[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ten ruch sprawił, że znalazła się bliżej niego. Chłonęła jego
zapach. Czuła, że jest podniecony.
- Widzisz, co ze mnÄ… robisz?
Podniosła wzrok na jego twarz, ukrytą w ciemności.
- Ty robisz ze mną to samo, Richardzie - powiedziała.
Jej ciało płonęło na sposób, jakiego nie znała i nie wiedziała,
że w ogóle istnieje.
Pocałował ją. Ogarnęło ich szaleństwo. Całował ją coraz
mocniej, coraz bardziej namiętnie. A ona to przyjęła, rozkoszo-
wała się tą potęgą, wspaniałą gorączką uczuć, która oblewała jej
ciało wzburzoną falą. Serce łomotało jej w piersi. Gdy oparł się
plecami o ścianę, a ją pociągnął za sobą, nie protestowała. To
było bardzo podniecające: ciemne schody, niemożność dotknię-
cia mężczyzny, gdy targała nią potrzeba zanurzenia palców
w jego włosach, pokazania mu, że nie może jej kontrolować.
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
Jedną dłonią cały czas blokował jej ręce, a drugą błądził po
plecach, przyciskał ją do siebie. Laura kręciła się, pchała go,
jęczała cicho. Chciała go dotknąć.
Richard czuł, że zaraz przestanie się hamować. Laura doprowa-
dzała go do szaleństwa. Namiętność. Płomień, który zdarza się
człowiekowi tylko raz w życiu. Oboje próbowali go zgasić jednym
pocałunkiem, a tymczasem ogień rósł. Wolną dłoń przesunął na
ramię Laury. Opuszkami palców dotykał nagiej skóry w rozcięciu
szlafroczka. Przeszył go piorun. Zcisnął jej ramię, a ona wygięła
się w jego stronę. Zsunął dłoń niżej. Całował ją teraz jak oszalały
dzikus. Czuł, że żyje. Chciał więcej. Pragnął poczuć jej dłonie na
swoim ciele, chciał przytulić się do niej całym ciałem, doświadczyć
dotyku kobiety, tej kobiety. Tylko tej kobiety.
Lecz nie mógł. To wszystko, co może dostać. Chciałby tak
stać przez resztę nocy, ale wiedział, że przekroczył granicę,
której nie powinien był pokonać. Oderwał od niej usta.
- Nie! - zaprotestowała Laura.
Chciał odejść, zostawić ją. Wygłodniałą i podnieconą.
- Nie mogę. - Oddychał z trudem. Odsunął ją od siebie,
wyprostował się. Laura zatoczyła się do tyłu. Złapał ją. Dla
równowagi położyła mu rękę na ramieniu. Zesztywniał.
- Lauro, nie!
Nie posłuchała go. Pozwoliła swoim dłoniom zsunąć się na
jego pierś, czuła pod palcami łomotanie serca. Zamarł, gdy
sięgnęła do paska.
Każdy mięsień jego ciała był napięty do granic ostateczności.
- Nie zrobiłam tego z litości, Richardzie - powiedziała ci
cho. - Chciałam tego. - Jej dłonie krążyły niebezpiecznie nisko.
Nagle odwróciła się i ruszyła schodami na górę. - Przecież do
brze wiesz.
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
Richard stał jak wmurowany. Nie mógł się ruszyć. Nie był
nawet w stanie rzucić jakiejś riposty. Patrzył za nią. Szlafroczek
rozchylił się lekko, odsłaniając dużą część piersi. Nie zrobiła
nic, żeby się zasłonić, gdy zatrzymała się na podeście schodów
i spojrzała tam, gdzie krył się w cieniu.
- Czy nadal nienawidzisz tego, co przy mnie czujesz?
Odchylił głowę do tyłu, oparł ją o ścianę.
- Tak... i nie.
- Co w tobie wygra, Richardzie? Ten mężczyzna, który
przed chwilą pocałunkami zabrał mnie do nieba, czy też ta bestia
zamknięta w środku?
Po czym poszła szybko na górę, jakby bała się, że zbiegnie
na dół i rzuci mu się w ramiona.
Unikał jej przez kilka dni. Nasłuchiwanie szybkich kroków
i radosnych pisków Kelly nie pomagało. Te dzwięki konkuro-
wały z szumem deszczu na zewnątrz. Hałas, muzyka i śmiechy
docierały do niego od rana do wieczora. Nękało go pragnienie,
żeby je podejrzeć, ale cały czas sobie powtarzał, że musi pra-
cować. Spojrzał na trzy komputery, dzięki którym prowadził
interesy i komunikował się z pracownikami. Sięgnął po pilota
i włączył telewizor. Zwiększył głośność na tyle, żeby nie słyszeć
odgłosów zabawy w berka.
Berek! Tylko Laurze mogło coś takiego przyjść do głowy.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]