[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sobie dać rady.
- Lubisz herbatÄ™.
- Tak - uśmiechnęła się. - Wolę jednak imbryki. Kiedy jego zegarek
sygnałem obwieścił godzinę, Jake wstał i wyciągnął do niej rękę.
RS
74
- Chodz, Zpiąca Królewno. Już pózno. Czy dostanę jakiś koc?
- Nie musisz zostawać - powiedziała, choć tak naprawdę wcale nie
chciała spędzać tej nocy sama.
- Już ci mówiłem, że zostaję.
Jego deklaracja sprawiła jej ulgę, pojawił się jednak następny problem.
- Kanapa nie jest zbyt wygodna - poinformowała go szczerze i przygryzła
wargi. - Moje łóżko jest lepsze.
Jake ujął w dłonie jej twarz.
- Nie kuś mnie, Kirsty. Przeżyłaś dzisiaj szok i nie mam zamiaru tego
wykorzystywać. Trzymam cię jednak za słowo i w najbliższej przyszłości
chętnie skorzystam z tej propozycji - dodał, muskając palcem jej wargi.
- Dobrze - ucieszyła się Kirsten.
- Lepiej daj mi ten koc, zanim zmieniÄ™ zdanie.
Kirsten przeszła do holu i wyjęła z szafy granatowe prześcieradła i dwa
koce. Zawstydzona stanem poduszek, weszła do sypialni i wzięła jedną ze
swoich, po czym wróciła do salonu.
Jake odebrał od niej pościel i położył na rozłożonej już kanapie.
- Dzięki.
- PomogÄ™ ci. To tylko chwilka.
- Dam sobie radę - zaprotestował. - Dobranoc, Kirsty. Miłych snów -
dodał i po prostu ją pocałował.
Jego usta były teraz delikatniejsze niż poprzednio, ale zareagowała na ich
dotyk tak samo gorÄ…co.
- Zpij dobrze.
Całkowicie rozbudzona, Kirsten weszła do sypialni. Postanowiła nie
zmieniać swych przyzwyczajeń i nie zamykać drzwi. Nie była pewna, czy
Jake'owi nie będzie to przeszkadzało, więc jak najciszej można nastawiła
fugÄ™ swego ulubionego kompozytora, Pachelbela.
Zgasiła światło i wsunęła się pod kołdrę. Była jednak zbyt świadoma
bliskiej obecności Jake'a i nie mogła zasnąć. Myślała tylko o nim.
- Kiedy doktor Marshall zadzwonił i powiedział, że było włamanie do
ośrodka, nie spodziewałam się aż takich zniszczeń - powiedziała Irenę,
spoglÄ…dajÄ…c na drzwi.
- Ja też nie - dodała Amy.
- Teraz już wiecie, dlaczego kazałam wam włożyć na siebie byle co -
mruknęła ponuro Kirsten.
- O Boże! Co ci się stało? - Amy dopiero teraz spojrzała na Kirsten.
RS
75
Od chwili, kiedy Kirsten zobaczyła swą twarz w lustrze, wiedziała, że jej
wygląd wywoła liczne komentarze. Oko miała otoczone sińcem, z rany na
czole sterczały sztywne końcówki nici chirurgicznych.
- Czy uwierzycie, że wpadłam na drzwi? Oczywiście z czyjąś niewielką
pomocÄ….
Aagodząc nieco opis wydarzeń, Kirsten opowiedziała koleżankom całą
historię. Na koniec przyznała, że Jake odwiózł ją do domu i rano przywiózł
tutaj. Oczywiście pewne szczegóły musiała opuścić - nie powiedziała o tym,
jak i gdzie spędził tę noc Jake, jak obudził ją pocałunkiem i aromatem
świeżo zaparzonej kawy i jak dobrze było czuć w domu jego obecność.
W ponurym, pełnym rezygnacji nastroju Amy i Irenę wolno przechodziły
z pokoju do pokoju. Kirsten, choć wieczorem wszystko już obejrzała, była
również załamana. Musiała jednak nadrabiać miną.
- Jak widzicie, czeka nas mnóstwo roboty.
Amy pociągnęła nosem, w oczach Irenę pojawiły się łzy.
- Amy i ja uporządkujemy najpierw choć jeden gabinet, żeby w razie
jakiegoś nagłego wypadku było gdzie przyjąć pacjenta. A ty, Irenę, postaraj
się przełożyć jak najwięcej wizyt.
Amy udała się na poszukiwanie szczotki, a Irenę zniknęła w recepcji. Po
sekundzie Kirsten usłyszała jej krzyk i potok hiszpańskich słów.
Amy zdziwiona podbiegła do Kirsten.
- Co jej siÄ™...?
- Tak pewnie zareagowała na widok swego królestwa. - Kirsten
rozejrzała się po pomieszczeniu, które dzieliła z Jakiem. - Ratuj, co się da, a
resztÄ™...
Nie dokończyła. Nie było potrzeby wyjaśniać rzeczy oczywistych.
Długo sprzątały w milczeniu, lecz rezultat przeszedł ich najśmielsze
oczekiwania.
- Wcale nam to nie zajęło całego dnia! - zauważyła Amy, wrzucając
śmieci do ogromnego plastykowego worka.
- Tylko dlatego, że właściwie wszystko wyrzucamy. Kirsten z bólem
serca patrzyła na każdą zniszczoną rzecz.
Na pociechę zostało im tylko kilka całych strzykawek, kilka fiolek
nowokainy i epinefryny oraz parę paczek lateksowych rękawiczek.
Zapisywała właśnie ostatnią ocaloną rzecz w notatniku, kiedy zjawił się
Jake ze sporym kartonowym pudłem. Jego widok sprawił jej ogromną
przyjemność.
- Jake! Nie spodziewałam się ciebie tak wcześnie.
RS
76
- Warto być szefem, bo część roboty można czasem zwalić na
podwładnych.
- Cieszę się, że przyszedłeś.
Kirsten wzięła go pod rękę i przyjrzała mu się uważnie. Wyglądał inaczej
niż przed kilkoma godzinami; ogolił się i przebrał. Jednak tym razem nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl