[ Pobierz całość w formacie PDF ]
musiała wciągnąć nieszczęsnego Justina D. w swoją grę i zmar
nować cały wieczór, przekonując Davida, że interesuje się kimś
innym, zamiast bawić się beztrosko z Lucy i Patrickiem. Wpad
ła w tak zły humor, że gdy Patrick zapytał, skąd się tu wzięła,
jej odpowiedz zabrzmiała niemal burkliwie.
- To zupełnie proste. Samolot zepsuł się i mogliśmy albo
sterczeć w Al Mishrah, albo zgodzić się, żeby nas ktoś podwiózł.
Tak więc przyjechałam znalazłszy okazję.
- I... - ponaglił ją David.
- I nie wydało mi się rozsądne wybierać się w samotną podróż
przez pustynię z mężczyzną, którego przedtem nie znałam - ciąg
nęła, zwracając się do Lucy i Patricka. - Przypadkowo dowiedzia
łam się, że David również musi tu dotrzeć jak najszybciej, więc
doszłam do wniosku, że to dobry pomysł jechać razem.
- Tak? I co dalej? - zachęciła ją Lucy. Razem z Patrickiem
starała się zrozumieć puentę całej historii.
Claudia odkryła, że wcale nie było tak łatwo wyjaśnić swoje
postępowanie. Spojrzała na Davida, ale jeśli spodziewała się, że
on jej pomoże, spotkało ją rozczarowanie. Siedział spokojnie
i patrzył na nią obojętnie, z lekko ironicznym uśmiechem na
ustach. Westchnęła głęboko.
- Więc powiedziałam Amilowi, że David i ja jesteśmy mał
żeństwem - wyrecytowała szybko. Zobaczyła, że Lucy otwo
rzyła szeroko usta ze zdumienia. Co gorsza, Patrick był wręcz
przerażony. - Wówczas wydawało mi się, że to najprostsze
rozwiązanie - usprawiedliwiła się. - I myślałam, że David bę
dzie mi wdzięczny. Gdyby nie ja, wciąż siedziałby w Al Mi-
shrah, czekajÄ…c na samolot.
R S
75
- Jak Claudia wie doskonale, moją wdzięczność za nomina
cję na jej męża poważnie osłabił, fakt, że człowiekiem, który
uprzejmie raczył nas tutaj przywiezć, był siostrzeniec szejka
Saida - powiedział kpiąco. - A teraz Amil zawiadomił wuja, że
jego angielski gość przybył nieoczekiwanie z żoną, która została
wielkodusznie objęta zaproszeniem do zamieszkania w aparta
mencie dla gości. To oznacza, że ni stąd, ni zowąd nie będę mógł
pozbyć się mojej rzekomej żony, choć bardzo bym tego pragnął.
- Spojrzał na Claudię, która siedziała na kanapie czerwona
z gniewu, - Przykro mi, jeśli nie wyglądam na szczególnie
wdzięcznego, ale szczerze mówiąc, zajęty jestem ważniejszymi
rzeczami - dodał. - Doskonałe obywam się bez żony, kiedy
mam spokój, natomiast kiedy próbuję skoncentrować się na
kontrakcie, zaczyna mi już wprost nieznośnie przeszkadzać.
A przy tym z całą pewnością nie potrzebuję takiej żony jak ty.
- W takim razie, czemu nie mogę zatrzymać się u Lucy
i Patricka, jak planowałam?! - krzyknęła Claudia, wojowniczo
podnosząc głowę. - Nie rozumiem, dlaczego trzeba się tak
przejmować tym szejkiem. Prawdopodobnie nie będzie nawet
wiedział, czy ja u niego mieszkam, czy nie.
- O, będzie wiedział - rzekł z powagą Patrick. - Said wie
dokładnie, co dzieje się w pałacu i poza nim. Obawiam się, że
nie będziesz mogła przenieść się do nas, Claudio. Dobra opinia
u szejka ma dla nas ogromne znaczenie w tym momencie, a on
się obrazi, jeśli wyda mu się, że ktoś wzgardził jego gościnno
ścią. - Był wyraznie zakłopotany. - Przykro mi, Davidzie. To
rzeczywiście stawia cię w bardzo niezręcznej sytuacji.
- Dlaczego przepraszasz jego? - spytała obrażona Claudia,
zanim David zdążył się odezwać. - A co powiesz o mojej sy-
tuacji?
