[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Poczucie humoru Cullena było kolejną rzeczą, którą u niego kochała.
Dopóki potrafił ją rozśmieszyć, wierzyła, że wszystko będzie dobrze.
- A co z twoim dziadkiem? - drążyła dalej.
- Dziadek z czasem cię zaakceptuje. A jeśli nie, to dostanie
nauczkę, aby trzymać język za zębami albo nie zobaczy swojego
pierwszego prawnuka.
- Och nie, Cullen...
Położył dwa palce na jej wargach.
- Nie martw się - powiedział. - Rozwiążemy to. Cokolwiek się
zdarzy, uporamy się z tym razem. Razem, dobrze?
126
Anula
- Razem - wyszeptała i połączyli się w pocałunku.
127
Anula
ROZDZIAŁ TRZYNASTY
Dwa tygodnie później
Cullen stał na zewnątrz The Tides, posiadłości rodzinnej
Elliottów w Hamptons, i rozpinał muszkę, która zdobiła czarny frak.
Ta przeklęta muszka sprawiała, że krew ledwie mu krążyła. A jego
brat się spóźniał, do diabła. Wszyscy inni byli już w środku. Kwiaty
zostały poustawiane, była rodzina i pastor, goście siedzieli na swoich
miejscach. Tylko Bryan, jego drużba, jeszcze się nie pojawił.
Nawet dla postronnego obserwatora Cullen musiał sprawiać
wrażenie bardzo zdenerwowanego. Ale biorąc pod uwagę fakt, że był
to dzień jego ślubu, uznał, że ma do tego święte prawo. Jednak
muszka go uwierała i zaczynał się denerwować nieobecnością brata.
Od dawna pragnął się ożenić z Misty, choć nie od początku to sobie
uświadamiał. Nie przyszłoby mu nawet do głowy, żeby się wycofać, i
gdyby o niego chodziło, staliby już przed ołtarzem, powtarzając słowa
przysięgi. Byłby wówczas o wiele bliżej porwania jej na miesiąc
miodowy. Chciał ją zabrać do Paryża albo do Grecji, ale ponieważ
była już w piątym miesiącu ciąży i miała wcześniej komplikacje, nie
mogła latać zbyt daleko. W zasadzie doktor tego nie zakazał, ale
Cullen zarzucił ten pomysł.
Nie był zdenerwowany jako pan młody, ale był wyjątkowo
rozhisteryzowanym przyszłym ojcem. Polecieli już raz do Las Vegas
zabrać więcej rzeczy Misty i pozałatwiać sprawy w szkole tańca, ale
nie chciał ponownie ryzykować, dopóki dziecko się nie urodzi.
128
Anula
Spędzili więc cały długi tydzień w Carlyle, na Manhattanie. Misty
nigdy tam nie była; a zawsze chciała zobaczyć, jak wygląda tak
luksusowy hotel. Kiedy weszli do apartamentu, Cullen nie miał
zamiaru jej opuszczać nawet na czas posiłków przez co najmniej
czterdzieści osiem godzin. Lepiej żeby Bóg miał w opiece
kogokolwiek z jego rodziny, kto chciałby im przeszkodzić. Już zdążył
ich w odpowiedni sposób przestrzec przed konsekwencjami takiego
postępowania.
Wypuścił z siebie powietrze ze świstem i zerknął na zegarek, a
potem w stronę podjazdu przed frontowym wejściem do The Tides.
Gdzie, do diabła, jest Bryan? Powinien tu być już od godziny.
Miał obrączki i powinni zająć miejsca, zanim Misty zacznie iść w
stronę ołtarza.
Już chciał wrócić, by zadzwonić po Bryana, kiedy doleciał go
pisk opon i głuchy dźwięk silnika. W następnej chwili zobaczył
srebrnego jaguara Bryana wjeżdżającego na podjazd i zatrzymującego
się obok innego auta.
Cullen żachnął się na to teatralne wejście brata i ruszył w jego
stronę.
- Najwyższa pora - powiedział, kiedy Bryan otworzył drzwi i
wysiadł.
Ubrany był w znoszone, wygodne dżinsy i zwykłą niebieską
koszulę na guziki. Miał też rozciętą wargę, a kiedy przeszedł obok
auta, Cullen zauważył, że najwyraźniej kuleje.
- Co ci się stało? - spytał Cullen, zatrzymując się tuż przed nim.
129
Anula
Bryan potrząsnął głową.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]