[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wszystko idealnie zgrane w czasie. - Zamilkł, jakby oczekiwał, że zacznie
go wypytywać.
- Przestań mnie zwodzić, Lenny. Karty na stół. Czemu pytałeś, co robię
w piątek po południu?
- Droga klientko, jutro będzie twój wielki dzień. Ważniacy z
nowojorskiej telewizji przyjeżdżają do San Diego, żeby osobiście z tobą
porozmawiać.
- Proszę? - Mallory oddychała płytko, jakby coś ją ścisnęło za gardło.
- Nie udawaj, że ogłuchłaś! Zadzwonili do mnie dziś rano. Nagle zmienili
zdanie i zamiast rezygnować z twojej kandydatury, postanowili spotkać się
tu i teraz.
- Ale... - Jej umysł analizował rozmaite możliwości. Zastanawiała się, co
oznacza ta niespodziewana wolta. - Chcesz powiedzieć, że myślą
poważnie, żeby mnie zatrudnić? Nie owijaj w bawełnę, Lenny. Może to
jakiś podstęp?
- Masz duże szansę. Gotów jestem się założyć o sporą sumę, że tak
sprawy stojÄ…. Moim zdaniem, rozmowy prowadzone z innymi
kandydatami nie przyniosły spodziewanych rezultatów i dlatego
postanowili sprawdzić na miejscu, jak sobie radzisz. Wreszcie przejrzeli
na oczy i zrozumieli, kogo tracÄ….
- Brak mi stów. Jestem zaskoczona.
- Zamiast tyje gadać, odwołaj wszystkie jutrzejsze spotkania i pokaż tym
ważniakom, ile jesteś warta.
Mallory sięgnęła po notes, przewróciła kartkę i zatrzymała się przy
piÄ…tku.
- Jeszcze niedawno byłam umówiona na ten dzień z kilkoma osobami, ale
wszystkie spotkania zostały przełożone - odparła w zadumie, patrząc na
krótką notatkę: Wyjazd z Cliffem do Julian , natrętną jak wyrzut
sumienia. Gdy dotarła w poniedziałek do telewizji, czerwonym flamastrem
zapisała te słowa w kalendarzu. Zwykle robiła takie notatki ołówkiem na
wypadek, gdyby należało zmienić termin.
- Wspaniale! - ucieszył się Lenny. - O ósmej zjesz z nimi śniadanie w
Grand Hotelu. Staromodny gmach w centrum miasta... Kojarzysz?
- Lenny, posłuchaj. - Czyżby naprawdę miała zamiar...
- Chcą, żebyś im poświęciła cały dzień. Nie można wykluczyć, że zajmą
63
ci także sobotę. Zamierzają omówić wszelkie szczegóły dotyczące
programu i sprawdzić, czy twój wizerunek wpisze się w ich założenia.
- Lenny...
- Zapewniam cię, dziewczyno, że tym razem wszystko pójdzie jak z
płatka. Powinnaś włożyć ten prosty czarny garnitur. Wiesz chyba, który
mam na myśli. To idealny strój dla pierwszej damy ekranu. Jest
nienaganny. Facetom szczęka opadnie!
Mallory z roztargnieniem przysłuchiwała się paplaninie swego agenta,
który radził jej, co powinna zrobić, żeby zaprezentować się od najlepszej
strony. Była w rozterce. Jak postąpić? Stanęła przed życiową szansą. Cliff
na pewno to zrozumie. Przełożą o tydzień romantyczną wyprawę.
Postanowiła, że jeśli wszystko pójdzie po jej myśli, przez cały następny
tydzień będzie świętowała ogromny sukces.
A potem nastÄ…pi dramatyczne rozstanie i przeprowadzka do Nowego
Jorku.
- Wszystko jasne, Mallory? - wypytywał zaniepokojony Lenny. Pewnie
zastanawiał się, czemu jest taka małomówna.
- Tak. - Odetchnęła głęboko, żeby dodać sobie odwagi. - Jestem ci bardzo
wdzięczna za wszystko, co dla mnie zrobiłeś.
- Dobra, dobra. Wiadomo, że jestem najlepszy w tej branży. Zawsze
dopnę swego. Rozumiesz, że to dla ciebie wielka szansa, prawda? - Lenny
był zaniepokojony jej dziwną powściągliwością.
Położyła dłoń na sercu i poczuła jego niespokojne kołatanie. Otworzyła
usta, by zapewnić, że przyjmuje do wiadomości wszystkie ustalenia, rady i
zalecenie. Niespodziewanie usłyszała całkiem inne słowa.
- Nie mogę się z nimi jutro spotkać.
Litości! Co ja gadam, jęknęła bezgłośnie. Zapanowało grobowe
milczenie.
- Proszę? - Lenny nie wierzył własnym uszom.
- Powiedziałam, że nie mam dla nich czasu ani w piątek, ani w sobotę. -
Gdy odezwała się po raz drugi, poszło znacznie łatwiej. - Mam inne
zobowiązania, bardzo dla mnie ważne.
- Ważniejsze niż możliwość zatrudnienia w renomowanej stacji
telewizyjnej, gdzie mogłabyś prowadzić główne wydanie wiadomości? Co
przebije takÄ… szansÄ™?
Cudowne sam na sam z moim mężczyzną, pomyślała Mallory, a głośno
powiedziała:
- Lenny, nie potrafię ci tego wytłumaczyć. Sam wiesz, że na pewno
spotkałabym się z nimi, gdyby to było możliwe. Zapewniam, że
64
przeszkodziła mi w tym sprawa najwyższej wagi.
Dobrze znała swego agenta; na pewno rozgina teraz nerwowo spinacze
biurowe, zamieniając je w bezużyteczne kawałki drutu. Tak objawiała się
u niego złość na klientów, którzy ośmielali się mieć własne zdanie.
Usłyszała, że kilkakrotnie wciągnął głęboko powietrze i wypuścił je
głośno, potem dobiegł ją poważny i rzeczowy głos.
- Mam nadzieję, że nie jesteś ciężko chora. Chyba nie wybierasz się do
szpitala? - wypytywał troskliwie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]