[ Pobierz całość w formacie PDF ]
samą bezczasowa, toteż dla siebie samej doskonała, niezależna od ludzi; ale ludzie swe znaczenie uzależniali od
niej. Wtedy przekaz za 'każdym razem przebiegał od człowieka do człowieka, nie poprzez wzajemne
wydobywanie siebie, lecz jako udzielanie [prawdy] przez tych, którzy byli w jej posiadaniu, tym, którzy jeszcze
w niej nie uczestniczyli. Jednakże w następstwie tego zaczął się proces przekształcania tej prawdy, ponieważ ci,
którzy ją przyjmowali, pojmowali ją na swój sposób. W rzeczywistości nie było to przyjmowanie. Prawda
zamiast pośredniczyć pomiędzy ludami sama pozostając niezmienna w swej zródłowości, ulegała rozwodnieniu i
y
29
y
wypaczeniu, albo też zamieniała się w coś zupełnie innego [co wypływało] z nowej zródłowości; w 'takich
formach 'upowszechniała się między ludzmi aż do granic, na których jej dalsze szerzenie się ulegało
faktycznemu sparaliżowaniu.
Czymś innym byłaby prawda, która zródłowo wiąże się z komunikacją. Nie istniałaby ona poza tym
urzeczywistnianiem się w komunikacji. Nie byłaby tu ani tylko dla siebie, ani nie .byłaby skończona. Jej wa-
runkiem byłaby nie tylko przemiana człowieka, któremu się ją komunikuje, lecz także przemiana samego
komunikującego, w następstwie jego zdolności i gotowości do komunikacji, jego umiejętności równie sta-
nowczego przemawiania jak i wysłuchiwania oraz jego świadomego włączenia się (Innesein) we wszystkie
rodzaje i stopnie komunikacji. Byłaby to prawda, która dopiero jako komunikacja i dopiero dzięki niej jest
rzeczywista, a przeto wynurza się dopiero w niej, która ani nie zaistniała tu już wcześniej, a pózniej [dopiero] ją
zakomunikowano, ani nie przedstawiała sobą jakiegoś celu możliwego do osiągnięcia za pomocą określonej
metody, który potem, poza komunikacją, nadawałby jej znaczenie (gelten konnte) [jako prawdzie].
W historii niezmienna (bestehende) prawda rozwijała filozoficzne i religijne techniki służące wymodelo-
waniu (Prdgung) człowieka. Wszystkie te exercitia, spiritnalia, techniki jogi i mistyczne inicjacje miały na celu
takie przeobrażenie jednostki, by dostrzegła prawdę, wszakże nie na drodze komunikacji, lecz poprzez
dyscyplinę, która zamykała ją w sobie. Ale jeśli nie chce się poprzestać na tych, choć wspaniałych, te przecież
jednak uformowanych na trwałe typach ludzkich, a w tym uformowaniu ujednoliconych, przesądzonych raz
na zawsze, toteż równocześnie zdegenerowanych w swej rzekomej doskonałości to szuka się dyscypliny
sięgającej głębiej, która [polega na] nieprzerwanym [procesie] osiągania przejrzystości komunikacji.
To, co często już uzyskiwano dzięki racjonalnej przejrzystości w ograniczaniu się do [określonych] celów, co
poza tym realizowali w historycznej wspólnocie tylko nieliczni, przy tym zawsze jeszcze także w sposób
problematyczny, to musiałoby przekształcić się w punkt wyjścia, w wymaganie, by człowieczeństwo budować
pod warunkiem pozbawionej złudzeń i ułatwień komunikacji, która nie degeneruje, lecz bezgranicznie rozjaśnia.
Ale także w tej komunikacji musi gdzieś jeszcze ostać się nieprawdziwość w tej mierze, w jakiej zawiera ona
w sobie ruch, a więc prawda jeszcze się nie domknęła, lecz w swym każdorazowym zakończeniu pozostaje
równocześnie zawsze otwarta.
Znów odsłania się tu radykalna przepaść pomiędzy dogmatycznym a powstającym w komunikacji sposobem
rozumienia prawdy:
Jeśli przyjmie się, że istnieje niezmienna prawda, która jako taka jest dla nas dostępna i posiada ważność jako
coś ustalonego 'poza nami, co już jest i tylko należy je znalezć, a więc naszym zadaniem jest [jej] odkrywanie,
nie zaś wytwarzanie, to albo w czystej immanencji istnieje jedynie słuszne urządzenie świata, które mamy za
zadanie przywrócić, albo istnieje drugi świat, który zagwarantowano nam wyłącznie jako jakiś inny świat.
Ale jeśli w każdej postaci prawdy zawarta jest dla nas granica, jako rezultat urzeczywistnienia komunikacji,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]