[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sugerowała prawdopodobnie latynoskie pochodzenie; był niewysoki i drobnokościsty. Miał na sobie
jedynie poszarpane dżinsy i... makijaż. Nie przeszkadzało mi to, ale i nie pociągało.
Nagle Bill się poruszył i wreszcie go zobaczyłam. Stał w cieniu ciemnego korytarza
prowadzącego z salonu na tyły domu. Popatrzyłam na mojego wampira, próbując się zorientować w
tej niespodziewanej sytuacji. Popadłam w lekką konsternację, gdyż wcale nie miał zachęcającej
miny. Jego twarz była zresztą całkowicie nieruchoma i nieprzenikniona. Chociaż nie mogłam
uwierzyć, że w ogóle o tym pomyślałam, zapragnęłam w tym momencie zerknąć w jego umysł.
- Och, zapowiada się cudowny wieczór - oświadczył długowłosy wampir z zachwytem w
głosie. - Czy to twoja przyjaciółka, Bill? Jest taka świeżutka.
Przyszło mi do głowy kilka obscenicznych słów, których nauczyłam się od Jasona.
- Proszę, wybaczcie mnie i Billowi na minutkę - oznajmiłam bardzo uprzejmie, jakby wieczór
był idealnie normalny. - Załatwiam fachowców do napraw w tym domu. - Starałam się brzmieć
rzeczowo i bezosobowo, chociaż udająca specjalistkę dziewczyna w szortach, podkoszulku i najkach
nie wzbudza raczej szacunku. Takie zachowanie podpowiadała mi jednakże intuicja.
- A słyszeliśmy, że Bill jest na diecie i pija jedynie krew syntetyczną - zauważył wytatuowany
wampir. - Obawiam się, Dianę, że ktoś nam wciskał bzdury.
Wampirzyca przekrzywiła głowę i posłała mi długie spojrzenie.
- Nie jestem tego taka pewna. Ta mała wygląda mi na dziewicę.
Pomyślałam, że wampirzyca mówi chyba o czymś innym niż błona dziewicza.
Zrobiłam kilka swobodnych kroków w stronę Billa, mając cholerną nadzieję, że w najgorszym
razie mój wampir mnie obroni, choć nie byłam tego w tej chwili wcale taka pewna. Nadal się
uśmiechałam, czekając, aż Bill coś powie i się ruszy.
Wówczas wreszcie się odezwał.
- Sookie jest moja - oświadczył, a jego głos zabrzmiał tak zimno i gładko, że gdyby był
kamieniem, wsunÄ…Å‚by siÄ™ w wodÄ™, nie czyniÄ…c najmniejszej nawet zmarszczki.
Popatrzyłam na niego ostro, na szczęście miałam dość rozumu, by trzymać język za zębami.
- Jak dobrze się troszczysz o naszego Billa? - spytała Diane.
- Nie twój pieprzony interes! - odburknęłam, używając jednego ze słów Jasona i nadal się
uśmiechając. Dałam im do zrozumienia, że mam temperament.
Zapanowała krótka cisza. Wszyscy, ludzie i wampiry, przyglądali mi się tak dokładnie, że
mogliby policzyć włoski na moich rękach. Nieoczekiwanie wysoki wampir zaczął się trząść ze
śmiechu, a reszta poszła za jego przykładem. Kiedy tak rechotali, podeszłam kilka kroczków bliżej
Billa, który intensywnie wpił się ciemnymi oczyma w moje. Nie śmiał się i odniosłam wyrazne
wrażenie, że równie mocno jak ja pragnie, żebym umiała czytać mu w myślach.
Podejrzewałam, że Bill znajduje się w niebezpieczeństwie. A jeśli Billowi groziło
niebezpieczeństwo, groziło i mnie.
- Masz zabawny uśmiech - mruknął w zadumie wysoki wampir. Podobał mi się bardziej, gdy
rechotał.
- Och, Malcolmie - wtrąciła Diane. - Wszystkie kobiety wyglądają dla ciebie zabawnie.
Malcolm przyciągnął do siebie młodego mężczyznę i długo go całował. Poczułam się nieco
zdegustowana, uważałam bowiem, że pocałunki należy wymieniać na osobności.
