[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Mam oba wycinki z gazety. Dowiedziałem się z nich wiele. Milicja, po nitce do
kłębka, wykryła wszystko.
I napad na profesora w parku, i ró\ne kradzie\e w blokach, i dwukrotne
obrabowanie kiosku, i wyrywanie torebek samotnym kobietom na ulicy,"i
wyłudzanie od chłopaków i dziewcząt pieniędzy grozbą albo obietnicami.
Wszystko to robili członkowie  Związku Napoleonów" Szef siedzi ju\ za
kratkami. Udawał studenta, nosił studencką czapkę, ale 'nawet ogólniaka nie
sko-czył. Wykolejeniec. A podobno zdolny, bardzo zdolny, tylko uczyć się nie
chciał. Wciągał chłopaków w takie ró\ne niby nadzwyczajności, a potem
szanta\ował, \e milicja jest na ich tropie, \e musi  posmarować" Zmuszał do
posłuszeństwa. Co ukradli, było dla niego, a im na odczepnego dawał parę groszy.
Cała szkoła opisy w  Expressie" czytała. Gadaliśmy o tym stale, a Wiktor parę
razy mówił, \e gdyby nie ja, to ci chuligani grasowaliby jeszcze. W gazecie o
mnie nie było. Pan kierownik zaraz wtedy w milicji zastrzegł, \eby mojego
nazwiska nie wymieniać. Mo\e to i lepiej, bo chocia\ przyjemnie byłoby czytać
czarno na białym, \e się do złapania szajki przyczyniłem, z drugiej znów
strony, kto wie, czy inne chuligany nie mściłyby się na mnie?
Co do El\biety  to i ona o tym wszystkim wiedziała. I ode mnie, i z gazet,
i... od Aliny, bo Alina do niej napisała list. Drobnym maczkiem na całe cztery
strony. Nie czytałem, tylko mi El\bieta pokazywała i opowiedziała. Alina ju\
dawno przyznała się do wszystkiego ojcu. Bo jej było strasznie wstyd i
sumienie jej spać nie dawało, \e ojciec jest dla niej taki dobry, troskliwy
jak najczulsza niańka, a ona tak podle postępowała. Wyniosła z domu raz
materiał na bluzkę, a raz jakąś torebkę, którą jej mama dostała w prezencie od
klientki. Wyniosła, bo szef \ądał pieniędzy i groził, \e je\eli się nie
postara o pieniÄ…dze, to zawiadomi matkÄ™, \e ona siÄ™ spotyka z Wiekiem,. A
potem znowu grozili, \e matka siÄ™ dowie o tych wynoszonych rzeczach.
Alina ju\ traciła głowę, ju\ nie wiadomo co gotowa była zrobić, \eby się tylko
nie wydało. A pani Brodzka myślała, \e to mą\ na wódkę wyniósł, i było
straszne piekło.
Kiedy Alina zauwa\yła, \e ja coś zmiarkowałem z tą składką na wieniec, to ju\
się zatrwo\yła, tylko ją ten mój napis nad wejściem do klatki schodowej
uratował. Ale potem bała się znowu, \e o materiale na bluzkę dowiem się w
rozmowie z El\bietą. Niepokoiło ją, \e El\bieta mo\e się ze mną zaprzyjaznić i
jakimś *" nieostro\nym słowem zdradzi to, co wie. Dlatego postanowiła nas
poró\nić. Dlatego mnie o El\bietce, a El\bietce o mnie opowiadała niestworzone
rzeczy. Teraz tego bardzo \ałuje. Przeprasza El\bietę i przeprasza mnie. Mo\e
do mnie oddzielnie napisze, ale teraz jej bardzo wstyd, bo to przecie\ ja
uratowałam ją, bo to przecie\ mnie zawdzięcza, \e nie zasiądzie na ławie
oskar\onych razem z chuliganami, którzy Bóg wie do czego mogli ją doprowadzić...
El\bieta zaglądała do listu, opowiadała, trochę czytała. Kiedy skończyła, nie
patrzyłem jej w oczy, bo wiedziałem, \e teraz na koniec i ona mnie pochwali, i
Strona 137
O¿ogowska Hanna - Tajemnica zielonej pieczêci 2007-03-28
czułem się trochę głupio, jak zawsze w takich wypadkach. Ale ona nic dalej nie
mówiła. Pomyślałem sobie, \e pewnie trudno jej znalezć takie niezwykłe
pochwały, przecie\ nawet Wiktor, który jest wygadany, kiedy się dowiedział o
tym wszystkim, to tylko powtarzał  rany Julek!" bez końca.
Zęby to milczenie przerwać, powiedziałem:
 Głupia Alina, przecie\ ja dawno o wszystkim wiedziałem: i o Wieku, i o
materiale na bluzkę, i pieczątkę u niej widziałem. Nie potrzebowałem się od
nikogo dowiadywać. Ma się ten kark i głowę na nim."
A ona mówi:
 Głowę, owszem, ale jaką? Według mnie  mówi  nie tylko Alina okazała się
głupia. Pamiętasz naszą rozmowę? Ja zauwa\yłam, \e jej coś jest. Dlaczego mi
wtedy nic nie powiedziałeś? Znalezlibyśmy radę. Gdyby ju\ wtedy złapano tych
chuliganów, to mo\e uratowałoby się jakiego chłopaka, mo\e i niejednego z
tych, których do tej pory szej «ZwiÄ…zku Napoleonów» wciÄ…gnÄ…Å‚. Tak...  mówi 
głowę na karku masz, ale w głowie... nie bardzo."
Tak mnie pochwaliła El\bieta!
Kiedy to usłyszałem, zrobiło mi się coś takiego, \e naprawdę językiem nie
mogłem ruszyć. A potem jak ju\ mogłem, to nie wiedziałem, co powiedzieć, bo
rzeczywiście, gdybym wcześniej... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl