[ Pobierz całość w formacie PDF ]
uczestniczek panieńskiego wieczoru i przesycone dymem z papierosów
powietrze w pokoju Connie oszołomiły ją i wytrąciły z równowagi.
- Chas... - zaczęła niepewnie.
- Chodzmy na spacer - wpadł jej w słowo. - Zwieże powietrze dobrze nam
zrobi.
- Doskonały pomysł! - ucieszyła się.
Włożyli dresy, ciepłe skarpetki i sportowe obuwie. Wiała chłodna,
orzezwiająca bryza. Ramię przy ramieniu wędrowali plażą tonącą w
ciemnościach, rozświetloną jedynie blaskiem migotliwych gwiazd. Nocni
spacerowicze szli dziarskim krokiem; trzymali się za ręce, wciągali w płuca
morskie powietrze i podziwiali majaczące w ciemności fale.
Gdy uszli spory kawałek drogi, zaczęli rozmawiać. Amy mówiła niewiele,
za to Chas dużo i chętnie opowiadał o sobie. Dziewczyna unikała zwierzeń.
Wkrótce miała opuścić kochanka i dlatego nie chciała zdradzać nazbyt wielu
szczegółów ze swego życia. Słuchała nieuważnie. Nie chciała nic o Chasie
wiedzieć. To by utrudniło ostateczne rozstanie; łatwiej jest porzucić
nieznajomego niż człowieka, który stał się bliski.
Czy naprawdę będzie w stanie opuścić swego pierwszego mężczyznę?
W czasie spaceru spotkała ich niespodzianka. Ujrzeli z daleka Tada i
Sally, oddalających się z wolna od hotelu. Narzeczeni trzymali się za ręce.
Byli tak zatopieni w cichej rozmowie, że nie zauważyli Amy i Chasa.
- Czyżby się rozmyślili? - zapytała z niepokojem Amy.
- Nie sÄ…dzÄ™. To nie jest sprzeczka, tylko zwierzenia. RobiÄ… to samo co my.
Wiele ci o sobie powiedziałem - odparł Chas. Amy zerknęła na niego
podejrzliwie. Chyba zauważył, że nie jest rozmowna. Uprzedzała go, że woli
zachować incognito.
- Co powiedziała Sally, gdy przyniosłeś jej sukienkę?
- Po prostu oddałem jej tę kieckę, a ona stwierdziła, że wszystko rozumie.
- Jak to zabrzmiało?
- Mam wrażenie, że istotnie coś pojęła.
- Nie wiem, o co tu chodzi - westchnęła Amy, bezradnie rozkładając ręce.
- Nie musisz. Wystarczy, że będziesz mnie słuchać.
- Chas... - zaczęła z irytacją, ale zmieniła zdanie. Po co się kłócić? I tak
wkrótce go opuści.
- Mogłabyś zostać tu do wtorku? - zapytał Chas. - Nie mam nic pilnego do
załatwienia, więc moglibyśmy spędzić razem jeszcze kilka dni. Apartament
jest wolny; sprawdziłem to. Po wyjezdzie rodziny będzie tu o wiele
spokojniej. Co ty na to?
Amy zastanawiała się, co odpowiedzieć. Gdyby się zgodziła, Chas z
pewnością nie posądzałby jej o chęć ucieczki. Mogłaby niepostrzeżenie
wyjechać.
- Nadchodzący tydzień mam wolny - odparła po namyśle. Nie skłamała, a
zarazem nie złożyła Chasowi obietnicy.
- Doskonale. Dłużej będziemy razem - odparł uradowany. Amy nie pytała,
jakie ma plany na tych kilka dni. Zapewne spędzą je w łóżku. Postanowiła
zmienić temat.
- Nie przedstawiłeś mi jeszcze Boba i jego żony... Ma na imię Jean,
prawda?
- SÅ‚ucham? - mruknÄ…Å‚ zbity z tropu Chas.
- Mówię o kuzynach, którym odstąpiłeś swój pokój.
- Ach, Bob i Jean! No cóż... ich dziecko zachorowało jednak na odrę.
- Wydawało mi się, że to była wietrzna ospa.
- Nie pamiętam dokładnie.
Amy zamilkła. Szli brzegiem morza, trzymając się za ręce. Wsłuchani w
szum morza, spoglądali na rozgwieżdżone niebo. Amy nie mogła
zaprzeczyć, że w jej uczuciach zaszła istotna zmiana. Nadal była
zdecydowana opuścić Chasa, ale motywy jej decyzji się zmieniły. Do tej
pory chciała po prostu definitywnie zakończyć przelotny romans. Teraz
wyjazd oznaczał ucieczkę przed realnym niebezpieczeństwem. Musiała
zniknąć, nim ta znajomość zagrozi jej planom na przyszłość.
Ach, jakie to przygnębiające, że zamiast spokojnie myśleć o wyjezdzie,
desperacko szuka dróg ucieczki.
ROZDZIAA ÓSMY
Następnego ranka Amy ocknęła się na dzwięk budzika. Chas pospiesznie
wyciągnął rękę, by go uciszyć.
- Ramię mi zdrętwiało, bo przez całą noc spała na nim pewna leniwa,
zmysłowa dziewczyna - mruknął zaspanym głosem. - Nie śmiałem się
poruszyć. Czy ta pani zechciałaby unieść swoją śliczną główkę, żebym mógł
wyciągnąć rękę i pomachać nią trochę, nim wróci mi czucie? Domyślasz się,
rzecz jasna, że właśnie ty jesteś tym niepoprawnym śpiochem.
- Ależ z ciebie okrutnik! Gdzie się podział tamten czuły kochanek, z
którym było mi nocą tak dobrze? %7ładen mężczyzna...
- No proszę, odezwała się znawczyni męskich obyczajów!
Dochodziła dziewiąta. Chas wyskoczył z łóżka i wziął prysznic. Wkrótce
miał się spotkać z Connie, by zawiezć ją do lekarza. Zrezygnował ze
śniadania. Postanowił wstąpić po drodze na kawę i kanapki.
- To badanie może trochę potrwać - uprzedził, żegnając się i całując Amy.
- Pozdrów Connie ode mnie.
Amy wzięła kąpiel. Długo leżała w ciepłej, pachnącej wodzie. Była senna i
zmęczona. Zamówiła śniadanie do pokoju. Pochłonęła sporą porcję jajek na
bekonie, kilka naleśników, a do tego mleko, herbatę i grzankę z dżemem.
Ubrała się i wyjrzała przez okno. Wczorajsze przyjęcie sprawiło, że wokół
hotelu kręciło się niewielu spacerowiczów. Rodzice wyprawili pociechy na
[ Pobierz całość w formacie PDF ]