[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nie słyszałem jeszcze o dziecku, któremu nie podobałoby się w
żłobku. Nie znajdziesz bardziej uprzejmych ludzi niż żołnierze Armii
Zbawienia.
- Zgadzam się z tobą, ale to nie ich Hugo się boi. Przeraża go jeden ze
starszych chłopców, a dorośli mają zbyt dużo zajęć, żeby pilnować
jednocześnie wszystkich dzieci. Widziałeś, ile tam jest maluchów?
- Tak, wiem, że jest ich dużo, ale kiedy Hugo pójdzie do szkoły, też nie
będzie ich mniej. W klasie jest trzydziestu pięciu uczniów, poza tym nie
zawsze mają pomieszczenie do nauki, czasem zajęcia odbywają się na
schodach.
- Ale do szkoły pójdzie, kiedy skończy siedem lat, a jest różnica między
siedmiolatkiem a rocznym dzieckiem.
- Hugo nie ma roku, tylko rok i trzy czwarte.
- Chciałabym, żebyś go odprowadził któregoś dnia i sam zobaczył, o
czym mówię.
Emanuel posłał jej przestraszone spojrzenie.
- Chcesz powiedzieć, że ja miałbym zaprowadzić Hugo do żłobka?
Nie odpowiedziała. Widziała wyraznie, co on o tym myśli.
Elise wybrała się z wózkiem do domu majstra.
Hilda siedziała na ganku i czytała Norweski Magazyn Rodzinny", a
Isac dreptał w pobliżu po trawie i bawił się dużą ciężarówką.
- Jak tu u ciebie cudownie i spokojnie. Hilda podniosła wzrok i
uśmiechnęła się.
- Prawda? Właściwie nie mam nic przeciwko temu, żeby być sama. W
każdym razie dopóki Olaf mieszka na poddaszu i pomaga mi nosić drewno
i wodÄ™.
- Ale musisz chyba zabierać Isaca ze sobą, kiedy chodzisz do pani
Borresen?
- Już nie chodzę.
Tego właśnie Elise się domyślała, ale ponieważ Hilda nic nie mówiła, to
nie chciała pytać.
- Czy to znaczy, że chwilowo jesteś bez pracy?
- Tak, jeżeli nie nazywasz pracą sprzątania domu, prania ubrań, robienia
zakupów i cerowania skarpet. Napijesz się kawy?
- Chętnie.
Usiadła na ganku, a Hilda poszła do domu, żeby przynieść jeszcze jedną
filiżankę. Kawa była mocna, w dodatku Hilda nie podała jej w zwykłym
blaszanym kubku, ale w prawdziwej filiżance. Elise nic nie powiedziała,
lecz tysiące pytań paliło ją w język.
- Brakuje ci szumu wodospadu? To dlatego przyszłaś? - na ustach Hildy
pojawił się uśmiech.
Elise roześmiała się.
- Tak, brakuje mi szumu wodospadu. Zwłaszcza wtedy, kiedy wieczorem
kładę się spać. Ale chciałam cię również odwiedzić. Co zamierzasz teraz
robić, Hildo? Nie dostaniesz chyba pracy w fabryce?
- Nie zamierzam szukać stałej pracy. Chcę być w domu z Isakiem i
raczej tkać gałgankowe dywaniki lub robić coś takiego.
- Strasznie mało za to płacą. Nie pamiętasz, że mama i ja już
próbowałyśmy?
Hilda skinęła głową.
- No to muszę wymyślić coś innego albo w ogóle niczego nie szukać.
- Teraz mówisz zagadkami. Wszyscy muszą z czegoś żyć.
- Mam z czego żyć.
- Czy Reidar zdoła was utrzymać, mimo że planuje wyjechać na studia
do Kopenhagi?
- Nie. Poza tym nie planuje wyjechać, a już wyjechał. - Roześmiała się. -
Czy przyszłaś tylko z ciekawości? Sądziłam, że już dawno to zrozumiałaś.
Paulsen nas utrzymuje.
- Ale czy wystarczy ci tak niewiele?
- Kto powiedział, że dostaję niewiele? - Ponownie się roześmiała. -
Powinnaś się teraz zobaczyć. Wyglądasz, jakbyś spadła z księżyca.
Elise zawstydziła się.
