[ Pobierz całość w formacie PDF ]

stole?
Gilda nieco zakłopotana spojrzała na niego, a w jej oczach, pojawił się
ukrywany strach kiedy szybko odparła.
 Masz na myśli przy twoim stole, Gustawie, ponieważ ja przecież jestem
tutaj właściwie tylko tolerowana.
 Jak wpadłaś na to?
 Ponieważ nie mam żadnego prawa, aby przebywać tutaj.
 %7Å‚adnego prawa?
 Nie! Codziennie zadaję sobie pytanie, kiedy każesz mi się wyprowadzić.
Spojrzał na nią z wyrazem stanowczości w oczach:
 No to będziesz musiała długo czekać, Gildo. Musisz zostać ze mną na
zawsze. A może nadal się mnie boisz?
 Nie, nie, już się ciebie nie boję. Choroba bardzo cię zmieniła. Ale nasz
wzajemny stosunek, taki jaki jest obecnie i jaki będzie również w przyszłości,
nie daje mi prawa do przebywania w twoim domu.
 Nie mów głupstw! Według prawa jesteś moją żoną.
 To jest czcza forma, która ciebie do niczego nie zobowiązuje.
 A więc chcesz mnie opuścić?
 Któregoś dnia powiesz, abym sobie poszła.
 Nie, nigdy tego nie zrobię! Jeśli chcesz zostać, nikt ci nie powie żebyś
się wyprowadziła, a już na pewno nie ja!
 Któregoś dnia będę cię jednak musiała prosić, abyś mi pozwolił odejść
 wtedy kiedy wyzdrowiejesz i nie będę ci już potrzebna jako pielęgniarka.
Teraz wiem, że twoją żoną, we właściwym znaczeniu tego słowa, nigdy nie
będę mogła zostać. Wiem, że zostałeś oszukany, proszę cię bardzo
serdecznie, wybacz mi, że cię rozczarowałam! Nie zdawałam sobie sprawy,
jaką odpowiedzialność biorę na siebie. Bardzo się bałam o matkę i obiecałam
wszystko, czego ode mnie wymagano. Mamy duży dług wobec ciebie, moja
matka i ja, nie mówiąc o moim ojczymie. Nie wiem czy będę kiedykolwiek
mogła spłacić ten dług  chyba nigdy. Bardzo mnie to martwi i dlatego cieszę
się, że mogę ci trochę pomóc, przyczynić się, aby twoje życie stało się
lżejsze. Kiedy matka wyzdrowieje i wróci, zrobię wszystko, aby ją uwolnić
od ojczyma, chociaż on się temu sprzeciwia.
 Ponieważ sądzi, że poprzez twoją matkę będzie mógł nadal wywierać
nacisk na ciebie?
 Och, widzę że go dobrze znasz.
 Nawet bardzo dobrze! Sądzę, że on jest gorszym człowiekiem niż ja.
 Ty nie jesteś złym człowiekiem. Przy bliższym poznaniu można się o
tym przekonać. A może wyszlachetniałeś na skutek choroby? Mój ojczym jest
podłym, okrutnym człowiekiem.
Strona nr 54
NADEJDZIE NASZ DZIEC
 Czy widziałaś się z nim od dnia naszego ślubu?
 Tak! Tylko raz  osiem dni po weselu. Ale prosiłam wtedy pana
Eckharta, aby był w pobliżu, ponieważ bardzo się bałam. Wtedy
powiedziałam mu jak bardzo go nienawidzę, jak nim gardzę, jak strasznie
skrzywdził moją matkę i mnie. Oświadczyłam mu wyraznie, że nie chcę go
nigdy więcej widzieć. Nawet jeśli każesz mi odejść, nigdy nie wrócę do
niego!
Teraz zazwyczaj surowego i brutalnego człowieka jakim był Kronau
opanowało coś w rodzaju rozczulenia.
 Chcesz więc sama zarabiać na swoje utrzymanie? I chcesz troszczyć się
o matkę? Czy myślisz, że to takie łatwe?
 O nie! Wyobrażam sobie, że to będzie trudne. Boję się tego. Jestem
niedoświadczona i niewiele umiem, ale dam sobie radę i zarobię na życie.
 Z tego nic nie będzie, Gildo, możesz zostać w tym domu tak długo, jak
będziesz chciała. Możesz być pewna, że nie będę ci sprawiał żadnych
trudności ani przykrości. Widzisz, ja chciałbym naprawić zło, które ci
wyrządziłem. Zostaniesz moją żoną, dopóki mi nie powiesz, że kochasz
innego mężczyznę i chcesz wyjść za niego. A może jest ktoś, kogo kochasz?
Nawet cię o to nigdy nie zapytałem.
Na jej ustach pojawił się szczery uśmiech, spojrzała mu prosto w oczy i
odparła:
 Nie, dzięki Bogu, nie. Przecież inaczej nie mogłabym wyjść za ciebie za
mąż.
Kronau czuł, że Gilda mówi prawdę.
 A więc zostajesz ze mną aż twoje serce nie zmusi cię, abyś mnie
opuściła. Gildo! Gdybyś teraz odeszła, byłbym starym, samotnym,
zgorzkniałym człowiekiem. Twoja opieka dała mi wiele. Nigdy więcej nie
doznasz ode mnie najmniejszej przykrości. O twoją matkę nie martw się,
zatroszczymy się o nią. Greif nigdy już nie będzie się nad nią znęcał i nie
będzie jej wykorzystywał. Nadszedł czas, aby nareszcie sam zarabiał na
siebie, na mnie nie ma co liczyć w przyszłości. A więc jak to będzie, czy
zawieramy nowy pakt?
Gilda przycisnęła ręce do serca i zbladła:
 Czy mówisz to wszystko poważnie, Gustawie? Nigdy nie
przypuszczałam, że jesteś taki wspaniałomyślny.
 Nie ma ani krzty wspaniałomyślności w mojej prośbie, abyś została. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl