[ Pobierz całość w formacie PDF ]
urodzin życzył mi wszystkiego najlepszego i obiecał,
że po południu przyniesie mi prezent. Słoik miodu!
Jaki miły, prawda? Ale skąd on wie, że to dziś moje
urodziny?
- Chyba wszyscy wiedzą. Musiałaś, Doro, dużo
mówić na ten temat.
- Cóż... Napomknęłam tylko, że dzisiaj kończę
pięćdziesiąt dziewięć lat, więc...
- Kończysz sześćdziesiąt cztery - skorygowała z
uśmiechem przyjaciółka.
- A panna Hinchliffe powiedziała - ciągnęła Bunny -
że wcale nie wyglądam na tyle. "A ile ja mam lat?
Jak pani się zdaje?" - zapytała pózniej i to było
bardzo kłopotliwe pytanie. Panna Hinchliffe wygląda
zawsze tak cudacznie, że... %7łe może być w każdym
wieku! Aha! Mówiła też, że przyniesie mi kilka jajek,
bo powiedziałam jej, że nasze kury ostatnio niosą się
słabo.
- Niezle wychodzimy na twoich urodzinach, Bunny!
Miód, jaja, wspaniałe pudło czekoladek od Julii.
- Nie mam pojęcia, gdzie Julia kupuje takie rzeczy.
- Lepiej nie pytać. Jej metody muszą być niezgodne z
prawem.
- A od ciebie, Letty, cudowna broszka! - zawołała
panna Bunner i spojrzała z dumą na swój biust,
udekorowany złotym listkiem z brylancikami.
- Podoba ci siÄ™? To dobrze. Ja nie dbam nigdy o
błyskotki.
- Jestem zachwycona!
- To dobrze. A teraz chodzmy nakarmić kaczki.
2
- Ha! - zawołał Patryk dramatycznym tonem, gdy
goście zasiedli przy okrągłym stole w jadalni. - Co ja
widzę? To Rozkoszna Zmierć!
- Ciszej! Mitzi może usłyszeć! - skarciła go panna
Blacklock. - Bardzo jej siÄ™ nie podoba ta twoja
nazwa.
- Ale to przecież Rozkoszna Zmierć. Urodzinowy tort
Bunny.
- Tak! O tak! - zawołała Dora Bunner. - Mam dziś
wspaniałe urodziny! Cudowne!
Była rozpromieniona, zachwycona - zwłaszcza od
chwili gdy pułkownik Easterbrook wręczył jej
pudełko cukierków ze słowami:
- Oto słodycze dla uosobienia słodyczy!
W tym momencie Julia spiesznie odwróciła głowę, a
ciocia Letty zgromiła ją wzrokiem.
Całe towarzystwo oddało sprawiedliwość licznym
smakołykom i po paru toastach wstało od stołu.
- Trochę niedobrze mi po tym cieście - powiedziała
Julia. - Tak samo czułam się poprzednim razem.
- Warto było! - podchwycił Patryk.
- Ma pani nowego ogrodnika? - zapytała gospodynię
panna Hinchliffe, kiedy wszyscy wrócili do salonu.
- Nie. Czemu pani pyta?
- Widziałam mężczyznę kręcącego się koło domu.
Całkiem przyjemnie wyglądał. Po wojskowemu.
- Aha! - wtrąciła Julia. - To nasz detektyw. Pani
Easterbrook upuściła torebkę.
- Detektyw? Po co państwu detektyw?
- Nie wiem - odpowiedziała Julia. Węszy dokoła i
podobno ma na oku dom. Zapewne czuwa nad
bezpieczeństwem cioci Letty.
- Nonsens! - obruszyła się panna Blacklock. - Sama
potrafię czuwać nad swoim bezpieczeństwem.
- Jest już przecież po wszystkim! - zawołała pani
Easterbrook. - Chociaż chciałam właśnie zapytać
panią, czemu odroczono rozprawę śledczą?
- Policja nie jest zadowolona - odpowiedział
pułkownik. - O to właśnie chodzi.
- Ale dlaczego policja nie jest zadowolona?
Pułkownik Easterbrook pokiwał głową z miną
człowieka, który mógłby powiedzieć znacznie więcej,
gdyby zechciał. Edmund Swettenham, który nie lubił
starego wojaka, skorzystał ze sposobności.
- Bo szczerze mówiąc, wszyscy jesteśmy podejrzani -
powiedział.
- Podejrzani? Ale o co? - zapytała znów pani
Easterbrook.
- Mniejsza z tym, kociątko - podchwycił jej
małżonek.
- O to - zabrał głos Edmund - że myszkujemy w
określonym celu. A naszym celem jest morderstwo
przy pierwszej nadarzajÄ…cej siÄ™ okazji.
- Proszę nie opowiadać takich rzeczy! - Dora Bunner
była bliska płaczu. - Jestem pewna, absolutnie
pewna, że nikt z nas nie chce zabić ukochanej,
dobrej Letty!
Nastąpiła chwila przykrego zakłopotania. Edmund
Swettenham zarumienił się mocno, wybąkał:
- Ja... To przecież żarty.
Filipa powiedziała czystym, dzwięcznym głosem, że
dochodzi szósta, więc warto by posłuchać dziennika
radiowego. Propozycja została skwapliwie przyjęta,
a Patryk szepnÄ…Å‚ Julii:
- Brak tylko pani Harmon. Zaraz rąbnęłaby prosto z
mostu: "A mnie się jednak zdaje, że ktoś nadal szuka
sposobności, by zamordować pannę Blacklock".
- Zadowolona jestem, że ona i ta jej panna Marple
nie skorzystały z zaproszenia - powiedziała Julia. -
Ta stara wszędzie wtyka swój nos i ma okropnie
robaczywe myśli. Typowa kumoszka z epoki
wiktoriańskiej.
Wysłuchano dziennika radiowego, który
sprowokował miłą pogawędkę o okropnościach
wojny atomowej. Następnie towarzystwo rozeszło
siÄ™, obsypujÄ…c gospodynie serdecznymi
podziękowaniami.
- Kontenta jesteś, Bunny? Bawiłaś się dobrze? -
zapytała panna Blacklock po wyprawieniu
ostatniego gościa.
- Cudownie! Doskonale! Tylko mam okropnÄ…
migrenÄ™. Pewno to z podniecenia.
- Albo z powodu wspaniałego ciasta - powiedział
Patryk. - Sam czujÄ™ trochÄ™ wÄ…trobÄ™. No i, Bunny, od
rana chrupie pani czekoladki.
- Pójdę już chyba się położyć - podjęła Bunny. -
Połknę dwie aspiryny i wyśpię się solidnie.
- Doskonały pomysł! - orzekła przyjaciółka. Panna
Bunner powędrowała na piętro.
- Zamknąć kaczki, ciociu Letty?
Pani domu zmierzyła Patryka surowym spojrzeniem.
- Jeżeli dokładnie zasuniesz rygiel.
- Najdokładniej! Przysięgam!
- Wypij, ciociu, kieliszek kseresu - zaproponowała
Julia. - Jak mawiała moja stara niania: "To uładzi ci
żołądek". Obrzydliwe zdanie, lecz dziś na czasie.
- Chyba masz rację... Rzecz w tym, że
[ Pobierz całość w formacie PDF ]