[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Matylda. Wszędzie poznałbym tę pełną wdzięku twarzyczkę. Jednak teraz ta
twarz była wykrzywiona w groteskowej masce bólu, zęby wyszczerzone i
czerwone od krwi z niemal odgryzionych ust. Tę kobietę musiano torturować, a
kiedy opuściłem wzrok niżej, oczywiste się stało, w jaki sposób ją dręczono.
Otóż całe łono i brzuch zakonnicy zostały rozcięte, wnętrzności wyjęto i
porzucono na trawie, a w pusty kałdun napchano czarnej ziemi. W tę ziemię
oprawca wbił niewielki krzyż sklecony z patyczków. Twarz siostry Matyldy
zaświadczała o tym, iż
morderca wykonał operację, kiedy kobieta jeszcze żyła. Szczerze mówiąc, nie
mogła cierpieć zbyt długo, gdyż rany były z gatunku tych, które powodują szybki
zgon. No ale przez chwilę na pewno zaznała dojmującego bólu.
Chodzcie no tu. Pokiwałem na kapelana, a on przyczłapał, odwracając
wzrok. Podbródek trząsł mu się tak, jakby ktoś w niego stukał od spodu palcem.
Wypatroszona niczym śledz rzekłem. Jednak nie to nas obchodzi, jak
zginęła, lecz co jej śmierć miała symbolizować. Ziemia i krzyż oznaczają
cmentarz. Ziemia i krzyż w łonie oznaczają, iż morderca uważał, że łono tej
kobiety jest cmentarzem. Co naprowadza mnie na wniosek, iż ta wywłoka zabiła
dziecko i za to została ukarana. Dobrze myślę? Spowiadała wam się z podobnego
grzechu?
Kornhacher nie odpowiadał, tylko szczękał zębami. Pomyślałem, że lepiej
będzie, kiedy zostaniemy sami.
Wy tam wszystkie! wrzasnÄ…Å‚em. Raz-dwa do refektarza! Szybko, szybko!
Aby dodać wagi mym słowom, popchnąłem jedną z mniszek, a drugą
uderzyłem otwartą dłonią w twarz, by wyrwać ją ze stuporu, w którym pogrążona
wpatrywała się w zwłoki.
Nie powiem, by mniszki słuchały moich rozkazów na podobieństwo karnego
oddziału cesarskiego wojska, jednak udało mi się po jakimś czasie cały ten
babiniec zapędzić na dróżkę prowadzącą do klasztoru.
Siedzieć w środku! Nie wychodzić! krzyknąłem jeszcze za nimi.
No dobrze. Odwróciłem się w stronę księdza. Powróćmy do mojego
pytania. Czy siostra Matylda była dzieciobójczynią?
Jakże możecie rzucać takie oskarżenie na to dziecko wielkiej świętości?
Przykład bijący od niej oślepiał maluczkich, tak wiele ściągała boskiego blasku!
Proszę, proszę, kapłan znów mi nabierał sił oraz swady. Uśmiechnąłem się,
gdyż Kornhacher był zabawniejszym człowiekiem, niż mogłem się tego
spodziewać.
Dwie takie perełki w jednym klasztorze. Aż ciężko uwierzyć! Klasnąłem.
Szkoda, że obie nie żyją, prawda?
To strata, której nic nam nie wynagrodzi.
Nie będziecie się tą stratą długo martwić pocieszyłem go serdecznie. Bo,
jak sądzę, wy będziecie następni do golenia. Ja o tym wiem, wy o tym wiecie,
pytanie tylko brzmi, co zechcecie z tą wiedzą uczynić i jak wykorzystać ostatnie
chwile, które wam zostały. A tych ostatnich chwil może być skrzywiłem usta w
uśmiechu więcej albo mniej, zależnie od waszej decyzji.
Milczał wpatrzony w czubki własnych butów.
Rzeznicki nóż był tu w robocie. Nachyliłem się nad trupem zakonnicy.
