[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mi. Stalowe sprê¿yny sk³adanego ³Ã³¿ka trzeszcza³y g³oSno, protestuj¹c jêkliwie,
gdy spocone cia³a uderza³y o siebie.
Dziewczyna skrzy¿owa³a nogi na plecach kochanka.
Wex mnie za rêce, proszê. Proszê&
Uniós³ siê, z³apa³ j¹ mocno, odci¹gn¹³ jej ramiona do ty³u. Jego ruchy sta³y
siê jeszcze brutalniejsze. Poppet pomrukiwa³a z rozkoszy przy ka¿dym pchniê-
ciu, uderza³a pietami w jego poSladki i prê¿y³a siê pod nim.
No chodx ju¿, Charles& mocno, mocno. Teraz!
Eksplodowa³ w niej, dysz¹c ciê¿ko, a ona wyda³a krótki, skowycz¹cy jêk. Jej
twarz zgas³a, jak gdyby przemieni³a jego i swoj¹ namiêtnoSæ w Swietlisty punkt
znikaj¹cy gdzieS w g³êbi jej umys³u. Tennant opad³ na piersi Poppet, potem sto-
czy³ siê na bok, nadal walcz¹c o oddech. Trwali tak przez chwilê w milczeniu.
Wreszcie dziewczyna znowu przemówi³a.
Czy chcesz napiæ siê herbaty? spyta³a. Potem mo¿emy to zrobiæ jesz-
cze raz, jeSli masz ochotê.
By³oby mi³o. Opowiesz mi trochê wiêcej o swojej pracy i kapitanie Liddellu.
190
Usiad³a na ³Ã³¿ku. Palcem przejecha³a po kropelkach potu, które pokrywa³y
jej brzuch.
Nie jesteS niemieckim szpiegiem, prawda?
USmiechn¹³ siê i pokrêci³ g³ow¹.
OczywiScie, ¿e nie.
Nie mySlê tak naprawdê, ale zbyt wiele gadania szkodzi. Sam, rozumiesz.
Zmarszczy³a brwi. Nie masz mi za z³e, ¿e spyta³am, prawda?
Nie b¹dx g³upia.
Cieszê siê. Poppet z uSmiechem w³aScicielki poklepa³a jego skurczony
teraz cz³onek i wsta³a, by zaparzyæ herbatê.
W ci¹gu nastêpnej godziny Tennant przekona³ naiwn¹ m³od¹ kobietê, ¿e jego
praca, polegaj¹ca na kwalifikowaniu kandydatów dla MI5, stanie siê du¿o ³a-
twiejsza dziêki informacjom o wewnêtrznych sprawach s³u¿b specjalnych. Wy-
t³umaczy³ Poppet, ¿e w obliczu przeraxliwej biurokracji marnowa³ wiele czasu na
kr¹¿enie w miejscu. Dane z pierwszej rêki bardzo mu pomog¹. Poppet zgodzi³a
siê prawie natychmiast. Przecie¿ byli po tej samej stronie, a ona nie zna ¿adnych
straszliwych sekretów. Ich pakt zosta³ przypieczêtowany nastêpn¹ seri¹ pieszczot
na w¹skim ³Ã³¿ku. Tennant obieca³ te¿ Poppet, ¿e zastosuje wobec niej psychote-
rapiê w takim zakresie, jaki uzna za konieczny. Zupe³nie bezp³atnie.
Morris Black dotar³ do mieszkania Katherine Copeland krótko po pó³nocy.
W pokoju by³o gêsto od dymu z papierosów, a pusta szklanka i na wpó³ opró¿-
niona butelka szkockiej sta³y na biurku. Katherine poda³a goSciowi krzes³o. Usiad³,
nie zdejmuj¹c przemoczonego p³aszcza przeciwdeszczowego.
Katherine wygl¹da³a na zdenerwowan¹. Jej policzki pokrywa³ rumieniec, a o-
czy p³onê³y dziwnym, niemal gor¹czkowym blaskiem. Napije siê pan czegoS?
spyta³a.
Black pokrêci³ g³ow¹.
Nie, dziêkujê. Odkaszln¹³ lekko. W liScie wspomnia³a pani coS o zdjê-
ciu, które pani da³em. O nowych informacjach zwi¹zanych z t¹ fotografi¹.
Katherine uSmiechnê³a siê.
Spotykamy siê tylko w interesach, co?
Mówi³a z pewnym trudem. Black nagle zorientowa³ siê, ¿e jest zupe³nie pijana.
A w jakim innym celu mielibySmy siê spotykaæ? spyta³.
M³oda kobieta opad³a na krzes³o naprzeciwko inspektora.
Jako przyjaciele.
Jest póxno. PodkreSla³a pani, ¿e to pilna sprawa.
Katherine zmierzy³a go d³ugim, oceniaj¹cym spojrzeniem.
Jest pan ca³kiem przystojny. Na swój sposób. Zmarszczy³a brwi. Mo¿e
dlatego Bingham mySla³, ¿e to oka¿e siê tak ³atwe.
Bingham?
Facet, dla którego pracujê. W ambasadzie.
Obawiam siê, ¿e nie rozumiem.
191
Chcia³, ¿ebym siê z panem przespa³a. Wywêszy³a pana sekrety. Dowiedzia³a
siê, dlaczego wszyscy tak siê denerwuj¹ tymi morderstwami. Znalaz³a przeciek.
Przeciek?
Bingham s¹dzi, ¿e Churchill ma przed nami jakiS wielki sekret. Ameryka-
nami, mówi¹c SciSle. CoS wspólnego z pana morderstwami. Cicho-sza.
