[ Pobierz całość w formacie PDF ]
na ręku zegarka.
- Nie wiem - odpowiedziałem. Poczułem coś, jakby pulsowanie w karku; sposób, w
jaki moja żona nie przestawała na mnie patrzeć - gapić się, powinienem raczej powiedzieć -
sprawił, iż zaczęło mnie ogarniać poczucie, że w coś się mnie wciąga, choć w tamtej chwili
nie przypuszczałem jeszcze, w co. Lepiej być wciąganym w coś, niż nie być wciąganym
wcale, pomyślałem. To lepsze niż Tata o niczym nie wie .
Claire spojrzała w bok.
- O co chodzi? - zapytała ją Babette.
- Która godzina?
Babette wyjęła swoją komórkę i zerknęła na wyświetlacz. Po czym powiedziała, która
jest godzina. Nie włożyła telefonu z powrotem do torebki, ale położyła go przed sobą na stole.
Nie powiedziała: Możesz przecież sprawdzić na własnej komórce, która jest godzina,
prawda?
- Biedny dzieciak siedzi cały wieczór sam w domu - westchnęła Claire. - Oczywiście,
ma prawie szesnaście lat i struga chojraka, ale mimo wszystko...
- A jednak na pewne sprawy nie są za młodzi - rzuciła Babette.
Claire przez chwilę się nie odzywała, przesunęła końcówką języka pod górną wargę:
robi tak zawsze, gdy jest zła.
- Czasem myślę, że właśnie taki błąd popełniamy - podjęła. - Może za bardzo to
lekceważymy, Babette. To, jacy wciąż są młodzi. W oczach świata nagle stali się dorośli, bo
zrobili coś, co przez nas, dorosłych, uważane jest za przestępstwo. Ale myślę, że oni
podchodzą do tego raczej jak dzieci. To dokładnie starałam się uzmysłowić Serge owi. %7łe nie
mamy prawa odbierać im dzieciństwa tylko i wyłącznie dlatego, że zgodnie z naszymi
dorosłymi normami za takie przestępstwo powinno się pokutować całe życie.
Babette westchnęła głęboko.
- Chyba niestety masz rację, Claire. Coś przepadło, coś... być może jego swoboda.
Zawsze był taki... a zresztą sami wiecie, jaki był Rick. Tego Ricka już nie ma. Ostatnimi
tygodniami przesiaduje ciÄ…gle w swoim pokoju. Przy stole siÄ™ nie odzywa. Ma coÅ› w twarzy,
coś poważnego, jakby cały czas się czymś zamartwiał. Nigdy wcześniej się tak nie
zachowywał, nigdy się nie zamartwiał.
- Ale właśnie dlatego bardzo ważny jest sposób, w jaki wy do tego podchodzicie.
Postawa, jaką przyjmujecie. Być może on się zamartwia, bo myśli, że tego od niego
oczekujecie.
Babette trwała chwilę w milczeniu; położyła dłoń płasko na stole i palcami przesunęła
swój telefon po obrusie jeden centymetr od siebie.
- Sama nie wiem, Claire. Jego ojciec... Moim zdaniem jego ojciec bardziej niż ja
oczekuje od niego, by się zadręczał, choć pewnie to nie do końca sprawiedliwe, że tak mówię.
Ale to fakt, że nieraz ma ciężko przez to, kim jest jego ojciec. W szkole. Z przyjaciółmi.
Chodzi mi o to, że ma tylko piętnaście lat i wciąż tak bardzo jest związany z Serge em. Ale
poza tym wszystkim jest jeszcze synem gościa, którego wszyscy znają z telewizji. Czasem
wątpi w swoje przyjaznie. Myśli sobie, że może inni odnoszą się do niego miło ze względu na
jego sławnego tatę. Albo odwrotnie: że nauczyciele czasem traktują go niesprawiedliwie,
ponieważ nie mogą znieść Serge a. Pamiętam bardzo dobrze, kiedy szedł do gimnazjum i
powiedział: Mamo, czuję się, jakbym zaczynał wszystko od nowa! Tak się z tego cieszył.
Ale po tygodniu cała szkoła już wiedziała, kim jest.
- A niedługo cała szkoła dowie się o czymś innym. Jeśli to będzie zależało od Serge a.
- Toteż mówię to cały czas Serge owi. %7łe Rick miał już z jego powodu więcej
problemów niż pożytku. A teraz Serge chce go wciągnąć w tę historię. Przecież chłopak
nigdy siÄ™ z tego nie podniesie.
Pomyślałem o Beau, o adoptowanym synu z Afryki, który w oczach Babette nie był
zdolny do złego.
- My zauważamy po Michelu, że tę swobodę, o której mówiłaś, wciąż jeszcze
zachował. Oczywiście, nie ma sławnego ojca, ale mimo wszystko... Jakoś nie wygląda, by się
zadręczał. Czasem nawet się martwię, że nie do końca dotarło do niego, co to może oznaczać
dla jego przyszłości. Pod tym względem reaguje rzeczywiście bardziej jak dziecko. Beztroski
dzieciak, a nie trapiące się, szybko wydoroślałe dziecko. Dla Paula i dla mnie to również był
dylemat. Jak mamy mu pokazać, gdzie leży jego odpowiedzialność, nie niszcząc jednocześnie
jego dziecięcej niewinności.
Przyjrzałem się mojej żonie. Dla Paula i dla mnie... Ile czasu minęło, odkąd Claire i ja
sądziliśmy, że to drugie o niczym nie wie? Godzina? Piętnaście minut? Spojrzałem na
nietkniętą dame blanche Serge a: tak jak przy liczeniu wieku drzew albo metodzie datowania
radiowęglowego powinno być technicznie możliwe określenie upływu czasu na podstawie
roztopionych lodów waniliowych.
Popatrzyłem w oczy Claire, w oczy kobiety, która stanowiła dla mnie synonim
szczęścia. Bez mojej żony nigdzie bym nie zaszedł - słyszy się czasem z ust
sentymentalnych mężczyzn, mężczyzn, którzy samych siebie nazywają nieporadnymi, a w
rzeczywistości mają na myśli tylko to, że ich żony przez całe życie sprzątają po nich cały
bajzel i o każdej porze dnia przynoszą im kawę. Tak daleko bym się nie posunął - nie
powiem, że bez Claire nigdzie bym nie zaszedł, ale pewnie zaszedłbym gdzie indziej.
- Razem z Claire stale sobie powtarzamy, że Michel musi żyć dalej. Nie chcemy mu
wmawiać poczucia winy. To znaczy, oczywiście, że w pewnym sensie pozostaje winny, ale
nie może być tak, że jakaś bezdomna rozłożona w kabinie bankomatu nagle staje się
wcieleniem niewinności. Tymczasem taki wyrok szybko się wydaje, jeśli pozostawić sprawę
osądowi obowiązujących u nas przepisów prawa. Słychać to zresztą bez przerwy dokoła:
Dokąd zmierza wykolejona młodzież? , ani słowa zaś o wykolejonych włóczęgach czy
bezdomnych, którzy się pokładają i cuchną, gdzie im się tylko żywnie podoba. Nie, ci
sędziowie chcą dać przykład, ale - uwaga! - pośrednio myślą o własnych dzieciach. Nad
[ Pobierz całość w formacie PDF ]