[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mnie w ręce WOP u.
Chcieliście popełnić samobójstwo powiedział Kur.
Tak. Wszystko przecież zmarnowałem. Miałem rodzinę, Miałem posadę i szacunek
ludzki. Jeszcze parę lat spokojnej pracy do emerytury. Teraz co? Lepiej było leżeć na dnie
Bałtyku. Macioszek smutnie spuścił głowę.
Każdy za wszystko musi w życiu płacić powiedział prokurator wy również za
szkody, które wyrządziliście, musicie ponieść karę. Rozpaczanie teraz nic nie pomoże.
Trzeba wziąć się w garść. Odsiedzicie swoje i wyjdziecie na wolność. Mam nadzieję, że
nie spotkamy się po raz drugi. Gdzie byliście we wtorek 11 lipca?
Wtenczas byłem już w Gdyni. Pracowałem tego dnia w porcie. Można sprawdzić na
liście płacy w Przedsiębiorstwie Usług Portowych.
Czy wiedzieliście jak i ile pieniędzy otrzymuje Lisowski?
O tym nigdy nie mówił. Wiem, że jezdził do Warszawy i stamtąd przywoził
pieniądze. Chyba sprzedawał jakieś waluty, bo pytał nawet, czy mam jakieś zródło i
interesował się kursem dolara. Prosił nawet, gdy jechałem do Lublina, aby tam się o tym
dowiedzieć. Ja jednak nie miałem żadnych znajomości między czarnogiełdziarzami, więc
mu tęgo nie załatwiłem.
A z zagranicy nie dostawał?
Nie wiem. Z Austrii przychodziła nieraz różna korespondencja, ale dyrektor
polecił raz na zawsze, aby wszystkie listy zagraniczne były przynoszone do niego bez
otwierania.
A o czeku z "Donaubanku" nic nie wiecie?
Inżynier Lisowski często mówił, jak już było nam bardzo gorąco, że czeka tylko na
jedną rzecz i uciekamy. Po dwa, trzy razy dziennie pytał sekretarki, czy nie nadeszła
poczta z Wiednia. Domyślałem się, że czeka na jakieś zawiadomienie lub na pieniądze, bo
wiem, że wtedy ich nie miał. Może miał to być właśnie ten czek.
Ale sami go nie widzieliście?
%7ładnego czeku nie widziałem. Powtarzam, że nie wiem nic o pieniężnych
rozrachunkach Lisowskiego.
Czy przyznajecie się, że zorganizowaliście napad na aplikanta Zygmunta
Kalinkowskiego celem zawładnięcia czekiem z "Donaubanku" w Wiedniu?
Ja? Napad? Macioszek był wyraznie zdumiony. Nigdy na nikogo nie napadłem.
Radzę wam przyznać się szczerze. I tak mamy dowody. Szczere przyznanie może
wam bardzo złagodzić wymiar kary. Gdzie jest ten czek?
Nie wiem, jakie pan prokurator ma dowody. Nic nie wiem o żadnym czeku.
Czek z "Donaubanku"na 80 000 dolarów. Skradziony z akt prokuratury.
Zrabował go niejaki Rękawek, wynajęty przez was za 12 000 złotych. Zeznał, że oddał
wam całą teczkę z papierami natychmiast po napadzie. Wam osobiście albo waszemu
wysłannikowi.
Nic nie wiem o żadnym czeku. Przysięgam.
Nie kręćcie. Gdzie jest czek?
Macioszek rozpłakał się.
Dajcie mi spokój. Nie męczcie mnie. Możecie mnie zabić, tylko nie znęcajcie się
nade mną. Wszystko zmarnowałem, wszystko straciłem. Miejcie choć tyle litości, żeby
zostawić mnie w spokoju.
Major dał znak prokuratorowi, że więcej już dzisiaj z przesłuchiwanego nie
wyciągnie. Zresztą Jerzy Kur doszedł do tego samego wniosku, bo podsunął swojemu
"klientowi" paczkę z papierosami i powiedział:
No, no. Uspokójcie się. Na dzisiaj skończymy. Będziecie jednak przesłuchiwani
szczegółowo w następnych dniach. Trzeba jeszcze szereg rzeczy wyjaśnić. Może jesteście
głodni? Może chcecie napić się kawy? W gruncie rzeczy prokurator żałował trochę
swojego przyszłego oskarżonego.
Gdy dyżurny milicjant zabrał już Macioszka na dół, do aresztu sądowego, gdzie miał
czekać na transport do Więzienia Mokotowskiego, prokurator spojrzał pytająco na
majora.
Ten skwitował to spojrzenie krótkim zdaniem:
Klapa! Kompletna klapa!
Tak zgodził się prokurator wydaje się, że on naprawdę nic nie wie o czeku. Ale
gdzie on może być? W czyich rękach? Kto go porwał? Kto zorganizował napad i wynajął
Rękawka?
Dotychczas stawialiśmy na Macioszka jako na jedynego przywódcę gangu, który
pozostał na wolności. Ten ślad okazał się fałszywy. Musimy więc chwytać inne nitki
stwierdził major Krzyżewski. Cudów niema! Krasnoludki nie zapłaciły Rękawkowi 12
000złotych za rozbicie głowy Kalinkowskiemu i za zabranie mu teczki z czekiem. To
zrobił żywy człowiek, doskonale poinformowany od a do zet o całej sprawie. Albo więc wy
się mylicie i jeszcze jakaś gruba ryba z gangu jest na wolności, albo&
Na pewno nikt z przywódców "białego gangu" nie umknął przed sprawiedliwością.
Wszyscy siedzą odpowiedział prokurator. Albo? Co masz na myśli? Znowu wracasz
do Kalinkowskiego?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]