- To prawda - odparł Malcolm, odrywając się po chwili od młodzieńca, ku jawnemu
rozczarowaniu tamtego. - Jednakże w tej dostrzegam coś rzadkiego. Może ma bogatą krew.
- Phi - pisnęła blondynka głosem, od którego mógłby popękać tynk. - To przecież tylko
stuknięta Sookie Stackhouse.
Przypatrzyłam się kobiecie z większą uwagą. Rozpoznałam ją w końcu, gdy ją w myślach ciut
odmłodziłam i zmyłam z niej połowę makijażu. Janella Lennox pracowała w Merlotcie przez dwa
tygodnie, aż Sam ją wyrzucił. Arlene twierdziła, że kobieta przeniosła się pózniej do Monroe.
Wampir z tatuażami otoczył ramieniem Janellę i potarł jej piersi. Odkryłam, że blednę; cała
krew spłynęła mi z twarzy. Byłam straszliwie zniesmaczona. Mój wstręt wzrósł, kiedy Janella,
równie pozbawiona przyzwoitości jak wampir, położyła dłoń na jego kroczu i zaczęła je masować.
Przynajmniej miałam teraz wyrazny dowód na to, że wampiry są w stanie uprawiać seks.
W tej chwili jednak odkrycie to mało mnie podniecało.
Malcolm obserwował mnie i dostrzegł moją odrazę.
- Ta mała jest kompletnie niewinna - powiedział do Billa z tęsknym uśmiechem.
- Ona jest moja - powtórzył Bill. Tym razem jego głos był twardszy, a ton jawnie
ostrzegawczy.
- No, Bill, nie powiesz mi, że od tej panienki dostajesz wszystko, czego potrzebujesz -
stwierdziła Diane. - Jesteś blady i jakiś taki... oklapnięty. Dziewczyna na pewno nie dba o ciebie
odpowiednio. - Zrobiłam kolejny krok ku Billowi. - Proszę - zaproponowała wampirzyca, którą
powoli zaczynałam nienawidzić - posmakuj kobiety Liama albo Jerry ego, ładnego chłopca
Malcolma.
Janella nie zareagowała na stwierdzenie Diane, prawdopodobnie zbyt zajęta rozpinaniem
dżinsów Liama, ale ładny chłopiec Malcolma , czyli Jerry, natychmiast podpełzł do mojego
wampira. Uśmiechnęłam się, chociaż od tego sztucznego uśmiechu o mało nie pękły mi szczęki, a
tymczasem młokos otaczał ramionami Billa, łasił się przy szyi Billa, ocierał się piersią o koszulę
Billa...
Nie mogłam patrzeć na wykrzywioną twarz mojego wampira. Bronił się przed Jerrym, lecz
bezwiednie zaczynał wysuwać kły. Po raz pierwszy widziałam je w całej okazałości. Syntetyczna
krew niestety rzeczywiście nie zaspokajała wszystkich potrzeb Billa.
Jerry zaczął lizać punkt przy podstawie szyi Billa. Nadmiar emocji sprawił, że przestałam się
bronić przed napływem myśli innych osób. Ponieważ czworo spośród obecnych było wampirami,
których umysłów nie potrafiłam odczytać, Janella zaś była całkowicie zajęta, pozostawał Jeny.
Wsłuchałam się w jego myśli i aż się za-krztusiłam.
Bill, drżąc z pokusy, akurat się pochylał z zamiarem zatopienia kłów w szyję Jerry ego, gdy
zawołałam:
- Nie! On ma sinowirus! - Jakby uwolniony od zaklęcia, Bill popatrzył na mnie przez ramię
Jerry ego. Oddychał ciężko, lecz jego kły się cofnęły. Skorzystałam z tej chwili i podeszłam jeszcze
kilka kroków. Dzielił mnie teraz od mojego wampira zaledwie metr. - Sino-AIDS - dodałam.
Krew alkoholików i nałogowych narkomanów ma krótkotrwały wpływ na wampiry. Niektóre z
nich podobno zresztą znajdowały przyjemność w tym pośrednim kontakcie z używkami. Nijak
natomiast na wampiry nie oddziaływała krew ludzi z pełnobjawowym AIDS, chorych na inne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]