Black wpatrywa³ siê ni¹. Powoli zaczyna³a mu Switaæ prawda.
Pani jest szpiegiem powiedzia³ cicho.
Nie za dobrym. Nie wed³ug Binghama.
Nie przypadkiem znalaz³a siê pani w poci¹gu do Cambridge, prawda?
Prawda.
Ani w restauracji.
Ma pan racjê.
Bo¿e mrukn¹³ ze zmêczeniem. Patrzy³ gdzieS ponad g³ow¹ Katherine.
Dlaczego pani mi to wszystko mówi?
Bo jestem zupe³nie cholernie pijana i przez ostatnich siedem czy osiem go-
dzin zbiera³am siê na odwagê, aby to panu powiedzieæ, Morrisie Black z ³aski Bo-
¿ej ze Scotland Yardu. Nie podoba mi siê to, co chcieli ze mn¹ zrobiæ. Co chcieli,
¿ebym zrobi³a panu. Nie podoba mi siê. Wcale a wcale. By³a na granicy ³ez.
Oni?
Bingham i jego kumple.
Ile oni wiedz¹?
Nie tyle, ile by chcieli. Pokrêci³a g³ow¹. Bo¿e, muszê byæ szalona.
Mówi³a pani, ¿e pracuje dla Binghama. Czas przesz³y.
Odebrali mi sprawê.
Dlaczego?
Bo nic nie osi¹gnê³am. Powiedzia³, ¿e Swiat staje na g³owie. ¯e ju¿ za póxno.
A kim dok³adnie jest ten Bingham?
Pierwszym sekretarzem ambasady. Odpowiada tak¿e za wywiad.
Kto jeszcze wie o ca³ej aferze?
Katherine rozeSmia³a siê.
Zgodnie z tym, co on mówi³, to prawie wszyscy. Niemcy w Berlinie, Ro-
sjanie. Wydaje mi siê, ¿e niepokoj¹ go te¿ i nasi ludzie. Nie za bardzo zgadza siê
z Kennedym.
Black zamkn¹³ na chwilê oczy. Bagno, po którym dot¹d st¹pa³ i tak by³o grz¹-
skie. Teraz zmieni³o siê w pole minowe. Sprawy komplikowa³y siê. Inspektor spoj-
rza³ znowu na Katherine. Nie móg³ pozwoliæ, by znów go nabra³a. To, co mówi³a,
brzmia³o szczerze, ale nie mia³ pojêcia, czy nie gra³a jakiejS roli. Zwierzenia jako
sposób na zdobycie zaufania? Próbowa³ skupiæ siê na istocie problemu, ale czu³
tylko narastaj¹cy ból g³owy.
Mówi³a pani, ¿e mamy porozmawiaæ o zdjêciu.
To ma³a miejscowoSæ w Niemczech. Nazywa siê Strobeck. Wed³ug legendy,
tu w³aSnie grano w szachy po raz pierwszy w Europie. Ucz¹ tej gry nawet w szko³ach.
Szachy. Szachownica w szafce Rudelskiego. Stolik do gry w klubie w So-
ho, gdzie ostatni raz widziano Talbota. Gurney z gara¿u rozgrywajacy partyjkê
192
z Talbotem. Zdjêcie. Dobry Bo¿e szepn¹³, kiedy kawa³ki uk³adanki po³¹czy³y
siê w jego g³owie. Dlaczego nie dostrzega³ tego wczeSniej?
W szachy mo¿na graæ tak¿e korespondencyjnie powiedzia³a Katherine.
Rozegranie partii trwa czasem miesi¹cami.
Co? Black, wyrwany z zadumy, spojrza³ na m³od¹ kobietê. Co pani
powiedzia³a?
Pisz¹ listy tam i z powrotem. Przesy³aj¹ wiadomoSæ o kolejnych ruchach.
W tym momencie Black wiedzia³ ju¿ wszystko. Ostatni kawa³ek wskoczy³ na
swoje miejsce. Poj¹³ wreszcie, w jaki sposób Kuba Peda³ wybiera swoje ofiary
i dlaczego. By³ kompletnym g³upcem, ¿e nie dostrzeg³ tego ju¿ kilka miesiêcy
temu. Wsta³. Musi natychmiast zadzwoniæ do Swifta.
Czy ma pani telefon?
Tam. Katherine wskaza³a w kierunku kuchni. Black starannie zamkn¹³
za sob¹ drzwi. Pojawi³ siê w kilka minut póxniej. Zmêczony wyraz twarzy znik-
n¹³. W oczach inspektora malowa³o siê podekscytowanie.
Muszê ju¿ iSæ.
Czy to zdjêcie jest wa¿ne? spyta³a Katherine wstaj¹c.
Skin¹³ g³ow¹.
Tak. Bardzo wa¿ne. Odwróci³ siê i ruszy³ do drzwi.
Cieszê siê, ¿e mog³am pomóc powiedzia³a Katherine gorzko. Wzruszy³a
ramionami. Ale przecie¿ odrobina zdrady pomiêdzy przyjació³mi nie ma ¿ad-
nego znaczenia, prawda?
Black zatrzyma³ siê raptownie.
Przepraszam.
Za co? Jestem tylko k³amliw¹ suk¹, która próbowa³a pana szpiegowaæ.
Black podszed³ do niej o krok.
Nie. Nie jest pani. USmiechn¹³ siê. Jest pani naprawdê cudowna, je¿eli
[ Pobierz całość w formacie PDF ]