[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wyjaśnił swoje zachowanie.
- Jestem bardzo podniecony, Lacey. Jessica wie, że jesteśmy kochankami. Jestem
jednocześnie zbyt staroświecki, aby - jako jej ojciec - ujawniać jej...
Przerwał, gdy Lacey zaczerwieniła się. Nieśmiały uśmiech błąkał mu się po ustach. Rękę
położył na jej twarzy, chłodząc koniuszkami palców rozpłomienione policzki.
- A więc nic się nie zmieniło. Zdumiewające. Pamiętasz, jak kochaliśmy się po raz
pierwszy? Jak nie chciałaś patrzeć na mnie i jak zmieszana byłaś, kiedy...
- Naprawdę myślę, że im wcześniej ustalicie datę ślubu, tym lepiej - powiedziała
Jessica z pozorowaną powagą. - Miałeś rację, tato. To nie była ryba... - dodała.
To popołudnie zmęczyło Lacey. Gdy Lewis odwoził je do domu, powiedziała sobie, że to
świeże powietrze uczyniło ją tak słabą i senną. W istocie jednak wyczerpywał ją
emocjonalny stres. Do tego stopnia, że najchętniej poszłaby do łóżka i obudziła się dopiero
wtedy, kiedy to wszystko się skończy, a życie unormuje. I zniknie z niego Lewis.
Ale jeśli rzeczywiście chciała tego, to dlaczego sama myśl o życiu bez niego sprawiała,
że czuła się tak mizernie i beznadziejnie?
Przeżyłam już raz miłość i jej utratę, wspominała niechętnie, przebierając się na wieczór.
Przeżyłaby to jeszcze raz. Ale czy na pewno? Wtedy była młodsza, silniejsza, miała
określony cel w życiu. Musiała myśleć o Jessice - swym dziecku. Nadal musi, ale Jessica
jest już przecież dorosła.
Jej mały domek miał na szczęście tylko dwie sypialnie. Lewis musiał w związku z tym
po kolacji zameldować się w hotelu. Jessica dokuczała im z tego powodu, mówiąc, że skoro
już raz złapała ich razem w łóżku, to nie ma sensu, aby Lewis wracał do hotelu.
- Będę tęskniła do was obojga, gdy wrócę na uczelnię - powiedziała Jessica, wchodząc
do sypialni Lacey. - Ale, na szczęście, nie będzie to długo trwało. Spotkamy się wszyscy po
zakończeniu semestru, Ian załatwił mi też badania w tym okresie. To mi przypomina, że
muszę do niego zadzwonić i dokładnie ustalić termin. Ostatniej nocy myślałam, jakie mam
szczęście. Już nie tylko dlatego, że się w ogóle urodziłam, ale że żyję w takich czasach. Nie
77
muszę podejmować okrutnej decyzji, jak niegdyś ojciec. Zastanawiałam się, mamo, czy
tamta kobieta, ta, dla której porzucił cię...
- Jess, błagam. Nie chcę o tym rozmawiać.
Ręka jej drżała, gdy próbowała zdjąć kolczyk.
- Jess, nie... podniecaj się zbytnio myślą, że ja i Lewis możemy do siebie wrócić.
Chodzi o to, że jeszcze za wcześnie i... to może... może nie wypalić.
- Co? - Jessica utkwiła w niej wzrok i zaśmiała się. - Nie bądz głupiutka, mamo. To
jasne jak słońce, że durzycie się w sobie bez pamięci. Kiedy ojciec patrzy na ciebie,
przypomina mi wygłodniałego psa, wybałuszającego ślepia na bardzo smakowity kąsek.
- Dziękuję bardzo - odparła Lacey, opuszczając nisko głowę, by Jessica nie mogła
dostrzec uczuć malujących się w oczach.
Lewis był wyśmienitym aktorem. To musiała przyznać. Ale nie była pewna, czy jego gra
mogła kogoś na dłużej oszukać. Prędzej czy pózniej Jessica i tak dowie się prawdy. Jednak
dopiero po badaniach. Jak podkreślił Lewis, wtedy oboje będą jej potrzebni. Szczególnie,
jeśli wyniki okażą się niepomyślne.
- Dlaczego nie pojedziesz jutro z ojcem? Nic ciÄ™ tu chyba teraz nie trzyma.
- Nie? A praca to nic?
- Tak, ale przecież zostawisz ją, kiedy się powtórnie pobierzecie, nieprawdaż? Wiem,
że będziesz chciała kontynuować zbieranie funduszy. Z tego, co mówił mi ojciec, wynika,
że jest bardzo zaangażowany w badania nad skutkami zaburzeń genetycznych. Na pewno
cię poprze. Ale jeżeli będziesz miała dziecko... lub może dwoje...
Lacey wstała, wzdychając.
- Zejdzmy lepiej na dół - powiedziała do córki. - Lewis będzie tu wkrótce.
ROZDZIAA ÓSMY
Kolację jedli w tej samej restauracji, do której Lacey zabrała Jessikę po uroczystości ku
czci małego Michaela.
Wtedy właśnie, w tej restauracji, przeżyła szok, widząc Lewisa. Nawet przez moment nie
marzyła o tym, że któregoś dnia usiądzie z nim przy stole w tym samym miejscu. Nie
przypuszczała także, że będzie z nimi Jessica. Nie mogła też przewidzieć, że sytuacja zmusi
ich do udawania, iż oboje z Lewisem rozważają ponowne małżeństwo.
78
Nie miała i dziś zbyt dużego apetytu. Z tego samego powodu. Choć teraz Lewis siedział
o wiele bliżej niż wtedy.
Dla postronnego widza tworzyli obraz szczęśliwej rodziny, bliskiej sobie i kochającej się.
Przymknęła oczy, myśląc o tym z bólem. Tylko ona bowiem wiedziała, jak bardzo pragnie,
aby ten obraz się urzeczywistnił.
- Nic ci nie jest, mamo? Zbladłaś trochę - stwierdziła zaniepokojona Jessica.
- Jestem po prostu zmęczona, i tyle - wykręciła się przywołując na twarz wymuszony
uśmiech. Dla dobra Jessiki musiała robić dobrą minę do złej gry, przynajmniej do czasu
przeprowadzenia badań.
Pokręciła głową, gdy Lewis zapytał, czy życzy sobie napić się jakiegoś szczególnego
wina. Ale zauważyła, że Jessica pochyliła się nad ojcem i szeptała mu coś do ucha, gdy
wołał kelnera.
Pózniej popatrzyła oszołomiona na kubełek z lodem i szampana.
- To pomysł Jessiki. Uważa, że powinniśmy uczcić nasze pojednanie i wznieść toast za
przyszłość - tłumaczył Lewis.
Kiedyś Lacey uwielbiała szampana. Rozkoszowała się jego lodowatym zimnem na
języku i bąbelkami, łagodnie spływającymi do gardła. Teraz mdlił ją troszeczkę, podobnie
jak sam widok jedzenia, stojÄ…cego przed niÄ….
Wysilała się, jak tylko mogła, aby wyglądać na szczęśliwą i odprężoną. Z ukradkowych
spojrzeń Lewisa wnioskowała jednak, że mogła oszukać Jessikę, ale nie jego.
Zrobiło jej się dziwnie przykro, kiedy uzmysłowiła sobie, że to nie córka zna ją najlepiej,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]