Czyste, piękne cięcie od pochwy aż po mostek. Ciekawe, czy umarła jeszcze
podczas krojenia, czy dopiero wtedy, gdy wyrywano z niej wnętrzności...
Przestańcie, przestańcie!
Kiedy się pochylałem nad trupem zakonnicy, moich nozdrzy dobiegł silny,
specyficzny zapach. Nie wiem, czy kiedykolwiek wspominałem, iż dobry Bóg
obdarzył mnie niezwykle czułym powonieniem? Powonienie to zresztą nie było
może aż tak wielkim darem w społeczności jak nasza, gdzie duża część
spotykanych na ulicach ludzi śmierdziała na podobieństwo padliny. Tym razem
jednak mój wyostrzony zmysł mógł się na coś przydać w śledztwie. A kiedy
nachyliłem się głębiej, dostrzegłem przy zwłokach niezbyt duży przedmiot.
Wziąłem go w palce, przyjrzałem się uważnie, po czym włożyłem do kieszeni.
Obróciłem się w stronę księdza.
Kto wie jakie frukta ci ludzie szykują dla was? W udanym zamyśleniu
dotknÄ…Å‚em
skroni opuszką palca. Zresztą wy sami najlepiej znacie własne grzechy, toteż
możecie przypuszczać, jaka będzie za nie odpłata. Co? Przychodzi wam coś na
myśl? Kłamaliście i kłamiecie, więc pewnie wyrwą wam plugawy ozór,
chędożyliście mniszki na grecki sposób, więc pewnie wrażą wamw dupę
rozpalony do czerwoności pręt i powiercą nim we flakach...
Przestańcie, przestańcie! Na Boga Jedynego! Na mocarną dłoń Pana,
przestańcie!
Uderzyłem księżula wierzchem dłoni w usta. Na tyle słabo, by go nie ogłuszyć,
i na tyle mocno, by krwią z rozbitych warg poplamił mi wierzch dłoni.
Nie wzywajcie imienia Pana nadaremno przykazałem surowo.
Rozpłakał się. Usiadł w trawie, skulił się i szlochał tak rozpaczliwie, że aż
ramiona drgały mu, jak gdyby był dotknięty atakiem febry.
Immunitet zajęczał. Dajcie mi immunitet i ochronę przed tym szaleńcem,
a powiem wam wszystko.
Chwyciłem go za wiecheć sterczący ze środka głowy i szarpnąłem do siebie.
Padł na kolana, uderzając nosem w moją goleń.
Z immunitetem czy bez, i tak wszystko powiesz rzekłem. I ty o tym wiesz,
i ja o tym wiem. A wybór masz jedynie pomiędzy tym, że wyznasz wszystko z
pogruchotanymi kośćmi, powyrywanymi stawami i skórą spaloną do żywego
mięsa, czy też wyznasz wszystko, ciesząc się jakim takim zdrowiem.
Wyspowiadam ci się też, księże, z pewnej grzesznej ułomności mego charakteru.
Obniżyłem głos: Wolałbym, żebyś na razie się nie przyznawał.
Uśmiechnąłem się, kiedy podniósł na mnie załzawione oczy. Mam bowiem
kilka nowych narzędzi w moim magicznym kuferku i aż mnie ręce świerzbią,
żeby je wypróbować.
Kiedy usłyszał moje słowa, zaniósł się tak histerycznym płaczem, że aż dziwne
mi się wydało, iż podobnie głośne dzwięki mogą dobiegać z tej wysuszonej
główki wspartej na ptasio chudej szyi. Ciekawe, jak zaśpiewa, kiedy będą mu
rwać żywe mięso cęgami, a potem spalą na stosie? przeszło mi przez myśl. Na
razie kopnąłem tylko kapelana w pierś, a to też nie po to, by dodać mu cierpienia,
lecz dlatego, że chciałem przejść dalej i usiąść na ławce, a on, klęcząc u moich
stóp, bardzo mi w tym przeszkadzał.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]