[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tym jaskinie:
Ja Khandargyn witać was w nasza domy. Witać duża kobieta,
witać Rzymian!
76
Boudikka uniosła brwi. Rozumiała wystarczająco perski, by
uznać to witać duża kobieta za nieco dziwne, ale cóż, wielki wódz,
najwyrazniej starał się być dyplomatą. Anastenes poprosił ją, by
zważyła na ważność nawiązanych stosunków dyplomatycznych. No
cóż, mając wielkiego wodza przed sobą, obok Persa, który miesz-
kał wśród tych ludzi, a za sobą jedynie dwóch żołnierzy i jednego
rzymskiego uczonego, Boudikka mogła sobie pozwolić przy tak ma-
łej publiczności na gest czysto formalnego uznania danego kogoś za
równego sobie, oddając mu salut, jako wobec kogoś przynajmniej
formalnie godnego szacunku. W końcu miała dbać o dyplomację,
zwłaszcza skoro wielki wódz zachowywał się tego dnia trochę bar-
dziej poprawnie, jednak jej zdaniem nie zasługiwał na szacunek.
Niech będzie, że raz odda ten gest szacunku, dla dobra dyploma-
cji. Tak pomyślawszy, nie namyślając się dłużej, zrobiła dwa kroki
do przodu w stronę wodza i szybkim ruchem wyjęła miecz, by od-
dać mu honorowy salut.
Jestem centurion. . . zaczęła po łacinie i nie dokończyła,
gdyż wielki wódz, zamiast stać spokojnie i czuć się uhonorowa-
ny, że rzymski centurion oddaje mu salut mieczem wobec równego
sobie, błyskawicznie odskoczył z zaskoczeniem w oczach. Porwał
jakiś leżący kamień, rzucił nim w jej stronę, po czym natychmiast
ruszył do ucieczki w stronę tunelu, z którego przybył. Osłupia-
ła Boudikka zarejestrowała trzech Mongołów, którzy pojawili się
w tym momencie w innej części tunelu i musieli widzieć całą sytu-
ację. W ich stronę biegł wrzeszczący po mongolsku Khandargyn.
Na twarzach przybyłych Mongołów pojawił się gniew, natomiast
na twarzy Persa na chwilę odmalowało się osłupienie, znikając za-
raz pod błyskiem zrozumienia w oczach. Wyglądało na to, że tylko
on zrozumiał ogromne nieporozumienie kulturowe jakie zaszło.
I nagle. . . wybuchł gejzer! Zadrżały ściany i w tym momencie
wrząca woda rozsadziła kawałek ściany tunelu. Boudikka poczuła
tylko, jak Pers skoczył na nią, spychając ją w bok, i zanim zdążyła
zareagować, strop tunelu zaczął się zapadać. . .
77
Konsul półleżał na sofie w bibliotece i czytał spokojnie Hero-
dota. Herodot musiał być człowiekiem o bardzo otwartym umyśle
i życzliwym oraz chętnym wiedzy, skoro podróżował po świecie
i zdobywał wiedzę o życiu różnych ludów. Czy gdyby żył w erze
Imperium Romanum, jego życie wyglądałoby inaczej? Może tak,
może nie. W każdym razie żył w czasach wolnych polis helleńskich.
W czasach, zanim Rzym podporządkował sobie część świata, by po-
tem kolonizować coraz nowe tereny, aż wreszcie zacząć na zasadach
rywalizacji z Persją tworzyć technologie. Bez rozwoju takiej potęgi
Rzymu, technologii, a zwłaszcza pewnej względnej stabilności na-
rzuconej światu przez Rzym i Persję, wszystko mogło się inaczej
rozwinąć. Ale jednak w każdym czasie, i Herodota, i Rzymu epoki
kosmicznej, w której żył Anastenes, największym problemem czło-
wieka stawał się często inny człowiek. Czy potrafimy wyjść poza
nasze uprzedzenia, stereotypy, podziały, czy potrafimy zrozumieć
innego człowieka? Herodot to potrafił, starał się właśnie poznać
i zrozumieć czy sam Anastenes to potrafił? Pytanie było dość
istotne, skoro dowodził misją objęcia protektoratem rzymskim tej
planety, i przede wszystkim misją zdobycia niezwykłych kryształów
energetycznych. Ale tak naprawdę Anastenes zdał sobie sprawę, że
chce poznać innego człowieka i nawiązać z nim kontakt. Niełatwa
sprawa, ale nie niemożliwa. Nie tylko z tak odmiennymi Mongoła-
mi. Oboje z Boudikką byli Rzymianami tyle że on greckiego, a ona
celtyckiego pochodzenia. Jednak nie to ich dzieliło, ale charaktery,
brak wzajemnego zrozumienia się. Choć ostatnio wreszcie udało im
się nawiązać pewien kontakt. Anastenes miał nadzieję, że uda im
się go utrzymać, a także że nawiążą pokojowe kontakty z ludzmi
z tego świata. Wszystko wydawało się iść w dobrą stronę. . .
I w tym momencie, pomiędzy jego rozważaniami a czytaniem
następnej strony Herodota, do biblioteki wpadła jak burza option
Wistella.
Konsulu! krzyknęła. Anastenes poderwał się na nogi. Wo-
jowniczka nie wbiegłaby z takim pośpiechem i nie krzyknęła tak do
niego, gdyby nie zdarzyło się coś wyjątkowego. Konsulu, zdrada!
78
%7łołnierze przywiezli rannego doktora Hanudera! Nasza centurion
zaginęła w jaskiniach! %7łądamy zemsty!
Chcę pełny raport, po kolei. Co się wydarzyło? spytał rze-
czowo Anastenes. Wszystko układało się już tak dobrze, a teraz
wyglądało na to, że problem wczorajszego dnia z pijanym wielkim
wodzem to wcale nie był największy problem do przezwyciężenia.
Mongołowie zwabili wszystkich w pułapkę i doprowadzili do
zawalenia tunelu przez puszczenie tam wrzÄ…cej wody z gejzeru.
Chcieli pozabijać tam Rzymian! To ten Pers nas zdradził! Kon-
sul na te słowa z niedowierzaniem uniósł wysoko brwi. Trudno by-
ło uwierzyć w takie rewelacje. Och, panie, porozmawiaj z tymi
dwoma żołnierzami, oni ci powiedzą, ledwo sami uniknęli śmierci!
zaklęła się option, widząc jego minę. %7łołnierze uskoczyli do
tyłu, gdy gejzer wybuchł i zaczął walić się strop, ale jeden doznał
lekkiego zranienia. Przysięgają, jak widzieli, że centurion chciała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]