[ Pobierz całość w formacie PDF ]

W dodatku jeszcze ten hałas.
Ona z pewnością by oszalała, usiłując sformułować choćby jedną twórczą myśl przy
akompaniamencie tych wszystkich stukotów, dzwonków, rozmów i brzęczyków.
Nie była pewna, do kogo ma się zwrócić.
%7ładna z obecnych osób nie wyglądała na asystentkę czy sekretarkę.
A Flynn, chociaż bawił się starą zabawką, rozciągając ją niczym akordeon, był przecież
człowiekiem zajętym, uświadomiła sobie nagle.
To nie facet, do którego można wpadać bez uprzedzenia.
Gdy tak stała, nie mogąc się zdecydować, Flynn przysiadł na skraju biurka, przelewając
sprężynkę z ręki do ręki.
Włosy miał rozwichrzone, jakby przedtem zanurzał w nich palce, zanim zajął dłonie
zabawkÄ….
Ubrany był w ciemnozieloną koszulę, wpuszczoną w spodnie koloru khaki i najbardziej
znoszone sportowe buty, jakie kiedykolwiek widziała.
Poczuła skurcz w żołądku, a potem bezładne, ciche trzepotanie serca.
To nic takiego, że on mi się podoba, tłumaczyła sobie.
Nie można tylko dopuścić, żeby takie niewinne uczucie przerodziło się w coś głębszego,
bo to już nie byłoby ani mądre, ani bezpieczne, ani nawet...
W tym momencie Flynn popatrzył przez szybę i na jedną, krótką, gorącą chwilę ich
spojrzenia się spotkały.
Uśmiechnął się.
Skurcz w żołądku i trzepotanie serca przybrały na sile.
244
Poruszył nadgarstkiem, przerzucając sprężynkę do jednej ręki.
Drugą uczynił zapraszający gest.
W ogłuszającym łoskocie torowała sobie drogę między biurkami.
Stanąwszy w otwartych drzwiach gabinetu, skonstatowała z pewną ulgą, że nie mówił do
siebie, tylko rozmawiał przez telefon z zestawem głośno mówiącym.
Odruchowo zamknęła za sobą drzwi i zaczęła się rozglądać, słysząc donośne chrapanie.
Między dwiema szafkami na dokumenty leżał Moe, rozciągnięty w całej okazałości.
Co zrobić z facetem, który przyprowadza do pracy swojego wielkiego głupiego psa,
zaczęła się zastanawiać.
Może inaczej: jak się takiemu facetowi oprzeć?
Flynn wystawił palec, sygnalizując jej, że jeszcze tylko minuta.
Wykorzystała ten czas, żeby rozejrzeć się po jego miejscu pracy.
Na ścianie wisiała wielka tablica korkowa, wypełniona notatkami, artykułami, fotografiami
i numerami telefonów.
Natychmiast zaświerzbiły ją palce, żeby ją uporządkować, podobnie jak stos papierów na
biurku.
Półki wypełniały książki, z których część wyglądała na almanachy prawnicze i medyczne.
Do tego spisy telefonów hrabstw Pensylwanii, Księga cytatów, przewodniki filmowe i
muzyczne.
Do kompletu ze Slinky miał jeszcze jojo i figurki żołnierzyków.
Zauważyła też kilka plakietek i nagród - dla gazety i dla samego Flynna - wszystkie
stłamszone razem, jakby nie zdążył ich powiesić.
Sama też nie wiedziałaby, gdzie je umieścić, skoro większość ściany zajmowała korkowa
tablica i równie wielki kalendarz na wrzesień, tak że pozostawało już naprawdę niewiele
miejsca.
Flynn skończył rozmowę, więc odwróciła się w jego stronę.
Kiedy jednak podszedł do niej, uczyniła krok do tyłu.
245
Zatrzymał się.
- JakiÅ› problem?
- Nie.
Nie wiem.
Tak.
- Może wybierzesz jedną z możliwości?
- zaproponował.
- Poczułam mrowienie w żołądku, kiedy zobaczyłam cię tutaj.
Uśmiechnął się.
- Dzięki.
- Nie, nie, nie wiem nawet, czy jestem na to przygotowana.
Tyle spraw mam na głowie.
Widzisz, przyszłam do ciebie porozmawiać o czymś zupełnie innym, i co?
Z miejsca straciłam wątek.
- Zatrzymaj się na chwilę przy tamtym - powiedział, kiedy telefon rozdzwonił się na nowo.
- Hennessy.
Uhm.
Kiedy?
Nie, to nie stanowi problemu - mówił, zapisując coś na wygrzebanej w bałaganie
karteczce.
- DopilnujÄ™ tego.
Odłożył słuchawkę i wyłączył telefon.
- Jedyny sposób, żeby pokonać tę bestię.
Opowiedz mi więcej o tym mrowieniu.
246
- Nie.
W ogóle nie wiem, dlaczego ci o nim wspomniałam.
Jestem tu z powodu Jordana Hawke.
- Jordana Hawke?
- Kupił obraz w galerii jakieś pięć lat temu.
- Obraz?
Czy aby na pewno mówimy o tym samym Jordanie Hawke?
- Tak.
Obraz przedstawiał młodego Artura wyciągającego miecz wbity w skałę.
Myślę, jestem niemal pewna, że namalował go ten sam artysta, który stworzył obraz ze
Wzgórza Wojownika i ten drugi, będący własnością twojego przyjaciela.
Muszę go zobaczyć.
To było lata temu, więc chcę się upewnić, czy dobrze zapamiętałam szczegóły, czy teraz
nie wymyślam, bo mi tak pasuje.
- Jeśli masz rację, byłby to cholernie niezwykły zbieg okoliczności.
- Jeśli mam rację, to nie jest żaden zbieg okoliczności.
W tym jest jakiÅ› cel.
We wszystkim.
Możesz się z nim skontaktować?
Flynn ponownie zajął ręce zabawką, rozważając różne możliwości.
- Tak.
Jeśli akurat jest w podróży, może to chwilę potrwać, ale znajdę go.
Nawet nie wiedziałem, że Jordan kiedykolwiek odwiedzał galerię.
- Na liście klientów nie figuruje, więc przypuszczam, że była to przypadkowa,
jednorazowa wizyta i zakup.
247
W moim przeświadczeniu czyni to całą sprawę jeszcze bardziej istotną.
- W głosie Malory brzmiała coraz większa ekscytacja.
- Flynn, ja sama omal nie kupiłam tego obrazu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl