[ Pobierz całość w formacie PDF ]
więc...
Oczy mężczyzny zwęziły się, a głos zaostrzył.
- Może mi powiesz, co się tutaj wydarzyło?
- 74 -
S
R
- Wiesz, co się wydarzyło!
Wiedział, prawda? Nazwał ją swoją żoną.
Gdy spał, rozsypane kawałki układanki ułożyły się same. Ale czy
całkowicie? Czy pamiętał wszystko?
Jaki obrazek widniał na układance?
- My...
- Uprawialiśmy seks - przerwał sucho Andreas. - To oczywiste.
Chciałbym wiedzieć przede wszystkim, co ty tutaj robisz? Kazałem ci się
wynosić i nie wracać.
- Wiem, ale nie mogłam...
- Nie mów mi, że przyjechałaś przeprosić za...
- Oczywiście, że nie!
Jak mógł myśleć, że to ona ma za coś przepraszać? To Andreas
oświadczył jej prosto w oczy, że ożenił się z nią dla seksu.
- Tak sądziłem.
Podniósł się z łóżka i przeszedł przez pokój do miejsca, gdzie jeszcze
niedawno tak ochoczo pozbył się kąpielówek.
- Choć podobasz mi się w moim łóżku, przykryta wyłącznie
prześcieradłem, wolałbym, żebyś włożyła coś na siebie. Chciałbym porozma-
wiać, nie rozpraszając się.
- Nie mogÄ™.
Rebeka nie pozwoliła sobie na rozważanie faktu, że jej ciało nadal
rozprasza Andreasa. Nie taki efekt chciała wywrzeć. A może właśnie taki?
- Jedyne, co mam tu do ubrania, to tamto...
Niepewny ruch ręką w stronę lawendowego kostiumu leżącego tam, gdzie
go porzuciła. Sięgnęła po niego i trzymała przed sobą jak tarczę chroniącą przed
wzrokiem Andreasa.
- Wobec tego wolę prześcieradło. Skłamał. Prześcieradło było tak samo
złe.
- 75 -
S
R
Cienka bawełna otulała delikatnie krągłości jej szczupłego ciała,
podkreślając je tak, że aż zasychało mu w gardle.
Przyznaj, powiedział sobie, nie chcesz myśleć. Chciał rzucić się na łóżko
obok niej i znów się z nią kochać. Smakować jej usta i skórę, czuć jej zapach.
Odurzała silniej niż najlepsze ouzo, uderzała do głowy, sprawiała, że świat
wirował.
Musiał nad sobą zapanować. Musiał myśleć trzezwo. Jego ciało i zmysły
mogły być zachwycone widokiem Rebeki, ale rozsądek nakazywał ostrożność.
Skoro wróciła, to na pewno ma powód, a on chciał go poznać, zanim wykona
głupi ruch.
Kolejny głupi ruch.
Przedarła się przez jego bariery, gdy był odurzony po wypadku. Nie
zamierzał dopuścić do tego ponownie.
Ale wystarczył sam jej widok, by jej pragnął. Myślał, że po roku
zapomniał, jaki wpływ miała na jego zmysły. Najwyrazniej się mylił.
Mógł myśleć, że już o niej zapomniał...
Cyniczny, ostry śmiech wyrwał się z jego gardła, gdy uświadomił sobie
znaczenie własnych myśli. Przez ostatnich kilka miesięcy starał się zapomnieć,
że Rebeka Ainsworth - wobec prawa Rebeka Petrakos - w ogóle istniała.
I poniósł klęskę.
- Andreas?
Rebeka obserwowała go nerwowo. Nie wiedział, że jest tak dobrą aktorką.
Ale gdy siedziała owinięta prześcieradłem, z szeroko otwartymi pięknymi,
niebieskimi oczami, wyglądała jak uosobienie niewinności. Prawie jej uwierzył.
To była Rebeka, którą starał się zapomnieć. Gdy wypadek wyparł ją z
jego pamięci, ponownie pojawiła się w jego życiu. I kłamała w żywe oczy.
A on był na tyle głupi, że pozwolił, by żądza odebrała mu rozsądek. Jedno
skinienie jej paluszka i poszedł z nią prosto do łóżka. Dokładnie tak, jak chciała.
- 76 -
S
R
Tylko dlaczego? Czego od niego chciała? Nie seksu, to było oczywiste.
Miała coś jeszcze w zanadrzu.
Co wydarzyło się między nią i jej ukochanym Royem Stantonem?
Coś musiało się stać, skoro tu wróciła, choć mówiła, że prędzej umrze...
- Jednak z drugiej strony...
Odwrócił się do drzwi, gdzie wisiał jego czarny szlafrok. Rzucił go jej,
okrycie wylądowało po drugiej stronie łóżka.
- Włóż to. Już dość się na ciebie napatrzyłem.
Kłamca - odezwało się sumienie. Nigdy nie miał dość jej widoku, smaku,
bliskości. I raczej nigdy nie będzie miał dość. Gdy chodziło o Rebekę,
namiętność odbierała mu rozum.
- Potem porozmawiamy. Możesz zacząć od wyjaśnienia, o co, u diabła, ci
chodzi.
- O nic mi nie chodzi! - zaprotestowała, próbując sięgnąć po szlafrok,
jednocześnie przytrzymując prześcieradło.
- O nic?
- O nic!
- A ja sądzę, że o coś ci jednak chodzi. Z pewnością nie myślisz, że
uwierzę, że przyjechałaś tu z miłości - błagać, żebym cię przyjął z powrotem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]