- No cóż... - zawahał się Patrick. - Zdaje się, że to był twój
pomysł.
R S
76
- To nie jest mój pomysł, by spędzać urlop w charakterze żony
pana Zrzędy - warknęła Claudia. - Patrick, dlaczego nie możesz
odesłać go do Londynu? Powiedz szejkowi, że wystąpiły pewne
komplikacje i że David musiał wyjechać. Natomiast mnie byłoby
żal od razu wyjeżdżać, nie spędziwszy trochę czasu z moją kuzyn
ką. - Rozejrzała się dookoła, zachwycona tym pomysłem. - To
rozwiąże wszystkie nasze problemy. David przekaże ci swoje pa
piery, a ty dasz sobie radę z tymi głupimi pertraktacjami. Jestem
pewna, że nawet lepiej! - dodała złośliwie.
- To niezły pomysł, Claudio - powiedział Patrick, starannie
dobierając słowa. - Ale jest mały problem. Obawiam się, że nie
mogę nigdzie wysłać Davida.
- Czemu nie? Przecież jesteś tutaj głównym inżynierem,
prawda?
- Tak - zgodził się. - Ale pracuję dla GKS Engineering. Czy
wiesz, co znaczÄ… te litery, Claudio?
- GKS - powtórzyła. - Nie.
- To znaczy Greville, Kean, Stirling" - wyjaśnił Patrick. -
A Stirling to David Stirling. Grevilfe i Kean wycofali się już
dawno temu i GKS Engineering należy do Davida. Tb on wydaje
tutaj rozkazy, a nie ja.
- A więc to ty jesteś szefem Patricka? - Po dłuższej chwili
kompletnej ciszy Claudia zwróciła się do Davida tonem wręcz
oskarżycielskim.
- Zwykłe nie określam się w ten sposób, ale tak jest istotnie.
- Dlaczego mi tego nie powiedziałeś?
- Nie uważałem za stosowne. - Wzruszył ramionami.
- Istotnie? - zapytała z gryzącym sarkazmem. - Nie uznałeś
za stosowne powiedzieć mi o tym, kiedy groziłam, że poproszę
Patricka, żeby wyrzucił cię z pracy? - Patrick ukrył twarz w rę
kach, a Lucy zachichotała nerwowo. Claudia jednak nie zwró
ciła na nich uwagi. - Pozwoliłeś, żebym robiła z siebie idiotkę?
R S
77
- Nie potrzebowałaś właściwie wiele zachęty z mojej strony
- odciÄ…Å‚ siÄ™ David.
- Hm... Claudio - zaczęła Lucy z żartobliwym wahaniem,
ubiegając odpowiedz kuzynki. - Patrick i ja jesteśmy oczywi
ście po twojej strome. Ale Patrick ma całkiem niezłą pracę
i oboje chcielibyśmy, aby pozostał tu, w Telama'an. Tak więc
bylibyśmy naprawdę bardzo wdzięczni, gdybyś spróbowała tra
ktować Davida nieco grzeczniej,
- Nie widzę powodu - odrzekła Claudia bojowo. - On nie
był grzeczny dla mnie. A jeśli jest typem człowieka, który wy
rzuciłby Patricka za to, co. ja nagadałam, to Patrick i tak. nie
powinien dla niego pracować.
- Tylko że ja nie mam najmniejszego zamiaru wyrzucać
Patricka - oświadczył David, zirytowany tą sugestią.
Spojrzał na Claudię. Policzki jej płonęły, oczy błyszczały,
wyraz twarzy miała nieustępliwy. Czy rzeczywiście znali się
dopiero półtora dnia? Trudno było wyobrazić sobie czas, gdy
nie była powodem irytacji, roztargnienia i nieznośnych kompli
kacji, w jego całkowicie uporządkowanym życiu.
- Posłuchajcie, zawrzyjmy rozejm - zaproponował nagle. - Co
się stało, to już się nie odstanie. Oboje chcieliśmy się dostać do
Telama'an i w rezultacie jesteśmy tutaj. A ja z pewnością nie na
rażę na niebezpieczeństwo przyszłości mojej firmy, odwołując
spotkania z szejkiem i wracając do Londynu po to tylko, byś mogła
w pełni rozkoszować się urlopem. %7ładne z nas nie zamierza uda
wać, że jesteśmy małżeństwem dłużej, niż to się okaże konieczne.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]