[ Pobierz całość w formacie PDF ]
złotego trunku, zalewając sobie spódnicę. Krzyknęła.
- Cóż za marnotrawstwo... - Pokręcił głową Scotty.
97
S
R
- Ta plama tak łatwo nie zejdzie. - stwierdził Blake, skacząc od razu na
ratunek. - Chodz, możesz skorzystać z łazienki w moim biurze. A tobie, Scotty,
dziękujemy. Zajmę się Norą.
Zatrzasnął za nimi drzwi i szybkim krokiem przemierzył korytarz,
prowadzÄ…c NorÄ™ do swego gabinetu.
- Czemu to zrobiłeś? O czym on mówił? - naciskała wzburzona Nora, gdy
zamknęły się drzwi jego pokoju. - Wyjaśnij mi, dlaczego rozpowiedziałeś, że się
zaręczyliśmy?
Blake spojrzał na zaplamioną spódnicę i szeroko uśmiechnął się.
- Jesteśmy kwita. Zdejmij ją, to odeślę do pralni. Będzie gotowa za
godzinÄ™...
- I co będę robić przez godzinę bez spódnicy? - zaczęła.
Blake roześmiał się i przyniósł z łazienki biały szlafrok. Po chwili wziął
od Nory mokrą spódnicę i zamienił kilka słów ze swą sekretarką, która z kolej
przejęła pakunek od niego.
- Przykro mi w sprawie Maitlands - powiedział ponuro, kiedy przysiadł
obok niej na krześle. - Musisz jednak wiedzieć, że mówiłem poważnie o pracy
dla ciebie. PresCorp ma duży dział IT, w którym na pewno poczujesz się jak
ryba w wodzie.
- Nic się nie stało. I tak zamierzałam odejść. Czułabym się tam dziwnie.
Kelly i Ryan właśnie się zaręczyli... - przerwała, przypominając sobie, że oblał
ją drinkiem. - Czemu przerwałeś naszą rozmowę z Prescottem? Chyba nie
mówił poważnie o tych zaręczynach?
Blake wzruszył ramionami.
- Nie chciałem, by mówił za mnie. Prawda jest taka, Noro, że od
dziesięciu lat marzy, żebym się ustatkował, ożenił... Twierdzi, że dzięki temu
będę lepszym dyrektorem, lojalnym i związanym z firmą. Nie chce też, bym
popełnił jego błąd i nie miał komu zostawić majątku.
98
S
R
Blake wstał i podszedł do Nory. Poczuła uderzającą do głowy falę gorąca.
Domyślała się, do czego zmierza.
- Wszystko dzieje się tak szybko. To trochę przerażające... Nigdy
wcześniej nie prosiłem nikogo o rękę, dlatego przepraszam, jeśli zrobię coś nie
tak. Potrzebujemy siebie nawzajem, Noro.
Jej usta zaczęły drżeć.
- Mówisz o małżeństwie z rozsądku?
- Absolutnie! - Blake zacisnął usta. - Myślisz, że ci nie ufam? Prawda jest
taka, że to do siebie nie miałem zaufania. Zawsze działam rozsądnie, jednak z
tobą stało się inaczej. Kierowały mną tylko emocje. Ale taka jest miłość,
prawda? Spotykasz kogoÅ›, kto ciÄ™ zaskakuje i ekscytuje, kogoÅ›, kto rozbudza w
tobie nieznane wcześniej pokłady namiętności i rozwesela, kogoś, kto pokazuje
ci, jak prawdziwie piękny jest świat.
Nora wydała z siebie dzwięk, który Blake rozpoznał jako aprobatę.
Chwyciwszy jej dłonie, przycisnął je do serca.
- Niektórzy ludzie przechodzą przez życie, nigdy nie spotykając takiej
osoby. Też tak myślałem o sobie, do czasu, kiedy spotkałem ciebie...
- Ale prawie się nie znamy - zaprotestowała nieśmiało. - Minęło zaledwie
kilka dni...
- Czy chcesz ze mną być? - zapytał szybko.
- Wiesz, że tak - odparła.
- W takim razie daj się porwać. Wyjdz za mnie. Jeśli się zgodzisz,
będziesz miała wszystko - moją miłość, dzieci, szaloną rodzinę, mojego szefa.
Owszem, wnoszę duży bagaż, ale właśnie takiego będziemy potrzebować
podczas nadchodzÄ…cej przeprawy.
- Ale znamy się pięć dni... - wtrąciła Nora, której ułożony świat
kompletnie zwariował. - Nie możemy stwierdzić, czy pasujemy do siebie na
dobre i złe.
99
S
R
- Po to są długie zaręczyny - powiedział Blake. - Z pierścionkiem na twej
dłoni będziemy mieli na wszystko czas. Kiedy będziesz gotowa, wprowadzisz
się do mnie. Dam ci tyle czasu, ile będziesz potrzebowała.
Nora uśmiechnęła się szeroko i pozwoliła, by szlafrok opadł na podłogę:
- Wydaje mi się, że te warunki są do zaakceptowania.
- Naprawdę? - Blake był zachwycony.
Nagle Nora krzyknęła:
- Kocham cię! Chcę zostać twoją żoną! - I rzuciła się wprost w jego
objęcia.
100
S
R
[ Pobierz całość w formacie PDF ]