[ Pobierz całość w formacie PDF ]

życzliwość. Uśmiech jednak nie dotarł do oczu. Może obawiała się zmarszczek? - Ale widzę,
że się pakujecie? Czyżbyście wyjeżdżali?
Tula, której kłamstwa przychodziły z największą łatwością, pospiesznie wyjaśniła:
- Tak, nareszcie uda nam się wyrwać na trochę z domu, chcemy odwiedzić krewnych w
Norwegii.
Tomas natychmiast ją zrozumiał. By nie budzić podejrzeń, nie można było nawet wspomnieć
o uzdrowisku Ramlosa.
49
- O, to daleka podróż - pani Backman najwyrazniej była z tego dość zadowolona. - Ale
przede wszystkim przybywam tu, by wyjaśnić co nieco waszemu synowi. Dobrze rozumiem,
że wczorajsze spotkanie musiało nim wstrząsnąć. Powiedz mi, proszę, gdzie spotkałeś tę,
którą nazywasz Magdaleną Backman?
Tula, Tomas i Christer popatrzyli na siebie bezradnie, ale uznali wreszcie, że w tej kwestii nie
majÄ… nic do ukrycia.
- W uzdrowisku Ramlosa - odpowiedział Christer.
Pani Backman opuściła powieki, by przypadkiem w jej oczach nie odbiło się, co myśli. Wcale
nie musiałaś tego robić, pomyślała Tula. W twoich martwych oczach i tak na żadne odczucia
nie ma miejsca.
Kiedy dama rozważyła w duchu wszystko, powiedziała:
- Wobec tego lepiej teraz rozumiem. Było to dla nas zagadką, dziewczynka bowiem nigdy
nie stykała się z obcymi. Ciężko chorowała.
Wcale w to nie wierzę, pomyślał Christer, ale wstrzymał się od komentarzy.
- Będę z wami całkiem szczera - oświadczyła kobieta o pięknych, regularnych rysach twarzy
i nic nie mówiących zimnych oczach. - Rzeczywiście osoba, którą spotkałeś, była
Magdaleną Backman, córką mego męża. Ale ona już nie żyje.
I jeszcze raz Christer pomyślał: Nie wierzę ci, ty lodowy stworze, który skrywasz się za
kamiennÄ… maskÄ….
Zdawał sobie sprawę, że bardzo pragnie, by jej słowa okazały się nieprawdą, nie chciał
przyjąć do wiadomości tego, co mówi wyniosła dama.
- Nie żyje? - powtórzył bezdzwięcznie.
- Niestety, to prawda. Miała słabe zdrowie, sam ją przecież widziałeś. Była zrenicą w oku
mego męża i pustka, jaka powstała po jej śmierci, okazała się dla niego nieznośna.
Odchodził wprost od zmysłów. W tym samym mniej więcej czasie nasza młodziutka
krewniaczka straciła oboje rodziców. Ona także ma na imię Magdalena. Przygarnęliśmy
więc sierotę do siebie i to uratowało mego męża od szaleństwa. Nikt nie może zastąpić jego
prawdziwej córki, ale Magdalena, która mieszka teraz z nami, jest mu wielką pociechą.
- Ale macie państwo jeszcze swojego własnego syna - powiedział Christer.
Tula zerknęła na niego z ukosa. Czy nie słyszała przypadkiem w jego głosie jadowitej
złości?
50
- O, tak, oczywiście mamy naszego małego synka - przyznała pani Backman. - Ale mój mąż
był szczególnie mocno związany z córką.
Tak, ironia na twarzy Christera stała się teraz widoczna dla wszystkich. Tula dobrze znała
swego syna i obawiając się kolejnego nieobliczalnego wybuchu, powiedziała szybko:
- To naprawdę tragiczna historia, pani Backman. Przykro mi ogromnie, że mój syn dotknął
wczoraj tak czułych strun, musiało to być dla państwa niezwykle bolesne.
- Rozumiem jego oszołomienie - odparła dama i wstała.
