[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rozmaitości i mnogości jadalnych pokarmów jedno tylko zwierzę z człowiekiem może iść w
zawody. Były czasy, w których ludzie mniemali, jak wielu dotąd mniema, że wszystko, co się
jeno znajduje na ziemi, musi być jakiemś lekarstwem, od mysiego i psiego łajna do kości
zwierząt przedpotopowych, które u ludu naszego uchodzą za szczątki wielkoludów, a jeżeli
leżą gdzie na ziemi pod murem jakiego kościoła, jak np. dawniej na Kalwaryi, to oskrobiny z
nich uważają za niezawodne lekarstwo na febrę, gościec, i Bóg wie, na co jeszcze. Ziemia jest
tedy jakby ogromna
apteka, a ludzie są w jednej połowie chorymi, w drugiej lekarzami. Jakoż dotąd między ludem
co baba, to lekarz. Więc ususzone i sproszkowane serce wilka po. magało na padaczkę,
śledziona była lekarstwem na słabości śledziony, tłuszcz na gościec, koża na kolki, itd.
Wilk indyjski1 jest mniejszy od naszego, ale w obyczajach zupełnie podobny do niego.
Hindusowie wielkie mają dlań uszanowanie, schlebne dawają mu nazwy tak jak włościanie
litewscy, i wzdrygają się na myśl zabicia go, chociażby im pożarł lub porwał dziecię. Ktoby za-
bił wilka, uchodzi za nieszczęśliwego, a osadę, w pobliżu którejby się to stało, mają za
przepadłą. Wszakże nic nie mają przeciwko temu, a nawet cieszą się, jeżeli obcy, np.
Europejczyk jaki, zabije wilka, byleby się to nie stało w pobliżu ich osad. Nie wszystkie ludy
indyjskie podzielają te przesądy, Raszputowie np. bez obawy go zabijają. Aatwo tedy pojąć, iż
dzieci często stają się łupem wilków. To usposobienie Hindusów nie trudno sobie
wytÅ‚umaczyć. WierzÄ… oni, iż dusze ludzi, którzy  %wiedli zÅ‚y żywot, po Å›mierci za karÄ™
wchodzą do ciała zwierzęcia, że stopniami przechodzą w coraz doskonalsze zwierzęta i tym
sposobem uwalniajÄ… siÄ™ od namiÄ™-
') Canis pallipes. Ma głowę przy dłuższą, pysk kończysty, między nozdrzami dołeczek, oczy
skośne, tęczówkę jasno- brunatną, uszy małe, wązkie, ogon skąpo włosem okryty, kożę
rudawo - białij lub białawo-brunatną,, grzbiet czarno lub rdzawo nakrapiany, koniec ogona
czarny. Zamieszkuje wyżynę dekańsk% w Indyach.
tności, nałogów i wszelkich innych przywar, któremi nasiąkły, dopóki były w ciele ludzkićm.
Wszakże co ciekawsze, to opowiadane przez Anglików 1 wypadki porywania dzieci przez
wilki i wychowywania ich. Tak w okolicy Sultanpuru w wÄ…wozach nad rzekÄ… Gumte wilki
licznie się przechowują. Tutaj 1846 roku dragan spostrzegł wilczycę, jak z trzema wilczętami a
czwartym chłopcem poszła pić do rzeki. Za zbliżeniem się przystawy* umknęła wraz z mło-
demi i chłopcem do jaskini, strzegąc chłopca z tą samą troskliwością, jak własnych młodych.
Chłopiec biegł na rękach i nogach, jak wilczki. Przy pomocy mieszkańców pobliskiej wioski
udało się go złowić. Mógł mieć 9 do 10 lat, był nadzwyczaj dziki i krył się bezustannie po
dziurach, tak że go musiano wiązać. Widok ludzi trwożył go; zobaczywszy dziecko, chciał nań
skoczyć i kąsać je, warcząc jak pies. Mówić nie nauczył się; głosem jego było niemiłe,
ochrypłe wycie. Nie brał żadnych potraw gotowanych, ani nawet mięsa gotowanego; na
surowe rzucał się chciwie. Gdy się kto zbliżył do niego wówczas, gdy jadł, okazywał wielki
gniew, ale psu pozwalał jeść razem ze sobą. Sukni żadnych na sobie nie cierpiał. Rodzice jego
znalezli się i poznali go, ou jednak nietylko że ich nie poznał, ale
') Zob. Revue britannique. Paris, 1855. Str. 152  170. A. W. Grube, Biographieen aus der
Naturkunde. Vierte Reihe. Stuttg. 1868. Str. 258. s) Eskortg przystaw^ po polsku zowiemy.
w ogóle do nikogo i do niczego żadnego nie okazywał przywiązania. Więc i rodzice nie chcieli
go, lecz pozostawili u kapitana Nikoletta w Sultanpurze. Gdy postawiono przed nim jadło,
biegł ku niemu na rękach i nogach jak wilk lub pies, i rzadko kiedy widziano go chodzącego
prosto. Ludzi zawsze unikał; zato lubił bardzo towarzystwo psów i szakalów. Nigdy nie wi-
dziano go śmiejącego lub uśmiechającego się. Chłopiec ten żył lat cztery. Kilka chwil przed
śmiercią położył rękę na głowie i rzekł: Boli, potem zażądał wody, wypił ją i umarł.
Podobne zdarzenie i niemniej ciekawe miało miejsce również w okolicy Sultanpuru. W
miesiącu marcu 1843 roku rolnik mieszkający w jednej z okolicznych włości, idąc żąć, wziął z
sobą żonę i trzechletniego syna. Podczas gdy ojciec był zatrudniony żęciem, niespodzianie
przypadł wilk, porwał dziecię i uniósł mimo pogoni wieśniaków. Sześć lat pózniej dwaj
indyjscy żołnierze z Syngramowa, prawie dziesięć mil odległego od wsi, w której mieszkali
rodzice porwanego dziecka, ujrzeli nad rzeką Kobae troje wilcząt i małego chłopczyka
wychodzących z jamy a idących do strumienia, ażeby się napić. Gdy wracały do jamy, jeden z
żołnierzy chwycił chłopca za nogę, gdy właził do jamy, i nazad go wyciągnął. Chłopiec bronił
się zaciekle i gryzł żołnierza, który go uchwycił. Przez dwadzieścia dni pielęgnowali go
żołnierze u siebie; nie chciał jednak także żadnego innego brać pokarmu prócz mięsa. Nie
majÄ…c na
tyle, aby go żywić, zaprowadzili go na targ w Kulupu- rze. Od ludzi, którzy byli na targu,
matka chłopca dowiedziała się o nim, ojciec bowiem już nie żył; przybywszy tedy poznała go
po oparzelinie na lewej nodze i wzięła z sobą. I ten chłopiec nie nauczył się ,mówić. Na
kolanach i łokciach miał skórę zgrubiałą od chodzenia na rękach i nogach zarazem. Surowe
mięso przekładał nad wszelkie inne pożywifenie, a wespół z psami jadał mięso padłych
zwierzÄ…t domowych.
W Nitrze na Węgrzech umarła 12 kwietnia 1859 r. w szpitalu Ilona N. Około r. 1818 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl