[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Dante'om.
Sev zastanowił się przez chwilę.
- W takim razie ja chcę kontraktu na wyłączność na minimalny okres
dwóch lat z dodatkiem klauzuli, że nie wolno ci pracować dla konkurencji.
78
S
R
Jeśli odejdziesz wcześniej, przez dwa lata nie będziesz mogła pracować dla
nikogo innego.
Nagle poczuła się jak w pułapce.
- Czy to nie nazbyt wiele?
- Muszę zabezpieczyć firmę. Nie chcę kupować TH tylko po to, żebyś
odeszła do Fontaine'ów i pomogła im rozkręcić konkurencyjną firmę.
Nawet jej to do głowy nie przyszło. Ale teraz, gdy jej wytłumaczył,
rozumiała jego punkt widzenia.
- W porzÄ…dku. Zgadzam siÄ™.
Wyciągnął do niej dłoń.
- Witaj w firmie Dante'ów.
Francesca zdała sobie sprawę ze swego błędu w momencie, gdy ich
dłonie się zetknęły. Płomień wysunął swój ohydny łeb, porażając ich oboje
dziwnym, przyjemnie bolesnym prądem i sprawiając, że oboje się
zaczerwienili i spojrzeli na siebie. Francesca poczuła, jak gorąco uderza jej do
głowy. Z miny Seva wnosiła, że doświadczał dokładnie tego samego.
- Och, byłbym zapomniał o jednym szczególe.
Nie musiała pytać. Dokładnie wiedziała, o jaki szczegół chodzi.
- Zapomnij.
- Nie mogę zapomnieć. Dokładnie tak samo jak ty. - Oczy Seva rozbłysły
miodowym blaskiem. - Nadal chcę cię w moim łóżku.
79
S
R
ROZDZIAA SIÓDMY
Przez kilka kolejnych dni Sev celowo zachowywał w stosunku do
Franceski dystans. Nie chciał dolewać oliwy do ognia. Wiedział, że Francesca
przeżywa bardzo trudne dni, będąc zmuszoną do złożenia wypowiedzenia w
TH i przeniesienia się do nowego gabinetu w firmie Dante'ów. Sytuacja i tak
była zawiła i emocjonalnie trudna do zniesienia. Wystarczyło, że Sev nalegał,
by wróciła do jego łóżka i zaczęła pracować dla Dante'ów.
I choć przyjęła to ostatnie z wyniosłą obojętnością, jeśli chodzi o to
pierwsze, wyraziła się bardzo jasno, wyjaśniając mu, w który ciemny
zakamarek ciała może sobie wsadzić tę propozycję. Sev żałował, że musiał się
uciec do takiego sposobu, by ją ściągnąć do firmy, nie zmieniało to jednak
faktu, że Francesca musiała się zmierzyć z rzeczywistością.
Timeless Heirlooms stało na progu bankructwa i nawet świetne projekty
Franceski nie ocaliłyby firmy. Nie na dłuższą metę. Mówiąc po prostu, rodzina
Dante'ów mogła jeszcze uratować firmę i miała pieniądze, by w nią inwe-
stować, a Fontaine'owie już nie. Sev wątpił jednak w to, że zdołał przekonać o
tym FrancescÄ™.
Uszanował jej wolę, choć piekielnie mu jej brakowało zarówno w życiu,
jak i w łóżku. Dzisiaj jednak czuł, że nie wytrzyma bez niej ani minuty dłużej.
Cokolwiek to było, Płomień czy zwykłe pragnienie, by ją mieć przy sobie, Sev
czuł, że wkrótce nastąpi katastrofa i wszystko, nad czym pracował, obróci się
w ruinÄ™.
Nieodparta potrzeba dosłownie go pochłaniała i za każdym razem, gdy
widział Francescę czy choćby o niej pomyślał, w jego głowie rozlegał się
80
S
R
alarm. Nigdy w życiu nic go tak nie rozpraszało. Pod wpływem impulsu
kolejny raz zerwał się z krzesła, żeby znalezć Francescę, i wypadł z gabinetu.
Znalazł ją w studiu, które dla niej przygotował, olbrzymim, jasnym
pomieszczeniu ze wszystkimi udogodnieniami do jej dyspozycji, Å‚Ä…cznie z
miejscem do odpoczynku oraz przyjmowania gości i niewielkim aneksem
kuchennym. Zapukał w otwarte drzwi i wszedł.
Siedziała przy swoim biurku przed blokiem rysunkowym i kreśliła coś
ołówkiem. Nie wiedział, czy to, co rysowała z takim zaangażowaniem, miało
coś wspólnego z pracą. Ale domyślał się, że praca pochłaniała ją całkowicie i
że kiedy się w nią angażowała, traciła poczucie czasu.
Wyglądała piękniej niż kiedykolwiek. Promienie słońca oświetlały jej
twarz i włosy, sprawiając, że jej gęste pukle lśniły złotem. Jej cera nabierała w
słońcu kremowego, stonowanego odcienia, a policzki zaczerwieniły się z lek-
ka, gdy go ujrzała. Studio wypełniał zapach, który uderzył we wszystkie jego
zmysły - delikatny zapach perfum, który tak dobrze znał.
Napięcie, jakie czuł przez te dni, gdy jej nie widział, natychmiast się
zintensyfikowało, sprawiając, że zaczął marzyć tylko o jednym - by podejść do
niej i ją pocałować. A potem zabrać ją tak daleko od Fontaine'ów i Dante'ów,
jak tylko siÄ™ da.
- Czy mogę coś dla pana zrobić, panie Dante? - zapytała, obrzucając go
chłodnym spojrzeniem.
Uniósł brwi.
- Panie Dante? - Pochylił się, żeby zatrzasnąć za sobą drzwi.
- Nie rób tego.
Tylko te słowa, a zawierały w sobie cały ból i utratę złudzeń. Wiedział,
że ją zranił, ale nie przyjmował do wiadomości jak bardzo. Do teraz. Tak
81
S
R
bardzo pragnął podejść do niej i złagodzić jej rozpacz! Miał jednak wrażenie,
że gdyby podszedł bliżej, rzuciłaby się na niego.
- Masz może pojęcie, co ja tu, u licha, robię? - ciągnęła. - Pozycja, jaką
mi przydzieliłeś w firmie, jest nie do zniesienia.
Przechylił głowę na bok. W porządku... A więc chodzi o coś więcej niż
zmuszenie jej do pracy dla jego firmy. Coś zaogniło sytuację.
- Co się stało? - zapytał. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl