[ Pobierz całość w formacie PDF ]
I przed wrogimi państwami, tak?
Tak przyznał. To jednak żaden sekret. Mógłbym cię zabrać do ich
siedziby&
Przerwał, kiedy zobaczył, jak dziewczyna się wzdrygnęła.
Siedziba Policji Państwowej znajduje się w samym środku naszej stolicy,
niedaleko Placu Mesarovica. Wiele osób tam wchodzi. Zniżyła głos do ledwo
słyszalnego szeptu. Prawie nikt stamtąd nie wraca.
Przewodniczka starała się jak mogła, ale miała bardzo trudną widownię.
Uczestnicy wycieczki wciąż byli w złych humorach, kiedy wreszcie zatrzymali się
na obiad w modnej i popularnej wśród turystów tajsko-meksykańskiej
restauracji.
Leif też był zniechęcony. Gdy tylko wysiedli z autobusu, drużyna z Sojuszu
Południowokarpackiego sprzątnęła mu sprzed nosa Ludmiłę. W restauracji
usiedli przy małym stoliku, skąd barczysty Zoltan rzucał mu gniewne spojrzenia.
Teraz, kiedy ją zdemaskowano, on się nagle zaczyna do niej poczuwać,
pomyślał Leif.
Na dodatek, w swoim burrito wyczuł rybi smak.
Droga powrotna do Pinnacle Studios przebiegała w ciszy, która zdaniem
Leifa aż dzwoniła w uszach. Była to cisza pogniewanych na siebie osób,
martwiących się kolejnym etapem wyścigu.
Szkoda, że nie darowali sobie obiadu i nie wysłali nas do hotelu, żebyśmy
się mogli zrelaksować. Narzekać zaczął nawet taki wesołek jak Andy.
A gdyby teleportery były prawdą, a nie wymysłem speców od efektów w
Ostatecznej Granicy , moglibyśmy uciąć sobie miłą drzemkę we własnym domu
odparł David. Skoro jednak nie są, ciesz się tym, co jest.
Leif i pozostali poszli do boksu scenarzystów w Zrujnowanym Pałacu i
podłączyli się do systemu. Leif przeklinał w duchu przestarzały fotel
komputerowy, ale w rzeczywistości martwiło go coś innego.
Ludmiła. Sposób w jaki poradziła sobie z Alexem, Jorge em i pewnie z
Zoltanem ujawniał iście makiaweliczne cechy. Jednak podczas rozmowy
sprawiała wrażenie zagubionej dziewczynki. Która z nich była prawdziwa? Obie?
%7Å‚adna?
Wydawało mu się, że dobrze się bawiła podczas tej rozmowy po tym, jak
otrząsnęli się z pierwszego szoku. Jej opowieści o życiu w Sojuszu
Południowokarpackim też nie były przerażające ukazywały nie koszmar
represji, a raczej kraj, w którym ludzie żyli sobie cicho, trzymając usta na kłódkę.
Kiedy wymawiała słowo domovina czyli ojczyzna w języku SP jej głos
przybierał nieco ironiczny ton. Rodzimi propagandziści musieli to słowo zużyć do
cna.
Nie, Ludmiła Plavusa nie miała nic wspólnego z damskim szpiegiem, Olgą
Popową. Była sympatyczniejsza i bardziej zagadkowa niż Leif się
spodziewał.
Postanowił przestać o niej myśleć. Teraz musiał się skupić na prowadzeniu
statku kosmicznego.
Kolejny etap podróży wydawał się prostszy niż poprzedni żadnych czarnych
dziur, żadnych sztuczek z grawitacją. Boja kosmiczna powinna zostać tam, gdzie
ją umieszczono. Jednak, żeby osiągnąć cel ich podróży, należało pokonać duże
pole asteroidów.
W starszych odcinkach Ostatecznej Granicy , nakręcenie takiej sceny
wymagałoby użycia styropianowych skał, które wyglądałyby tak, jakby były
oddalone od siebie o kilka metrów. Jednak w czasach, kiedy ludzie naprawdę
przelatywali obok Marsa w poszukiwaniu pól asteroidów w systemie słonecznym,
scena ta nabierała znienacka cech realnych.