- Właściwie przyszłam po to, żeby omówić z tobą jedną sprawę. Hugo
zle się czuje w żłobku. Jakiś starszy chłopak mu dokucza, a żołnierze
Armii Zbawienia nie mogą pilnować wybranych dzieci. Karmią je,
reperują im ubrania, ale nie mogą cały czas być przy nich. Emanuel
twierdzi, że mam zbyt miękkie serce, i nie chce nawet słyszeć, żebym
Hugo stamtąd zabrała. Ale ja nie mogę patrzeć, jak mały cierpi. Pani
Jonsen przyznała, że codziennie płakał, kiedy zbliżali się do żłobka, lecz
nie wiedziała, jak temu zaradzić. Jest już stara i nie może cały dzień
zajmować się Jensine i Hugo.
- A więc przyszłaś do mnie, żeby spytać, czy Hugo mógłby spędzać u
mnie tych parę godzin, kiedy ty będziesz w kantorze? Właściwie miałam
ci to zaproponować. Isac potrzebuje kolegi do zabawy.
Elise zarzuciła jej ręce na szyję i omal nie przewróciła filiżanek z kawą.
- Naprawdę chcesz? Strasznie ci dziękuję, Hildo.
Hilda wyswobodziła się z objęć siostry, żeby przyprowadzić Isaca, który
ruszył w stronę rzeki.
- Tak szybko robi się zimno, kiedy słońce zniknie za fabrykami, czy nie
powinnyśmy już wejść do środka?
Weszły do kuchni. Elise nie była tu od chwili, kiedy się wyprowadzili.
Doznała dziwnego wrażenia. Gdyby miała być szczera, to tutaj czuła się
jak w domu.
- Jak ładnie wszystko urządziłaś. - Rozejrzała się dookoła. - Porządne
talerze na półce, obrus na stole, nowe firanki. - Zajrzała do salonu. -
Zamierzasz zostawić cały parter dla siebie?
- Tak, Isac i ja śpimy w pokoiku, a salon wykorzystujemy na uroczyste
okazje. Myślisz, że nie mogę sobie na to pozwolić, skoro ojciec Isaca jest
majstrem w fabryce?
Elise zerknęła na Hildę jeszcze bardziej zdumiona.
- Widzę, że dostałaś nowe meble do salonu i nową komodę. Czy również
o to Paulsen się postarał?
- Oczywiście. Chyba nie myślisz, że udało mi się aż tyle zarobić w
sklepie.
Usiadły przy kuchennym stole.
- A co na to Reidar? Nadal przecież jesteście małżeństwem.
- Nic go to nie obchodzi, dopóki nie musi płacić.
- Nie tak dawno temu mówiłaś przecież, że nie chodzi tylko o pieniądze.
- I tak też uważam. Przeczytałam twoją książkę. Jestem pod wrażeniem,
Elise, nie wiedziałam, że tak dobrze piszesz. Kiedy dotarłam do historii o
Mathilde, beczałam jak bóbr. Nigdy nie płaczę nad książką, ale to
opowiadanie trafia prosto do serca.
Elise spojrzała na siostrę, ciekawa, czy powie coś na temat ostatniej
historii.
- Zresztą tak samo płakałam, gdy czytałam ostatnie - rzekła Hilda
zamyślona. - To zupełnie inny rodzaj smutku, łatwiejszy do udzwignięcia,
ale jednak mnie ogarnął. Co z tego, że bohaterka i jej dzieci codziennie
mogą najeść się do syta i mieszkają w pięknym domu, kiedy dziewczyna
czuje się rozdarta wewnętrznie, a dzieci widzą, że cierpi.
Elise nic nie powiedziała. Hilda popatrzyła na nią.
- Nie rób tego, Elise! Nie niszcz swojego życia! Nie pozwól, by dzieci
wychowywały się w domu pozbawionym szczęścia!
- Aatwo ci mówić, bo masz kogoś, kto cię utrzymuje. Poza tym, jeśli cię
dobrze zrozumiałam, nie chcesz pozwolić, by Isac był dzieckiem z rozbitej
rodziny.
Hilda westchnęła.
- Masz rację. Wydało mi się tylko bez sensu, że ty i Johan nie możecie
być razem, skoro tak bardzo się kochacie.
- Nie jesteśmy jedynymi, aż roi się od takich historii. Pomyśl o tych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]