dzieci byÅ‚y wziÄ™te do niewoli?
· OczywiÅ›cie.
· Hm!... mruknÄ…Å‚ Harrison. Przecież Indianie nie zabijajÄ… kobiet i dzieci przy palach. SkÄ…d
wiecie, że mają w taki sposób zginąć?
· Czerwonoskórzy byli wÅ›ciekli. KtoÅ› poluje na ich skalpy, nie szczÄ™dzÄ…c nawet dzieci i squaw.
Postanowili wymordować wszystkich białych bez względu na wiek. Podsłuchałem rozmowę
wojowników.
. Podli!
· BarbarzyÅ„cy!
· Krew za krew!
Harrison podniósł rękę. Oficerowie umilkli.
Panowie, sprawa jest poważna. Jeśli to oddziały Tecumseha, może być wojna grozniejsza niż z
Pontiakiem.
To byli Szawanezi i Wyandoci rzucił Gunter. Dowodził nimi Tecumseh i biały odszczepieniec,
Ryszard Kos, Czerwone Serce.
Jesteście pewni?
Najzupełniej. Obu widziałem.
Gubernator podniósł się z fotela. Ręce oparł o stół. Grube zmarszczka przecięła jego czoło.
· Wczoraj wieczorem kurier armii przyniósÅ‚ mi wiadomość panowie gÅ‚os gubernatora brzmiaÅ‚
ostro, ale spokojnie tę Indianie, prawdopodobnie Peoriowie, zaatakowali osadę u zródeł Illinois River.
Zginęło piętnastu pionierów, spłonęło parę zabudowań. Zrobił chwilę przerwy, a potem mówił dalej:
Przypuszcza się, że był to akt zemsty za zniszczenie i wymordowanie całej wioski Peoriów przez
osadników. W pobliżu Wąskiej Strugi jeden z trampów zamordował wojownika, kobietę i dziecko z
[ Pobierz całość w formacie PDF ]