Kiedy rozbija siÄ™ planetÄ™ albo protoplanetÄ™ i rozrzuca jej masÄ™ po elipsie o
średnicy pół miliarda kilometrów, szczątki planety odlatują na dziesiątki lub setki
kilometrów. Problem nie polegał na tym, że trzeba było je co chwila wymijać, tylko
na tym, że aby uniknąć zderzenia należało odpowiednio zredukować prędkość.
David i Andy dokonali obliczeń i ustalili punkt wyjścia z hiperprzestrzeni w
sporej odległości od zewnętrznych brzegów ogromnego pasa wypełnionego
resztkami planety. Liczyli na to, że stracony czas nadrobią, kiedy już zostawią
ten pas za sobÄ….
To pole rozciąga się tylko w granicach płaszczyzny eliptyki powiedział
Leif. Nie lepiej byłoby wznieść się wyżej i przelecieć górą?
I tu znów zrobili nam paskudnego psikusa powiedział David, pokazując
obraz holo systemu.
Boja jest ukryta po śród asteroidów. Jej sygnał wychwycimy tylko z
odległości około tysiąca kilometrów, dlatego musimy lecieć w pasie asteroidów i
przedrzeć się przez labirynt, zwłaszcza że tym razem trzeba zbliżyć się na
odległość pięciuset kilometrów od boi, żeby zostać zarejestrowanym.
A to może pociągnąć za sobą całą masę przykrych konsekwencji
westchnął teatralnie Andy. Wyobrażacie sobie, jak widzowie siedzą jak na
szpilkach, bojąc się, ale w duchu też pragnąc, żeby któryś statek się rozbił?
Nie odpowiedział szczerze Leif. Ale potrafię sobie wyobrazić, jak robi to
Milos Wallenstein.
Zwiatła na mostku pociemniały i Hal Fosdyke sprawdził, czy wszystkie
drużyny są gotowe do startu& i ruszyli.
Bez problemu wyszli z hiperprzestrzeni.
Włączyć hamowanie polecił David.
Hamowanie włączone oznajmił Leif.
Zmienił zakrzywienie przestrzeni w napędzie podświetlanym, żeby statek
wytracił zawrotną prędkość, z jaką wyszedł z hiperprzestrzeni. W tym samym
momencie inny pojazd zmaterializował się obok nich, ale pognał przed siebie i
prawie się z czymś zderzył. W ostatniej chwili wyminął przeszkodę, hamując
gwałtownie, przez co został wyrzucony z pasa asteroidów.
Powrót trochę im zajmie mruknął Andy.
Onrust leciał wyznaczonym kursem przez pas asteroidów wolno, niemal
stojąc w miejscu. Byłoby to nudne, gdyby nie potrzeba stałej czujności. Matt
siedział pochylony nad swoim pulpitem, wykorzystując wszelkie znane sztuczki,
żeby nie umknął mu żaden kawałek asteroidy. Swoje spostrzeżenia przekazywał
ostrym, niemal rozkazujÄ…cym tonem.
Mniej więcej w połowie drogi, Matt jeszcze bardziej się ożywił.
Mam odczyty zwiększonej emisji energii powiedział. Ktoś musiał uderzyć
w skałę.
Dobra nowina to taka, że wróciła nam koncentracja, pomyślał Leif. A zła to
ta, że mamy o kolejnego uczestnika mniej. Ale jeśli był przed nami, to może jest
to jednak druga dobra nowina?
Tuż przed dotarciem do boi, musieli zmienić kurs. Nie mieli innego wyjścia
trasa, którą zamierzali lecieć, tonęła w rozrastającej się chmurze rozgrzanej do
białości plazmy.
Prawie im się udało, ale trochę ich poniosło powiedział Andy.
Uważajmy, żeby nas to nie spotkało rzucił David.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]