[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ella Mattrowitch poczuła na sobie wzrok Mai i odłożyła
książkę.
- Koniec?
Maja skinęła głową.
- Czy tak rzeczywiście było? To znaczy, czy ona sobie tego nie wymyśliła? Czy to wszystko jest
prawdÄ…?
Nauczycielka przytaknęła.
- Tak, wszystko było tak, jak Gudrun napisała. Książka powstała na podstawie jej pamiętnika.
Taki był warunek w klitce: musieli codziennie opisywać swoje samopoczucie i wydalenia, które miały
miejsce. Oczywiście wiele osób ukrywało prawdę, ponieważ pamiętniki podlegały kontroli. Ale
Gudrun z\vierzyła mi się, że doskonale pamięta, jak zanotowała: Moim z(łaniem to wcale nie jest
takie złe, że kaleczę swoje nogi poduczonym szkłem". Już pisząc te słowa bała się kolejnego
ataku", a jednocześnie go pragnęła.
Maja rozumiała to rozdarcie. Ona również bała się uczuć. Choć wiedziała, że to cudowne móc
czuć ciepło. Tak jak dziś rano w ramionach Elli.
Znowu zaczęła kartkować książkę, a potem podniosła ^zrok.
- W porównaniu z innymi Annę właściwie nie przeżyła niczego złego. To znaczy nie bito jej ani
nie maltretowano, nie była w żadnej sekcie.
Ella skinęła głową.
- To prawda. Ale każdy cierpi na swój sposób. Tego nie da się porównać. Jeśli dziecko jest bite i
ma siniaki, to wyraznie
108
widać, że ktoś się nad nim znęcał. Ale brak miłości i czułości to też maltretowanie.
Maję znowu zaczęły palić oczy. Szybko powróciła do kartkowania książki.
- Jest tutaj chłopiec, który właściwie miał wszystko. Rodzice spełniali każdą jego zachciankę.
Wystarczyło, że prztyknął palcami, a już dostawał komputer, wideo czy wieżę.
- Jak w bajce, co nie? Maja zmarszczyła czoło.
- Mógł też wychodzić i przychodzić, kiedy chciał. Rodzice dali mu pełną wolność.
- Marzenie wszystkich dzieci?
Maja zastanowiła się przez chwilę. Całkowita wolność - to oczywiście brzmi jak bajka. Ale
dlaczego Bert już jako dwunastolatek zaczął brać narkotyki, opuszczać lekcje i pobił kolegę do
nieprzytomności? A kiedy miał piętnaście lat, to po raz pierwszy próbował popełnić samobójstwo?
- Też poznałam Berta - powiedziała Ella. - Kilka razy odwiedziłam Gudrun w psychiatryku. I
zawsze czułam się szczęśliwa, kiedy już stamtąd wyszłam. Chociaż ta klinika nie należała do
zamkniętych. Bert był bardzo nieszczęśliwy. Co prawda miał pełną wolność i spełniano każde jego
życzenie dotyczące rzeczy materialnych, ale nic ponadto.
- Co chce pani przez to powiedzieć?
- Rodzice kupowali mu wszystko, nie stawiali żadnych granic. Nigdy nie powiedzieli: dotąd i ani
kroku dalej! Po prostu zostawili go samopas. Nic go nie powstrzymywało. Nigdy nie zaznał miłości,
troski, autentycznego zainteresowania tym, co robił, co myślał.
- Uhm - wymamrotała Maja, przypomniawszy sobie paraliżujący strach, który kazał jej zapalić
światło w środku nocy. Strach, czy matka ją kocha. W każdym razie wytyczyła córce jakieś granice.
Przecież tylko fladry się malują. Zabroniła jej też roznosić gazety.
- Każdy cierpi na swój sposób - powtórzyła nauczycielka.
- A jaka jest pani książka? - Maja zmieniła temat rozmowy. Nie miała najmniejszej ochoty mówić
o swoim cierpieniu".
109
Zresztą, o jakim cierpieniu? Jej tata umarł, ale ojciec Bernda odszedł z domu. Przecież to także
było złe. Ciągłe rozdarcie między rozwiedzionymi rodzicami, a potem jeszcze ta nowa przyjaciółka
ojca.
Czy Bernd cierpiał? Tak, a jednak nie wylądował w psy-chiatryku i uważał, że samobójstwo to
tchórzostwo. Sam to powiedział na szkolnym dziedzińcu. Ale Bernd miał Bello. Kogoś, kogo można
pogłaskać.
- Moja książka jest jak balsam na ponure dni - powiedziała Ella, czytając w myślach Mai. - Jak
powiedziałam, to sentymentalna historia z happy endem.
Maja zaczęła obgryzać ryżowy wafel. Zjadła już jabłko oraz kilka oliwek i przez cały czas
popijała herbatę. Potem skosztowała jeszcze kawałek piernika. Nie liczyła kalorii, ale nie mogło ich
być wiele.
Spojrzała na nauczycielkę.
Nagle zrozumiała, dlaczego Gudrun Gunther i Ella Mat-trowitch, mimo fizycznych różnic, były
do siebie tak bardzo podobne. Obie na pewnym etapie swojego życia wzięły za siebie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]