Odrzuciła na poły tylko serdeczne zaproszenie Tuli na filiżankę kawy. Czekała ją długa
podróż do Linkoping, a zapadł już przecież wieczór. W dodatku jej mąż nic nie wiedział o tej
wizycie, nie chciała go jeszcze bardziej niepokoić...
Kiedy wyszła, odetchnęli z ulgą.
- No cóż, to wszystko tłumaczy - stwierdził Tomas.
- Doprawdy? - wojowniczo podniósł głos Christer. - Doprawdy?
- Christer ma rację - oznajmiła Tula. - Ta sprawa brzydko mi pachnie. Jej wyjaśnienia tak
naprawdę niczego nie wyjaśniły.
- Właśnie - zgodził się z matką Christer. - Backman miałby cierpieć po stracie córki?
Niemożliwe. Magdalena mówiła, że traktował ją jak powietrze. Nie mógł jej darować, że nie
jest chłopcem. Kiedy przyszedł na świat jej braciszek, ojciec widział tylko jego. Dla pana
radcy handlowego Magdalena w ogóle się nie liczyła. Możecie być pewni, że to właśnie on
przysłał do nas swoją żonę!
- Jej wizyta miała najwyrazniej na celu zamknięcie ust Christerowi - doszła do wniosku Tula.
- Myślę, że mądrze postąpiliśmy, dając jej do zrozumienia, że połknęliśmy haczyk. I z jaką
ulgą przyjęła wiadomość o naszym wyjezdzie na koniec świata, którym jak pewnie uważa
jest Norwegia. Teraz przynajmniej zostawią nas w spokoju. Bóg jeden wie, co wymyśliliby,
gdyby było inaczej.
Christer zadrżał. Lodowate oczy Backmanów świadczyły o tym, że stać ich na wszystko.
- Ojcze, pamiętasz, co opowiedziałem ci o Saszy?
Kiedy przechodzili obok mnie wczoraj wieczorem, słyszałem, jak mówili, że muszą pozbyć
się psa. Stał się zawadą, nie był wart korzyści, jakie przynosił. To również brzmi dość
tajemniczo, prawda?
- Owszem. Ale najwyrazniej nie podejrzewała, że Sasza może być tutaj.
51
- Dzięki Bogu, że nie zaczął ujadać.
- Raz dobiegły mnie jego piski - wyznała Tula. - Ale tak ciche, że ona chyba nie mogła ich
usłyszeć. W każdym razie nie zareagowała, a ja na wszelki wypadek podniosłam głos.
- Pójdę po niego - powiedział Christer. - Ale i tak pojedziemy, prawda?
- Tak - rzekł Tomas powoli. - Tak, teraz trzeba jechać tym bardziej.
- Oczywiście - podchwyciła Tula. - Bo nawet jeśli twoja Magdalena nie żyje, powinniśmy
dowiedzieć się, co się naprawdę wydarzyło.
Christer poszedł na górę, ciągnąc nogi za sobą. Do tej pory nawet przez myśl mu nie
przeszło, że jego ukochanej przyjaciółki może już nie być wśród żywych.
Teraz musiał spojrzeć prawdzie w oczy.
52
ROZDZIAA V
Dlaczego? Dlaczego tu jestem?
Czym sobie na to zasłużyłam?
Czy jest ktoś, kto o mnie pamięta?
Nie wiedzÄ…, gdzie jestem?
Sama przecież tego nie wiem.
Te straszne, paskudne ściany, wysokie i takie ciasne jak kanał szybu.
Tylko małe okienko na samej górze. Na co mi ono? Zwiatło, które przez nie wpada, ledwie
do mnie dochodzi. Zniszczone drzwi, tak przerażająco brzydkie. Prawie stale zamknięte.
Otwór, przez który wsuwają to ohydne jedzenie.
Nie mogę się ruszyć. Zatęchłe powietrze. Moje śliczne suknie, co oni z nimi zrobili?
Okropny, sztywny chałat drażni moją skórę, kaleczy kark i szyję. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl