[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wykonywał. W miarę upływu lat przekonywał się jednak, jak bardzo jest
beznadziejna. Pozostawało nie rozwiązanych wiele zagadek kryminalnych.
Mnożyła się liczba przestępstw. Praca policjanta stawała się i frustrująca, i
skłaniająca do depresji. A także do cynizmu, nie mówiąc o wódce. Widząc, co
się dzieje, załamywali się nawet najlepsi. Wiedzieli, że nie mają cienia szansy
naprawienia tego świata.
Tak więc Joe rzucił pracę w policji i zajął się babką Emmą. Pomógł jej
wydobrzeć, przywrócił do życia. Odzyskała sprawność w siedemdziesięciu
procentach, przy czym lekarz orzekł, że w jej wieku jest to świetny wynik.
Joe żartował, że nie będzie tak dobrze jak niegdyś grała w tenisa, ale
babka już się nie śmiała z jego dowcipów. Snuła się po domu zbyt dużym i
zbyt pustym. Straciła zainteresowanie tym, co wokół się dzieje. Przestała ją
interesować praca charytatywna, a także rodzina. Daisy i Donna regularnie
odwiedzały babkę, ale żadna z nich nie chciała zamieszkać z nią na stałe.
Miały swoje życie.
Poza tym obie siostry zawsze działały babce na nerwy. Nazywała je
gąskami, a one, poza jej plecami, nazywały ją królową Wiktorią.
95
RS
Jak w kalejdoskopie przed oczyma Joego przesuwały się sceny z
przeszłości. Uśmiechał się z zadumą. Niemal słyszał głos mówiącej babki:
Młoda damo, natychmiast maszeruj na górę i ubierz się przyzwoicie!" albo
Zmyj z twarzy ten malunek. Wyglądasz jak ladaco!", a także Damy się nie
garbią. Wyprostujcie plecy!"
Już wtedy była zbyt stara, aby radzić sobie z wychowywaniem
krnąbrnego chłopca i dwóch rozpuszczonych dziewczynek. Dopiero po latach
Joe to zrozumiał.
Otrząsnął się ze wspomnień. Odszukał worki na śmieci, szczotkę i
śmietniczkę.
Chyba bardziej przydałyby mu się grabie.
Sprzątał, jak potrafił, ciągle myśląc o przerażeniu, w jakie wpadnie
Sophie na widok zdemolowanego domu.
Nie, Sophie się nie załamie. To do niej niepodobne. Na początku będzie
trochę zaszokowana, na jej miejscu każdy byłby wstrząśnięty, ale szybko
wezmie się w garść.
Przypisywał jej coraz więcej pozytywnych cech.
Póznym wieczorem zadzwonił do szpitala.
Co z małą? zapytał Sophie. Wracacie rano do domu?
Och, Joe, z Iris wszystko jest w porządku! Przed chwilą ją nakarmiłam i
od razu zasnęła. Już wcale nie ma gorączki.
Joe przełożył słuchawkę do drugiej ręki, oparł się o ścianę i skrzyżował
kolana. Widział Sophie oczyma duszy. Jej lekki, nieśmiały uśmiech i
błyszczące oczy. Malującą się na twarzy radość, że może podzielić się z nim
miłą nowiną, a zarazem niepewność, czy to go interesuje. Nadal nie do końca
wierzyła w siebie. Joe zastanawiał się, co stało się z jej rodziną i jaka była,
będąc dzieckiem.
96
RS
Zwietnie odparł. O której mam jutro po was przyjechać?
Joe, nie musisz...
Sophie, o której mam być?
Umówili się na dziesiątą. Joe skończył rozmowę i zadzwonił do babki
Emmy. W Dallas była wcześniejsza pora, więc nie musiał się obawiać, że ją
obudzi. Często przez pół nocy oglądała telewizję, oświadczając, że dzięki temu
łatwiej zasypia. Przed wylewem miała zwyczaj oglądać serial Słoneczny
patrol". Joe żartował, że lubi patrzeć na rozebranych chłopaków, a babka
Emma stwierdziła, że na łące za domem powinni zbudować basen. Tak żeby jej
wnuki o ile kiedykolwiek się ich doczeka mogły nauczyć się pływać.
Joe opowiedział babce o odnalezieniu nefrytowej wazy i o tym, gdzie
była ukryta. Wydawało mu się, że w głosie starej damy wyczuwa nutę
rozbawienia. Było to coś nowego. Ostatnio na prawie wszystko pozostawała
obojętna.
Sprytna kobieta oświadczyła. Dzisiaj złodziejom zupełnie brak
profesjonalizmu. Nie to co w czasach mojej młodości... Westchnęła.
Pamiętam tę sprawę w Chicago. Rozpisywały się o niej wszystkie gazety...
Głos babki się jakby rozpłynął. Zamilkła. Sprawa przestała ją
interesować. Mimo to Joe oznajmił, że nie wierzy, iż Sophie była złodziejką.
Związała się tylko z nieodpowiednim mężczyzną.
W moich czasach... zaczęła stara dama i znów zamilkła.
Joe tracił z nią kontakt. Już chciał się pożegnać i odłożyć słuchawkę, gdy
nagle usłyszał jej głos.
Czy dziecku ubyło na wadze? spytała.
Dlaczego miałoby ubyć? Ach, masz na myśli skutek gorączki?
97
RS
Zaraz po urodzeniu dzieci tracą na wadze. Tak było z twoim ojcem.
Tłumaczyłam Jonniemu, że to nic złego i nie ma się czym martwić, ale on się
obawiał, że dziecko będzie karłowate, jak wszyscy w mojej rodzinie.
Joe rozpromienił się. Babka Emma nie tylko poruszyła nowy temat, lecz
także go rozwinęła. Miał ochotę krzyczeć z radości. Jeszcze przez chwilę
rozmawiali o jego ojcu i o tym, że bardzo urósł, będąc w ostatniej klasie
liceum.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]